S-70i Black Hawk. MON odpowiada na zarzuty Interii

Dwa śmigłowce dla wojsk specjalnych. Po lewej amerykański HH-60G Pave Hawk. Po prawej polski S-70i Black Hawk. Różnice widać gołym okiem /Michal Adamowski/US Army /Reporter
Reklama

W tekście opisaliśmy charakterystykę śmigłowców dla amerykańskich wojsk specjalnych i wersję kupioną przez MON dla Jednostki Wojskowej GROM. Na podstawie wniosków z tekstu posłowie Lewicy zgłosili interpelację do ministra obrony narodowej w sprawie zakupionych przez Polskę wersji śmigłowca Black Hawk, w której napisano:

"W Portalu Interia pojawił się artykuł redaktora Sławomira Zagórskiego dotyczący zakupionych przez Polskę śmigłowców Black Hawk. Teza w artykule jest niezwykle niepokojąca i generuje pytania w zakresie bezpieczeństwa państwa oraz faktycznego uzbrojenia i przydatności dla Sił Zbrojnych zakupionych śmigłowców".

Reklama

(...) Dlatego też kieruję do Pana następujące pytania:

1.     Z jakich powodów Polska zdecydowała się na zakup śmigłowca S-70i, który różni się nie tylko od wersji specjalistycznych, ale także od regularnych wersji wojskowych, przeznaczonych wyłącznie do zadań pomocniczych?

2.     Czy to prawda, że w śmigłowcach, które zakupiła Polska, brakuje wyposażenia wykorzystywanego przez amerykańską armię na eksport, co do którego potrzebna jest zgoda Kongresu?

3.     Czy różnice między S-70i oraz UH-60 nie stanowią przeszkody przed wykorzystywaniem zakupionego przez Polskę śmigłowca przez wojsko?

Ministerstwo Obrony Narodowej, w osobie Wojciecha Skurkiewicza, odpisało bardzo enigmatycznie, starając się przekazać, jak najmniej informacji.

"Odpowiadając, z upoważnienia Ministra Obrony Narodowej, na interpelację Pana Posła Roberta Obaza oraz grupy innych Posłów w sprawie zakupionych przez Polskę wersji śmigłowca Black Hawk (nr 22794), uprzejmie informuję, że zasadniczym powodem zakupu śmigłowców było zaspokojenie potrzeby w zakresie zwiększenia zdolności operacyjnych Wojsk Specjalnych.

Jednocześnie informuję, że nie jest prawdą, iż w śmigłowcach zakupionych przez Polskę brakuje wyposażenia. Zakupione śmigłowce są wyposażone w wybrany sprzęt, którego pozyskanie było związane z wyrażeniem zgody amerykańskiego Kongresu. Różnice między S-70i oraz UH-60 nie stanowią przeszkody dla wykorzystywania zakupionego przez Polskę śmigłowca przez Wojska Specjalne".

Czy taki sposób prowadzenia polityki informacyjnej ma sens, kiedy gołym okiem widać, że brakuje wyposażenia w porównaniu do śmigłowców używanych przez wojska specjalne sojuszników z NATO?

Tajne przez poufne

W Polsce rządzonej przez PiS wszelkie informacje dotyczące Sił Zbrojnych są utajniane, dlatego nie może dziwić enigmatyczna odpowiedź wiceministra. Również dziennikarzom Centrum Operacyjne MON odpowiada ogólnikowo.

Na pytanie o cenę wyposażenia, które ma zostać zamontowane, MON zasłania się tajemnicą:

"(...) informujemy, że koszt jednego śmigłowca wraz z wyposażeniem, w roku dostawy, wyniósł ok. 75 mln złotych netto. W skład pakietu logistycznego wchodzi zapas części zamiennych i eksploatacyjnych oraz sprzęt na potrzeby obsługi naziemnej śmigłowców, a pakiet szkoleniowy obejmuje kompleksowe szkolenie pilotów i personelu technicznego. 

Z uwagi na fakt, że szczegóły i kwoty dotyczące ww. pakietów stanowią niejawne części umowy podlegające ustawowej ochronie, nie ma możliwości podania szczegółowych informacji w przedmiotowym zakresie".

Opinia społeczna musi się więc zadowolić ogólnikami i... porównaniem wyposażenia i jego ceny na podstawie zamówień innych państw, które nie strzegą tak mocno informacji na co ministerstwa wydają publiczne pieniądze.

- MON zasłania się tajemnicą, która prowadzi do kolejnej: po co właściwie Wojskom Specjalnym te śmigłowce? - mówi dr Michał Piekarski specjalista ds. bezpieczeństwa z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego.

- Te śmigłowce mogą służyć do dwóch rzeczy: do szkolenia i sprawdzenia koncepcji, a zakup maszyn z prawdziwego zdarzenia nastąpi później. Druga rzecz to misje na użytek wewnątrz kraju. Z kolei może to się wiązać z ewentualną redefinicją zadań GROM-u jako jednostki kontrterrorystycznej wykorzystywanej na terytorium kraju.

- Jest to jednak gdybanie, ponieważ przy tak prowadzonej polityce informacyjnej trudno jest prowadzić jakikolwiek dyskurs. Można jedynie stawiać pytania - dodaje.

Jak pozyskać wyposażenie?

MON informuje w odpowiedzi na interpelację, że "zakupione śmigłowce są wyposażone w wybrany sprzęt, którego pozyskanie było związane z wyrażeniem zgody amerykańskiego Kongresu". Oczywiście o ile o taką zgodę rząd wystąpi. W tym przypadku polski rząd nie podjął takich działań, a bez tego nie można oczekiwać, że w ramach procedury Foreign Military Sales śmigłowiec zostanie wyposażony w sprzęt, na eksport którego potrzebna jest zgoda Kongresu.

Sama procedura może trwać nawet dwa lata. Skorzystali z niej np. Słowacy i Łotysze. Bratysława otrzymała zgodę Kongresu w 2015 roku. Dzięki temu słowaccy lotnicy mogą się cieszyć z dziewięciu UH-60M, w wersji która jest użytkowana przez amerykańskie siły zbrojne. Po długich negocjacjach cenowych, podpisano umowę międzyrządową o wartości 1 mld zł.

Tą drogą również poszli Łotysze, którzy kupili cztery UH-60M wraz z pakietem logistycznym, obejmującym zapas 10 silników, takiej samej ilości zestawów nawigacyjnych i wyposażenia elektronicznego oraz specjalistycznego. Zarówno Słowacy, jak i Łotysze podali dokładnie nazwy zakupionego wyposażenia, jak i jego cenę.

Dzięki temu opinia publiczna nie tylko wie, jakie wyposażenie zostało kupione, ale także w ramach jakiej procedury. Polityka rządów Słowacji i Łotwy spowodowała, że ich siły zbrojne wykorzystują dokładnie taki sam sprzęt, jaki mają ich amerykańscy koledzy. Tego o polskich żołnierzach nie można powiedzieć.

Można się zgodzić z ministrem Skurkiewiczem co do jednego: "Jednocześnie informuję, że nie jest prawdą, iż w śmigłowcach zakupionych przez Polskę brakuje wyposażenia. (...) Różnice między S-70i oraz UH-60 nie stanowią przeszkody dla wykorzystywania zakupionego przez Polskę śmigłowca przez Wojska Specjalne".

Owszem, w porównaniu do S-70i używanych przez służby cywilne na świecie nie brakuje. W przypadku porównania ze śmigłowcami sił specjalnych już tak. Śmigłowce S-70i nie są złymi wiropłatami. Są łatwe w eksploatacji i doskonale sobie radzą w służbie policji, straży granicznej, albo straży pożarnej. W tej konfiguracji nie jest to jednak śmigłowiec przeznaczony dla wojsk specjalnych.

Oczywiście można się zgodzić, że mogą być wykorzystywane przez Wojska Specjalne. Dokładnie na tej samej zasadzie można wystawić Malucha w wyścigu Le Mans. Tylko czy Maluch dorówna Porsche 919 Hybrid? Choć lepszym porównaniem będzie jeden z najpopularniejszych samochodów sprzedawanych na polskim rynku. Zestawienie S-70i do MH-60H, można porównać do różnic pomiędzy Škodą Fabią 1.2 HTP 6V a wersją WRC. Niby z zewnątrz wyglądają podobnie, jednak pierwsza ledwie podjeżdża pod górkę. Druga startowała w Mistrzostwach Świata WRC.

Jakie potrzeby Wojsk Specjalnych?

Paradoksalnie Wojska Specjalne, do których trafiły śmigłowce, są w najlepszej sytuacji sprzętowej. Na stanie 7 Eskadry Działań Specjalnych obecnie znajduje się osiem śmigłowców Mi-17 w tym cztery specjalnie przystosowane Mi-17-1W. Cztery szkolne S-70i trafiły do Jednostki Wojskowej GROM, która w ten sposób buduje własne zdolności do prowadzenia szkolenia i transportu żołnierzy w warunkach braku przeciwdziałania przeciwnika.

W innych jednostkach jest znacznie gorzej. Największy problem w parku śmigłowcowym Sił Zbrojnych RP stanowią ciężkie Mi-14PŁ/R, które już dożywają swoich lat. Mają odpowiednio 36 oraz 37 lat i są mocno wyeksploatowane.

Śmigłowce były remontowane w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi na przełomie 2018 i 2019 roku. Prace miały na celu wydłużenie resursu maszyn o kolejne cztery lata. Obie maszyny do 2010 roku pełniły służbę jako śmigłowce Zwalczania Okrętów Podwodnych, kiedy skończyły się resursy śmigłowców ratunkowych Mi-14PS , aby dotrzymać międzynarodowych zobowiązań, zdecydowano się na przebudowę powyższych maszyn. Zdemontowano z nich wyposażenie ZOP, powiększono drzwi boczne i zainstalowano sprzęt ratunkowy.

Zdania, co do słuszności przedłużania resursów bez remontu głównego były i nadal są jednoznaczne:

- Przedłużenie resursu było jedynie sztuczką administracyjną - mówi anonimowo jeden ze specjalistów lotniczych, związanych z wojskiem. - Śmigłowce miały już resursy przedłużane. Teraz jest to robione na zasadzie "uda się, nie uda". Płatowce są wysłużone i taki proceder może stanowić ewentualnie zagrożenie dla życia załóg i ratowanych.

Eksperci nie mają złudzeń, że chodziło jedynie o dopisanie kilku cyfr w dokumentacji, aby śmigłowce latały dłużej, niż zakładał producent. Wszystko w oczekiwaniu na zamówione AW101, które zamówiono w niespotykanej wersji.

Jak informował sam MON: "Zawarta (...) umowa dotyczy dostawy czterech śmigłowców AW101 przeznaczonych do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP) wyposażonych dodatkowo w sprzęt medyczny pozwalający na prowadzenie akcji poszukiwawczo-ratowniczych CSAR - bojowego poszukiwania i ratownictwa".

A nie jest to jedyny problem Sił Zbrojnych. Wycofywane są także najstarsze Mi-8 Wojsk Lądowych m.in. z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej. Po odrzuceniu umowy na Caracale w 2016 roku nowego przetargu na śmigłowce dla Wojsk Lądowych nie rozpisano i na razie takich planów nie ma. W dodatku niedawno Wojska Lądowe straciły w wypadku jeden z Mi-17 wyprodukowanych w latach 80., dodatkowo uszczuplając stan maszyn.

Ministerialna logika

Na pytanie, czy MON planuje zakup kolejnych S-70i, które mogłyby zastąpić starzejące się maszyny, Centrum Operacyjne odpowiada wymijająco, że "Kwestie związane z wymianą generacyjną śmigłowców w Siłach Zbrojnych RP zostały ujęte w Planie Modernizacji Technicznej, który przewiduje pozyskanie nowych śmigłowców różnych klas, natomiast wybór konkretnych typów zostanie dokonany w ramach faz realizacyjnych dla poszczególnych zadań".

Ten, ze zrozumiałych względów jest niejawny, jednak podczas konferencji prasowej min. Błaszczak wspominał jedynie o programie "Kruk", który ma na celu zakup śmigłowców uderzeniowych. O modernizacji, albo zakupie śmigłowców transportowych nie padło ani jedno słowo.

Wszystko to dzieje się wbrew logice i wojskowej praktyce, która mówi, że im mniejsza różnorodność sprzętu, tym łatwiej prowadzić działania logistyce. Tymczasem tworzone są mikrofloty, które sprawiają problemy logistyczne, szkoleniowe, ale z drugiej strony politycy mogą pochwalić się zakupem, który ładnie wygląda na defiladach. Wkrótce polskie śmigłowce będą się nadawały jedynie na złom, a to oznacza, że Siły Zbrojne staną przed ogromnym problemem.

Na razie skończyło się tak, że Polska kupiła budżetową wersję śmigłowca, choć Lockheed-Martin posiada w swojej ofercie wiropłaty dedykowane dla oddziałów specjalnych. Do opinii publicznej jednak dotarł przekaz, że otrzymaliśmy śmigłowiec sprawdzony na wojnie, najnowocześniejszy i najlepszy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: militaria | Black Hawk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy