Ukrainiec święcił rosyjskie czołgi. Teraz pójdzie do więzienia

Do niecodziennej sytuacji miało dojść w ukraińskim obwodzie buczańskim. Pewien mężczyzna przebrał się za mnicha i zaoferował pomoc Rosjanom. Święcił rosyjskie czołgi i udostępnił swoje mieszkanie żołnierzom. Kolaborant został jednak złapany.

Kolaboracja na wojnie

Wojna budzi w ludziach przeróżne instynkty, z reguły po to, aby przetrwać za wszelką cenę. Niektóre sytuacje są jednak do granic możliwości absurdalne, czego przykładem mogą być wydarzenia z obwodu buczańskiego. Po rosyjskiej inwazji pewien 76-letni Ukrainiec postanowił oszukać dosłownie wszystkich - zarówno Ukraińców, jak i Rosjan. Został bodaj najdziwniejszym kolaborantem, o jakim mogliście usłyszeć.

Ale zaraz, choć kolaboracja z wrogiem brzmi strasznie, to niestety, takie rzeczy po prostu się na wojnie zgadzają. Czy zatem może być w tej sytuacji cokolwiek zaskakującego? Okazuje się że tak. Ukrainiec postanowił uratować swoją skórę przed wojną w bardzo niecodzienny sposób - i nie chodzi tu o sam fakt zmiany strony po wkroczeniu nieprzyjacielskich wojsk do jego miejscowości.

Reklama

Fałszywy mnich w Ukrainie

Pewien mężczyzna w obwodzie buczańskim nie stawiał oporu Rosjanom. Wręcz przeciwnie, uznał, że dobrym pomysłem będzie jak najszybsze znalezienie się w obozie przeciwnika - w teorii, jak i dosłownie. Czy jednak wojsko może mieć jakikolwiek pożytek z jednego przeciętnego cywila? Niekoniecznie - facet jednak wcale nie miał zamiaru podawać się za zwykłego mieszkańca. Ubrał na siebie charakterystyczny strój i udawał... mnicha.

Ukrainiec w przebraniu duchownego podawał się za mnicha, który ma zamiar wspierać działania wojsk rosyjskich. Udostępnił najeźdźcy swoje mieszkanie, w którym gościł wrogich żołnierzy, dawał im jedzenie, a także pomagał plądrować okoliczne domy i lokale innych mieszkańców. Najbardziej absurdalne okazało się jednak święcenie rosyjskich czołgów ruszających na front. Co ciekawe, Rosjanie bez wątpliwości nagrodzili go kilkoma przywilejami.

Mężczyzna mógł bez przeszkód poruszać się po mieście, a także wchodzić do rosyjskich obozów. Wystarczyło przebranie w postaci szat i udawanie mnicha, aby okupacja stała się dla niego o wiele bardziej znośna. Ostatecznie jego plan nie wypalił, a wszystko posypało się niczym domek z kart. 

Służby w akcji

Plan mężczyzny był prosty - po kolaboracji z Rosjanami poczeka na wyzwolenie swojej miejscowości, a następnie zaszyje się we własnym mieszkaniu, jak gdyby nigdy nic. To się jednak nie powiodło, bo o sprawie dowiedziało się SBU, czyli Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Nie wiadomo, jak dokładnie wyglądało samo zatrzymanie, ani też w jaki sposób Ukrainiec próbował się tłumaczyć.

Z udostępnionej przez SBU dokumentacji wynika jednak, że kolaborant w przebraniu mnicha został skazany na 10 lat więzienia i konfiskatę mienia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy