Zapomniany bój z bolszewikami

O zwycięstwie odniesionym nad bolszewikami pod Duniłowiczami zdecydowało wysokie morale żołnierzy wywodzących się ze środowisk akademickich.

Noc z 2 na 3 czerwca 1920 roku była zimna i deszczowa. Żołnierze 36. Pułku Piechoty marzli w czasie odpoczynku po całodziennym marszu. Poprzedniego dnia rozpoczęło się przeciwnatarcie Armii Rezerwowej, która wraz z 1 Armią oraz grupą generała Leonarda Skierskiego miała zlikwidować bolszewicki wyłom w okolicach Mołodeczna. Głównym celem było odrzucenie przeciwnika za linie rzek Auty i Berezyny.

Zadanie nie było łatwe

36. Pułk Piechoty miał już za sobą półtoraroczny szlak bojowy na froncie południowym (Małopolska Wschodnia) oraz na Wileńszczyźnie. Był częścią 8. Dywizji Piechoty (dowódca generał Józef Czikiel), która została przydzielona na potrzeby tej operacji do Armii Rezerwowej. Dowództwo nad nią na czas wykonania zadania Józef Piłsudski powierzył generałowi Kazimierzowi Sosnkowskiemu.

Zadanie 8 DP na ten dzień nie było łatwe. Miała przełamać bolszewickie pozycje 53. Dywizji Strzeleckiej w okolicach miejscowości Postawy, a następnie kierować się na Duniłowicze i dalej ścigać przeciwnika w kierunku Głębokiego. W celu racjonalnego wykorzystania sił cztery pułki dywizji przydzielono do dwóch brygad: 15. - 13. pp i 21.pp, oraz 16. - 33. pp i 36. pp. 36. Pułk Piechoty w dniu rozpoczęcia działań miał stanowić odwód dywizji, by nazajutrz świeżymi siłami kontynuować natarcie.

Reklama

Walka w deszczu

Do południa 2 czerwca 33. pp rozbił w swoim pasie natarcia 53. Dywizję Strzelecką i kontynuując zadanie, prowadził pościg za uciekającymi bolszewikami. Dotarł do miejscowości Łuczaj, gdzie w godzinach południowych zarządzono popas. Dowódca 8. DP jeszcze tego samego dnia wysłał na rozpoznanie w kierunku oddalonych o kilkanaście kilometrów Duniłowicz grupę pościgową porucznika Radzyńskiego, stworzoną z żołnierzy pododdziałów technicznych i zaopatrzenia dywizji (około 150 bagnetów), uzbrojoną w zdobyczną broń rosyjską, głównie w karabiny maszynowe. Pododdział dotarł o godzinie 16 do miasteczka, gdzie natknął się na bolszewików. W czasie walki prowadzonej w ulewnym deszczu wzięto jeńców.

W trakcie przesłuchania wyszło na jaw, że oddział sowiecki stacjonujący w Duniłowiczach to forpoczta 12 Dywizji Strzeleckiej, której dowództwo Armii Rezerwowej w ogóle nie spodziewało się w tym rejonie Polski. Wywiad wojskowy sądził bowiem, że wspomniana dywizja sowiecka znajduje się na froncie kaukaskim i walczy z białogwardzistami. Szef wywiadu armii kapitan Jędrzejewicz otrzymał ostrą reprymendę od dowódcy armii generała Władysława Sikorskiego. Wzburzenie przełożonego było uzasadnione. Polacy nie mieli danych o stanie sowieckiego związku taktycznego, morale żołnierzy, posiadanych zapasach...

Powrót z jeńcami

Tymczasem żołnierze porucznika Radzyńskiego walczyli aż do zapadnięcia zmroku i ostatecznie zostali zmuszeni do odstąpienia od miasta. Po zakończonej potyczce wrócono z jeńcami do Łuczaju, gdzie dowódca 8 DP, zapoznawszy się z sytuacją, postawił zadanie na 3 czerwca. Zamierzano je wykonać siłami 16. Brygady (dowódca podpułkownik Bolesław Kraupa), czyli 36. pp oraz 1. Batalionu 21. pp.

Generał Czikiel rozkazał maszerować w kierunku Duniłowicz równolegle trzem kolumnom, które miały opanować samą miejscowość oraz obszary na północ i południe od niej. Środkowa kolumna - 1. i 2. Batalion 36. pp oraz kolumna techniczna tego pułku i artyleria pułkowa (dowódca major Trojanowski) - miała zająć miasteczko, a północna kolumna, złożona z 1. Batalionu 21. pp (dowódca major Potrykowski) - przesmyk między jeziorem Świdno a miejscowością o takiej samej nazwie, który stwarzał Rosjanom możliwość obejścia Duniłowicz od północy. Kolumna południowa - 3. Batalion 36. pp (dowódca porucznik Banasiński) - miała dokonać obejścia miejscowości od południa i zająć wieś Głęboki Wir.

Sowieci zmuszeni do odwrotu

3 czerwca około godziny 11. pododdziały rozpoczęły zaplanowane działania. O 14 szpice kolumny północnej i środkowej dotarły w okolice Duniłowicz. Z daleka żołnierze zobaczyli charakterystyczną bryłę barokowego kościoła pod wezwaniem Świętej Trójcy. Okazało się, że w Duniłowiczach są bolszewicy, którzy poprzedniego dnia, po wycofaniu się Polaków, ponownie weszli do miasta.

Północna kolumna, nacierająca na przesmyk między Świdnem a jeziorem o tej nazwie, osiągnęła nakazaną rubież. Śmiałym atakiem wyparła z niej Sowietów i zgodnie z rozkazem przeszła do obrony, która trwała do dwudziestej pierwszej. Dowódca centralnej kolumny major Trojanowski postanowił nacierać na Duniłowicze z marszu. Wyznaczył do tego zadania 1. Batalion (kapitan Sawicki), który po krótkiej potyczce wkroczył do miasta. Sowieci zostali zmuszeni do wycofania. Polscy żołnierze widzieli teraz uciekających na wschód, w kierunku lasu za miastem, przeciwników. W tym czasie 2. Batalion na rozkaz dowódcy pułku zajął rejon po zachodniej stronie miasta. Był odwodem środkowej kolumny.

Kompanie przeciw pułkom

Widząc uciekających Rosjan, kapitan Sawicki sądził, że nie stanowią już oni zagrożenia. Nie czekał więc na rozkaz przełożonego i nakazał trzem swoim kompaniom ściganie przeciwnika oraz zajęcie wzgórz rozciągających się na wschód od miasta. Jedną kompanię oraz kolumnę techniczną pułku pozostawił w Duniłowiczach jako odwód. Jakież było zdziwienie żołnierzy, gdy zaraz po wyjściu na otwartą przestrzeń przywitał ich ogień artylerii przeciwnika. Do kontrataku przeciwko trzem polskim kompaniom piechoty ruszyło sześć pułków bolszewickiej 12. Dywizji Strzeleckiej!

Rozgorzała zaciekła walka. Najpierw o wzgórza za miastem, a następnie o położony między nimi a miasteczkiem cmentarz, który obsadzili cofający się polscy żołnierze, gdyż dawał ochronę przed ogniem przeciwnika. Rosjanie, wykorzystujący ogromną przewagę liczebną (w kluczowym rejonie działań ponad dziewięciokrotną), zamierzali rozbić polskie zgrupowanie silnym natarciem oraz dodatkowo obejść je od północy. Zamiar ten się nie powiódł, gdyż znajdujący się na północ od Duniłowicz wspomniany wcześniej przesmyk został już obsadzony przez 1. Batalion z 21. pp, natomiast manewr obejścia na południe od miasteczka był utrudniony ze względu na zalesienie i ukształtowanie terenu. Rosjanom nie pozostało nic innego jak ponawiać kolejne ataki i liczyć, że straty zmuszą Polaków do wycofania.

Ostrzeliwanie z flanki

W tej potyczce kluczowe znaczenie miało duże doświadczenie bojowe żołnierzy 36. Pułku Piechoty z walk we Wschodniej Małopolsce, a także wysokie morale żołnierzy wywodzących się ze środowisk akademickich. Do tego dochodził profesjonalizm frontowych oficerów i podoficerów, potrafiących zdecydowanie i przytomnie reagować na zagrożenia i zmiany sytuacji, a swoim opanowaniem dawać podwładnym przykład i zachęcać do walki.

Około 17 dowódca środkowej kolumny major Trojanowski, widząc ciężką sytuację pierwszorzutowych kompanii 1. Batalionu, skierował na jego prawe skrzydło cały 2. Batalion, który po dotarciu na pierwszą linię znacznie odciążył walczące pododdziały, a swoją odwodową 7. kompanią wzmocnił lewe skrzydło 1. Batalionu.

Posiłki przyniosły nie tylko wytchnienie, lecz także nową nadzieję walczącym od dwóch godzin żołnierzom. Sytuacja była trudna, bowiem kompanie 1. Batalionu były już mocno wykrwawione, w szczególności 2. i 3., czyli te, które broniły się w rejonie cmentarza. Sam cmentarz kilkakrotnie przechodził z rąk do rąk. Dysponujący świeżymi siłami 2. Batalion osiągnął wkrótce powodzenie i wspomógł pierwszy w odzyskaniu utraconego terenu.

Nacierając w kierunku lasu, osiągnął pozycję pozwalającą ostrzeliwać z flanki nacierających bolszewików.

Szarża sierżanta

Tymczasem południowa kolumna (3 Batalion), maszerująca od rana w nakazanym kierunku, nie napotkała w ogóle przeciwnika. Jej dowódca zaczął się nawet zastanawiać, czy nie pogubił swoich pododdziałów, gdyż teren był znacznie zalesiony. Słyszał jednak od godzin popołudniowych odgłosy walki z północnej strony, postanowił więc skierować część sił w tym kierunku, ponieważ miał nadzieję na nawiązanie kontaktu z przeciwnikiem.

Wyznaczony do tego pluton, dowodzony przez sierżanta Franciszka Waleckiego, wyszedł na tyły idących do kolejnego szturmu Rosjan. Sierżant Walecki nie zastanawiał się długo. Rozwinął pluton w tyralierę i dał rozkaz do ataku. Pod ogniem rzuconych przez Polaków granatów bolszewicy rzucili się do ucieczki. Dowódca 2. Batalionu, kiedy zobaczył całe zajście, rozkazał swojemu pododdziałowi atakować uciekających Rosjan. Ścigano ich ogniem aż do granicy lasu - tam później się okopali.

Całodzienny bój

W tym czasie łącznik wysłany przez sierżanta Waleckiego powiadomił dowódcę południowej kolumny, czyli całego 3. Batalionu niewyczerpanego walką, o zaistniałej sytuacji. Ten zaś natychmiast skierował swoje siły w rejon działań i około godziny 23, gdy było już ciemno, osiągnął skraj lasu koło wsi Siennica, flankując tym samym pozycje, na których umacniali się uciekający bolszewicy. Idący na przodzie 3. Batalionu porucznik Banasiński, natknąwszy się na rosyjskie pozycje, porwał przednią straż do walki wręcz. Za nim poszły kompanie 9. i 12. W ciemnościach Polacy rozbili bolszewicki 102. Pułk Strzelecki. Zabili na miejscu 40 wrogów, 71 wzięli do niewoli. Rosjanie rzucili się do ucieczki, pociągając za sobą resztę 12. DS.

Całodzienny bój okazał się ogromnym sukcesem pułku. Rozbito całkowicie dwa bolszewickie pułki strzeleckie, a 12. Dywizja Strzelecka poniosła dotkliwe straty. Zabito wielu Sowietów (na samym cmentarzu naliczono ponad stu), a 383 wzięto do niewoli. Zdobyto kilka karabinów maszynowych. Zwycięstwo drogo jednak kosztowało, zginęło bowiem 50 żołnierzy. Jak okazało się po wojnie, był to najkrwawszy bój stoczony przez 36 pp od czasu sformowania do zakończenia walk w wojnie polsko-bolszewickiej. Sześciu żołnierzy pułku za bohaterstwo w boju pod Duniłowiczami zostało udekorowanych Orderem Virtuti Militari, a siedemnastu Krzyżem Walecznych (w tym trzech po raz drugi).

Pamiątka w klapie

W 1921 roku dzień 3 czerwca ustanowiono świętem pułku, które było bardzo uroczyście obchodzone przez cały okres międzywojenny. W 1930 roku w Duniłowiczach prezydent RP Ignacy Mościcki otworzył odnowiony cmentarz wojenny, na którym pochowano żołnierzy 36. pp oraz towarzyszących im tego dnia żołnierzy 1. Batalionu 21. pp i 13. pp. Nekropolia ta nie została zniszczona i zachowała się do dzisiaj.

W 1928 roku minister spraw wojskowych zatwierdził wzór odznaki pamiątkowej 36. Pułku Piechoty Legii Akademickiej wraz z jej regulaminem (Dz. Rozk. MSWojsk. nr 15, poz. 177 z 6 czerwca 1928 roku). Odznakę o wymiarach 40 x 40 milimetrów w kształcie Krzyża Kawalerskiego o ramionach emaliowanych na biało ze złotymi krawędziami zdobiły miniatury herbów uczelni wyższych, z których wywodzili się ochotnicy z 1918 roku. Na okrągłej tarczy na środku krzyża widniała liczba 36 i inicjały pułku LA okolone złotym wieńcem laurowym.

Waleczna Legia

Sformowana 1 listopada 1918 roku Legia Akademicka była pierwszym oddziałem wojskowym w stolicy w dniach odzyskiwania niepodległości. Legia Akademicka została złożona ze studentów czterech warszawskich uczelni wyższych (Uniwersytet Warszawski, Politechnika Warszawska, Wyższa Szkoła Handlowa oraz Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego) ochotniczo wstępujących w szeregi odradzającego się Wojska Polskiego. Już 3 grudnia 1918 roku Legię przeformowano w pułk piechoty. Nadano mu numer 36 i po miesiącu szkolenia wysłano na front galicyjski w celu odblokowania oblężonego przez Ukraińców Lwowa. W Małopolsce Wschodniej 36. Pułk walczył przez sześć miesięcy, uczestniczył w kilkunastu bojach. Łączne straty w tym czasie wyniosły aż 50 procent żołnierzy.

We wrześniu pułk znalazł się na Białorusi, gdzie w ramach 8 DP brał udział w walkach do czasu rozpoczęcia drugiej ofensywy Tuchaczewskiego. Cofając się przed bolszewicką nawałą, pułk stoczył bardzo ciężkie boje pod Wólką, Świrydami, Małkinią i Kosowem, nie został jednak rozbity. Do walki w Bitwie Warszawskiej stanął w składzie tylko dwóch batalionów, trzeci rozwiązano z powodu strat. Został jednak uzupełniony 1. Batalionem 236. Ochotniczego Pułku Piechoty i wziął udział w obronie Ossowa, gdzie zginął kapelan ochotniczego batalionu ksiądz major Ignacy Skorupka, udekorowany pośmiertnie w 2010 roku Orderem Orła Białego. Od 17 sierpnia 36 pp uczestniczył w pościgu za wycofującymi się bolszewikami. Jednostka wsławiła się bojem 22 września pod Lachowicami, gdzie zaskoczyła i rozbiła bolszewicką brygaicdę piechoty, a także pojmała 823 jeńców.

Jeszcze Polska nie Zginęła

W kampanii polskiej w 1939 roku pułk walczył w składzie 28. DP w armii "Łódź". 11 września stoczył krwawy bój pomiędzy Brwinowem, Parzniewem i Otrębusami. Niestety, nie udało mu się przebić przez pozycje niemieckie i dotrzeć do stolicy. Potem wziął udział w obronie Modlina. Po poddaniu twierdzy żołnierze na mocy układów kapitulacyjnych zostali rozesłani do domów. Wielu z nich, łącznie z dowódcą pułkownikiem dyplomowanym Karolem Ziemskim, uczestniczyło w powstaniu warszawskim. 36 Pułk Piechoty został także sformowany w 1944 roku w ramach 2. Armii Wojska Polskiego na bazie zgrupowania partyzanckiego Jeszcze Polska nie Zginęła. W składzie 8 DP brał udział w forsowaniu Nysy Łużyckiej i następnie w operacji budziszyńskiej; stracił aż 85 procent swoich żołnierzy!

W 1949 roku pułk rozformowano, aby w 1959 sformować go ponownie w Trzebiatowie. Nadano mu wyróżniającą nazwę: 36. Łużycki Pułk Piechoty - za dokonania w operacji budziszyńskiej. Następnie w 1967 roku przeformowano go w 36. Łużycki Pułk Zmechanizowany. W 1992 roku 36. Pułk Zmechanizowany z Trzebiatowa odzyskał po 53 latach zaszczytną nazwę Legii Akademickiej. Gdy w ramach reform i restrukturyzacji oddział ten przeformowano w brygadę pancerną, a następnie zmechanizowaną, nadal miał, uświęcony dokonaniami poprzedników, numer 36.

W 2008 roku 36. Brygada Zmechanizowana Legii Akademickiej została rozformowana. Utworzony w jej miejsce 3. Batalion Zmechanizowany otrzymał decyzją ministra obrony narodowej nazwę Legii Akademickiej oraz przejął dziedzictwo swoich poprzedników. Święto batalionu obchodzone jest 3 czerwca, na pamiątkę boju pod Duniłowiczami.

Porucznik Michał Pietrzak, zastępca dowódcy kompanii w 3. Batalionie Zmechanizowanym Legii Akademkiej w Trzebiatowie.

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.

Polska Zbrojna
Dowiedz się więcej na temat: sztuki walki | Rosja | żołnierze | wojna | Polska | ZSRR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy