Rosjanie: Polska flota to pływające muzeum

Fregata rakietowa ORP "Gen. Kazimierz Pułaski" po dziesięciu latach przerwy wróciła do Sił Odpowiedzi NATO / Łukasz Dejnarowicz /Agencja FORUM
Reklama

Tak, jak polscy dziennikarze przyglądają się rozwojowi rosyjskiej armii, wytykając błędy i opóźnienia, chwaląc i ostrzegając przed najnowszymi typami broni, tak Rosjanie obserwują rozwój polskiej armii. Po przeczytaniu artykułu, zatytułowanego "Marynarka wojenna Polski zamienia się w muzealną wystawę. Dlaczego Warszawa nie pozbywa się starych okrętów?", nasuwa się wniosek, że Rosja nie ma się czego bać, a polska flota powinna zostać objęta ochroną konserwatora zabytków.

Polscy wojskowi i dziennikarze od dawna podkreślają, że średnia wieku okrętów Marynarki Wojennej jest już zatrważająco wysoka. Przedwojenna "Burza" służyła przez 28 lat. "Błyskawica" w pierwszej linii znajdowała się 38 lat, jednak przez ostatnie osiem lat była używana jako nieruchoma bateria przeciwlotnicza i hulk. W 1939 roku średnia wieku polskich kontrtorpedowców wynosiła pięć lat. Były to jedne z najnowocześniejszych okrętów na Bałtyku. Taką samą średnią wieku miały okręty podwodne. Z czego najstarsze, typu "Wilk", znajdowały się w linii od ośmiu lat. Dziś Marynarka Wojenna nie ma takiego komfortu.

Reklama

W styczniu 2017 roku kontradmirał Mirosław Mordel, Inspektor Marynarki Wojennej, podczas Forum Bezpieczeństwa Morskiego, powiedział:

- Polska Marynarka Wojenna posiada na dziś 39 okrętów bojowych, których średnia wieku to 33 lata.

Gdy się przyjrzymy bliżej, to sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Trzon sił uderzeniowych stanowią fregaty typu Oliver Hazard Perry, które weszły do służby w 1980 roku. Mają więc już 40 lat. Na ich tle pozostałe okręty dywizjonu Okrętów Bojowych wyglądają na młodzieniaszków. ORP "Kaszub" wszedł do służby w 1987 roku, a małe okręty rakietowe w latach 1992-1995.

Zauważyli to także Rosjanie. Redaktor naczelny magazynu "Baltfort", piszący o historii wojskowości, Jurij Mełkonow powiedział "Izwiestii", że główną wadą polskiej floty jest jej wiek.

- Ciągle pojawiają się komunikaty o okrętach obchodzących 30. i 40. rocznicę wejścia do służby. Nie ma nowych jednostek, ale istniejące mają wszystkie problemy, które mogą mieć stare okręty.

Podwodny skansen

Najmłodszym okrętem podwodnym na stanie Marynarki Wojennej jest ORP "Orzeł", który od lat znajduje się w remoncie, a po ostatnim pożarze istniała groźba wycofania go z linii. Prócz niego w dywizjonie znajdują się dwa ponad pięćdziesięcioletnie okręty typu "Kobben", które nie posiadają już właściwie zdolności bojowych i powoli są wycofywane. Jeden z nich, były ORP "Sokół", trafi wkrótce do Muzeum Marynarki Wojennej.

Rosjanie zauważają, że bez rozwiązania pomostowego polski dywizjon okrętów podwodnym może przestać istnieć. Z drugiej strony dziwią się, że planuje się przejęcie okrętów, które już mają ponad 30 lat.

I jest tak w rzeczywistości. Ministerstwo Obrony Narodowej, zamiast rozpocząć program zakupu nowych okrętów podwodnych Orka, w rzeczywistości zamierza nabyć jedną używaną jednostkę, drugą zaś w ramach ewentualnej opcji.

Pisał o tym wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz w odpowiedzi na interpelację posłów: "Program pozyskania okrętów podwodnych nowego typu "ORKA" pozostaje na etapie fazy analityczno-koncepcyjnej. Dodatkowo, jest realizowane zadanie związane z pozyskaniem okrętów podwodnych w formie rozwiązania pomostowego, tj. zakupu od partnera zagranicznego jednego okrętu podwodnego (z opcją rozszerzenia o kolejną jednostkę)".

Procedury zakupowe już ruszyły - szwedzki rząd wystąpił o zgodę na sprzedaż dwóch używanych okrętów podwodnych typu A17 - "Södermanland" i "Östergötland", które weszły do służby w 1989 roku.

***Zobacz także***

Prawdopodobnie najpierw wydzierżawiony, a potem kupiony zostanie "Södermanland" (drugi z okrętów służy w tej chwili za rezerwuar części zamiennych). Jest w niezłym stanie, choć Szwedzi planowali wycofać go w 2021 roku. W przypadku zakupu tej jednostki przez Polskę, przejdzie ona prawdopodobnie modernizację taką, jaką przeprowadzono na "Gotlandzie".

Mimo to będą to nadal okręty już wiekowe. Innej opcji jednak nie ma. Lata zaniedbań i niemoc decyzyjna kolejnych rządów spowodowała, że Polska musi skupować używane jednostki. Dziennik podkreśla, że nikt w NATO nie ma starszej floty podwodnej i, że ciężko traktować okręty dywizjonu poważnie.

Uderzeniowa mrzonka

Według "Koncepcji rozwoju Marynarki Wojennej do 2030 roku" do 2022 roku miało zniknąć z niej większość jednostek uderzeniowych. Na pierwszym z "Kobbenów" bandera miała być opuszczona już w 2014 roku, a na pozostałych do 2017 roku. Tymczasem dwa z nich nadal znajdują się w służbie.

Planowano także, że w 2015 roku bandera zostanie opuszczona na fregacie "Gen. Tadeusz Kościuszko". Dwa lata później flotę miał opuścić też "Kaszub". Planowano, że dzięki ograniczonej modernizacji fregata ORP "Gen. Kazimierz Pułaski" będzie mogła służyć do 2025 roku.

ORP "Orzeł" po remoncie miał być użytkowany do połowy lat dwudziestych XXI wieku, a małe okręty rakietowe typu "Orkan" do 2030 roku. Na razie planuje się, że zostanie przeprowadzona ich poważna modernizacja polegająca m.in. na wymianie napędu i armaty AK-176M kalibru 76 mm. Dziś jedynie ten ostatni projekt ma szansę na realizację.

Wycofywane okręty miały zostać zastąpione przez nowe. Kolejne rządy obiecywały, planowały i mydliły oczy. Epopeja "Gawrona" vel "Ślązaka", znana jest nie tylko w Polsce. Rosjanie podkreślają, że program miał obejmować budowę siedmiu korwet. Po 18 latach budowy ledwie skończono jeden okręt, który skończył jako przerośnięta kanonierka.

Dziennik dziwi się, że Polska, mając ogromne zaplecze stoczniowe, nie jest w stanie samodzielnie opracować i wybudować okrętu, a musi kupować poza granicami kraju. Jako przykład Rosjanie podali przejęcie dwóch fregat typu Oliver Hazard Perry, których modernizacja pochłonęła miliony złotych, a i tak w żaden sposób nie zwiększyła potencjału bojowego okrętów.

Za jedyne godne uwagi, Rosjanie uznali niszczyciele min typu Kormoran II, które są najnowszymi i jednymi z najbardziej nowoczesnych okrętów tej klasy w Europie.

Rosjanie głównie skupili się na programach budowy fregat rakietowych i okrętów podwodnych, jako jednostkach najbardziej niebezpiecznych i najbardziej przydatnych na Bałtyku. Konkludują jednak, że niezmodernizowane od lat okręty, brak nowych jednostek, powoduje, że Marynarka Wojenna RP stała się kosztownym second handem.

***Zobacz także***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: militaria | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy