Rosjanie budują most w Ukrainie. Armia jest wściekła

Rosyjska armia na ogromną skalę rozpoczęła budowę nowej linii kolejowej w Ukrainie. Kreml spodziewa się, że utraci wiele okupowanych terenów i musi się na ten fakt odpowiednio zabezpieczyć.

Rosyjska armia na ogromną skalę rozpoczęła budowę nowej linii kolejowej w Ukrainie. Kreml spodziewa się, że utraci wiele okupowanych terenów i musi się na ten fakt odpowiednio zabezpieczyć.
Rosjanie budują most w Ukrainie /123RF/PICSEL

W ubiegłe wakacje, Rosjanie ogłosili budowę nowej linii kolejowej, która połączy ze sobą okupowane terytoria Ukrainy. Trasa ma przebiegać z Rostowa nad Donem, przez Mariupol, Berdiańsk i Melitopol, aż po Krym.

Nie jest tajemnicą, że Kreml chce za jej pomocą szybciej i sprawniej transportować zaopatrzenie na front. Od tego zależne są przyszłe losy wojny. Obecnie Rosjanie mają ogromne problemy z logistyką przez ataki na mosty prowadzące na Krym. Jest to efektem tego, że praktycznie cała rosyjska logistyka w Ukrainie opiera się na kolei. Nowy szlak ma mieć ok. 250 kilometrów długości.

Reklama

Kreml buduje nowy szlak logistyczny w Ukrainie

Jednak część ekspertów jest zdania, że budowa nowego szlaku logistycznego jest realizowana za późno. On powinien już istnieć od początku roku. Wówczas Ukraińcy mieliby poważne kłopoty nawet z zajęciem Robotyne, ponieważ Rosjanie mogliby w piorunującym tempie przerzucać odwody w dowolną część frontu i odpowiednio szybko reagować na zmiany.

Wcześniejsza linia kolejowa i drogowa przebiega zbyt blisko granicy frontu, zatem jest regularnie atakowana przez Siły Zbrojne Ukrainy. Okazuje się, że Rosjanie w piorunującym tempie przystąpili do działania. Zdjęcia satelitarne pokazują budowę torów w połowie drogi pomiędzy Donieckiem a Mariupolem. Powstał już nowy odcinek łączący miejscowości Małowodne-Burne.

Rosjanie stawiają most w obwodzie donieckim

Oprócz torów i drogi, Rosjanie budują most na rzece Kalmius w okolicach miejscowości Staromarjiwka w obwodzie donieckim. Stamtąd linia kolejowa będzie prowadziła na południe w kierunku Mariupola. Siły Zbrojne Ukrainy na razie się przyglądają realizacji wielkich planów Kremla, jednak już zapowiedziano, że gdy tylko powstanie most, natychmiast stanie się celem ataków rakietowych systemów HIMARS czy StormShadow/SCALP.

Nieoficjalnie mówi się, że nowy szlak ma być gotowy w pierwszych miesiącach nowego roku. Patrząc przez pryzmat ostatnich postępów Ukraińców w obwodzie zaporoskim, można dojść do wniosku, że gdy na początku roku pojawią się myśliwce F-16 i nowe uzbrojenie, SZU mogą przedostać się dalej w kierunku Melitopola i w ten sposób dokonywać częstszych ataków, np. za pomocą pocisków ATACMS, więc ten szlak nie będzie spełniał swojej roli.

Rosyjska armia za wolno reaguje na zmiany na froncie

Jednak Kreml nie ma wyjścia i musi go zbudować. Prawdopodobnie będzie on ostatnią i najpotężniejszą rosyjską fortyfikacją na okupowanych terenach Ukrainy. Jego utrzymanie pochłonie miliardy rubli i kolejne dziesiątki tysięcy rosyjskich żołnierzy, ale dla Putina jest to kwestia życia lub śmierci.

Eksperci tłumaczą, że rolą nowego szlaku będzie obrona wybrzeża Morza Azowskiego. Jeśli Ukraińcom uda się tam dotrzeć, to będzie to oznaczało koniec rosyjskiej okupacji Ukrainy. Dostęp do morza pozwoli dokonywać ataków na wszystkie porty i okręty Floty Czarnomorskiej na Krymie oraz na sam Most Krymski.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy