Rosja wypowiada traktat. Będą się mogli bezkarnie zbroić

Polska nie będzie już mogła legalnie obserwować rosyjskich baz w Kaliningradzie /MON FR /Agencja FORUM
Reklama

Po Stanach Zjednoczonych, "Traktat o otwartych przestworzach" wypowiedzieli Rosjanie. Dla Polaków oznacza to, że nie będą mogli legalnie kontrolować zbrojeń w Obwodzie Kaliningradzkim.

Rosyjska agencja prasowa TASS poinformowała, że ministerstwo spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej zapowiedziało, że Rosja opuści "Traktat o otwartych przestworzach" z 2002 roku. W piątek rozpoczęto krajowe procedury wycofania, a kiedy te zakończą się, odpowiednie notyfikacje zostaną wysłane do sygnatariuszy traktatowych.

Moskwa argumentuje swoje wycofanie brakiem postępów w usuwaniu przeszkód utrudniających dalsze funkcjonowanie traktatu w nowej sytuacji, czyli po wycofaniu się z traktatu Stanów Zjednoczonych. MSZ dodało, że Rosja rości pełne prawo do rozpoczęcia procedury wycofania się.

Reklama

Według MSZ, wycofanie się Stanów Zjednoczonych naruszyło równowagę interesów pomiędzy sygnatariuszami i podważyły rolę traktatu w zapewnianiu zaufania i bezpieczeństwa. Dodano na koniec, że mimo podjęcia kroków, aby zachować zapisy traktatowe, inicjatywy te nie uzyskały poparcia Waszyngtonu.

Warto zauważyć, iż USA przez lata uważały, że Rosja traktuje "Traktat o otwartych przestworzach" wybiórczo i łamie szereg jego postanowień. Jako przykład wskazywano odmowę przelotu w obrębie 10-kilometrowego korytarza wzdłuż granicy z okupowanymi przez Rosję gruzińskimi regionami Abchazji i Osetii Południowej.

Ponadto, Rosja wyznaczyła jedno z lotnisk na okupowanym ukraińskim Krymie jako miejsce, gdzie amerykański samolot obserwacyjny miał zatankować, co jednoznacznie miałoby tym krokiem nakłonić USA do uznania de facto aneksji półwyspu. Rosja zakazała również wykonania lotu kontrolnego na obwodem kaliningradzkim, pomimo faktu, że to obszar dużego nagromadzenia rosyjskich środków wojskowych.

Analogiczne oskarżenia wobec partnerów amerykańskich padały również z drugiej strony, jednak według Amerykanów, rosyjskie samoloty miały pełną swobodę w wykonywaniu podobnych lotów nad terytorium USA. Jako przykład podano lot obserwacyjny z 9 sierpnia 2017 roku zmodyfikowanego samolotu specjalnego przeznaczenia Tu-154M-ŁK-1 nad Waszyngtonem. Dlatego jeszcze w tym samym roku USA nałożyły ograniczenia na rosyjskie loty nad terytorium USA wywołując natychmiastową odpowiedź Moskwy.

21 maja 2020 roku sekretarz stanu Mike Pompeo zapowiedział, że w ciągu sześciu miesięcy Stany Zjednoczone jednostronnie wypowiedzą traktat. Jednocześnie, oświadczył, że USA udostępnią część swoich informacji wywiadowczych i rozpoznawczych sojusznikom europejskim, aby zrekompensować utratę kluczowych danych po wygaśnięciu ich udziału. 22 listopada 2022 roku Pompeo poinformował, że zapowiedziany półroczny okres wycofania minął i USA przestały być sygnatariuszem. Była to jedna z ostatnich decyzji prezydenta Donalda Trumpa.

Co z Polską?

Decyzja Trumpa i jej konsekwencje mają bezpośredni wpływ na sytuację Polski, która jest jednym z sygnatariuszy traktatu.

"Traktat o otwartych przestworzach" został zawarty 24 marca 1992 roku w Helsinkach. Podpisało go 27 państw członków NATO oraz byłego Układu Warszawskiego. Polska ratyfikowała traktat 22 marca 1995 roku. Obecnie, po rezygnacji USA i Rosji, jego stronami są 32 państwa.

Jak można przeczytać na stronie Ministerstwa Obrony Narodowej:

"Głównym elementem porozumienia jest zwiększenie poprzez obserwację z powietrza otwartości i przejrzystości działań wojskowych podejmowanych przez państwa-strony. Roczne plany określają ilość lotów obserwacyjnych, które każde z nich ma prawo wykonać nad terytorium innych państw lub obowiązek przyjąć nad własnym terytorium. Porozumienie ułatwia nadzór nad przestrzeganiem postanowień już istniejących i przyszłych porozumień rozbrojeniowych. Traktat wprowadza także możliwość wykorzystania do obserwacji rejonów zagrożonych klęskami ekologicznymi lub do nadzoru realizacji międzynarodowych porozumień o ochronie środowiska naturalnego".

Podczas każdego takiego lotu na pokładzie znajdują się obserwatorzy, którzy jeszcze przed lotem sprawdzają wyposażenie samolotu strony obserwującej. Ma to na celu sprawdzenie zgodności zamontowanych urządzeń z ustaleniami traktatowymi.

Podczas lotu sprawdzają oni wszystkie parametry lotu i to czy lot odbywa się zgodnie z ustaloną trasą i na właściwej wysokości. Piloci bowiem są zobowiązani wykonywać zwroty w określonych miejscach i na odpowiedniej wysokości, ponieważ trasa nie może być dłuższa niż 1400 km.

Dotychczas Polska latała nad Rosją dwa razy w roku. Podobnie czynili Rosjanie. Obecnie takie loty nie będą już możliwe. Uderzy to znacznie w polskie możliwości kontrolowania rosyjskich zbrojeń w Obwodzie Kaliningradzkim.

Obecnie MW RP nie dysponuje żadnym okrętem podwodnym, który byłby w stanie prowadzić nasłuch i rozpoznanie u rosyjskich wybrzeży. Grupa Okrętów Rozpoznawczych, składająca się z OORP "Hydrograf" i "Nawigator" może prowadzić takie rozpoznanie jedynie w ograniczonym zakresie. W dodatku, nie posiadając satelitów rozpoznawczych, Polska musi liczyć głównie na uprzejmość i dobrą wolę sojuszników.

Rafał Muczyński, Sławek Zagórski

Milmag / Interia.pl
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | wojsko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy