Podniesienie bandery na ORP "Kormoran"

Niszczyciela min ORP "Kormoran" /Agencja FORUM
Reklama

28 listopada w 99. rocznicę utworzenia Marynarki Wojennej w Polsce, podniesiono banderę na najnowszym okręcie MW RP, niszczycielu min, ORP "Kormoran".

O potrzebie opracowania dla Marynarki Wojennej RP nowego niszczyciela min, który zastąpiłby wprowadzone do służby w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku jednostki typu Flaming (projekt 206FM), mówiło się już od kilkunastu lat. Program budowy okrętu projektu 258 pod kryptonimem "Kormoran II" został uruchomiony jednak dopiero w 2007 roku.

Po sprecyzowaniu zadań dla nowych niszczycieli potrzeba było dwóch lat, aby przejść do kluczowego przy budowie jednostek wojennych etapu, czyli "określenia założeń do projektowania" (OZP), w którym wyznacza się podstawowe parametry techniczne, takie jak napęd, uzbrojenie czy systemy dowodzenia. W marynarce wojennej nad OZP pracowano do 2011 roku i podjęto m.in. decyzję o tym, że okręt zostanie zrobiony ze stali amagnetycznej, w tym ze stali austenitycznej.

Reklama

Trzy kolejne lata trwały prace nad projektem i próby modeli. 25 kwietnia 2014 roku w stoczni Remontowa Shipbuilding rozpoczęto cięcie pierwszych blach stali. Okręt został zwodowany 4 września 2015 roku. Matką chrzestną została Maria Karweta - wdowa po admirale Andrzeju Karwecie - byłym dowódcy Marynarki Wojennej, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Po kolejnych dwóch latach prac wyposażeniowych i testach kwalifikacyjnych Marynarka Wojenna RP otrzymuje jeden z najnowocześniejszych okrętów w swojej klasie.

Niszczyciel min

- Zyskaliśmy okręt na miarę XXI wieku - mówi  kmdr por. Piotr Sikora, dowódca 13 Dywizjonu Trałowców. - Jego właściwości i możliwości wyznaczają nowe standardy dla polskich sił przeciwminowych.

"Kormoran" to jeden z największych na świecie okrętów tej klasy. Dzięki niemu znacznie wzrosły możliwości operowania w trudnych warunkach hydrometeorologicznych, w tym dojścia do rejonu prowadzenia operacji. Komandor Sikora podkreśla wpływ "Kormorana" na możliwości bojowe Dywizjonu:

- Jednostka wyposażona jest w jedne z najnowocześniejszych urządzeń obecnie dostępnych na świecie. Podstawowym uzbrojeniem okrętu są oczywiście środki techniczne umożliwiające wykrywanie oraz likwidację zagrożeń minowych - mówi komandor.

Dowódca wymienia m.in. sonar podkilowy SHL-101/TM i samobieżny o zmiennej głębokości zanurzenia SHL-300 na pojeździe podwodnym Saab Double Eagle Mark III. Ponadto okręt wyposażony jest w najnowocześniejszy na świecie autonomiczny pojazd podwodny Kongsberg Hugin-1000. Na pokładzie znajduje się także nowy, zdalnie sterowany pojazd podwodny polskiej produkcji typu Morświn służący do identyfikacji obiektów minopodobnych i niszczenia min morskich za pomocą zdalnie odpalanych ładunków wybuchowych typu Toczek.

Jednostka wyposażona została także w polskie zdalnie sterowane pojazdy podwodne wielokrotnego i jednorazowego użytku typu Głuptak. Informacje ze wszystkich sensorów spływają do polskiego okrętowego Systemu Zarządzania Walką typu SCOT-M, który jest umiejscowiony w Bojowym Centrum Informacji okrętu.

Bomby na dnie Bałtyku

Bałtyk jest wymarzonym morzem do prowadzenia wojny podwodnej i minowej. Stąd nie dziwią pozostałości po kolejnych konfliktach: od pierwszej wojny światowej, przez wojny z lat 1918-21, na drugiej wojnie światowej skończywszy. W międzyczasie wszystkie państwa bałtyckie "gubiły" tam miny, bomby, lub torpedy.

- Szacuje się, że na dnie spoczywa wciąż od 60 do 80 tysięcy przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych, w tym min morskich, torped, bomb lotniczych a także pocisków artyleryjskich i amunicji - uściśla komandor Sikora.

Na potwierdzenie słów dowódcy 13. Dywizjonu Trałowców można podać kilka przykładów zarówno w polskim rejonie odpowiedzialności, jak też w innych. Jeden z najgroźniejszych wypadków miał miejsce w 2005 roku, kiedy doszło do eksplozji bomby lotniczej na pokładzie holenderskiego kutra rybackiego. Dzięki trałowcom zwykle nie dochodzi do tego typu tragedii. Neutralizują one niebezpieczeństwo znacznie wcześniej.

- Najbardziej znaczące z naszego punktu widzenia są "akcje" prowadzone podczas budowy gazoportu w Świnoujściu, a także neutralizacja min morskich w Gdyni i Gdańsku - mówi komandor Sikora.

W 2015 roku w Gdyni saperzy Marynarki Wojennej usunęli 7 min, a rok później zneutralizowali jedną w porcie Gdańsk przy Twierdzy Wisłoujście.

- W poprzednim roku, w związku z inwestycją prowadzoną przez Urząd Morski, wydobyliśmy z dna Zatoki Puckiej 17 torped z okresu II wojny światowej oraz realizowaliśmy pojedyncze zgłoszenia przy użyciu nurków minerów. W bieżącym roku otrzymaliśmy kilkanaście zgłoszeń, w tym jedno w bezpośrednim sąsiedztwie Bulwaru Nadmorskiego w Gdyni. W związku z tym, że zarówno my jako Marynarka Wojenna ale także inne instytucje państwowe, użytkujemy coraz to doskonalszy sprzęt należy się liczyć z tym, że zgłoszeń dotyczących zagrożeń będzie przybywać  - dodaje komandor.

A jest co chronić. Nie licząc rejsów pasażerskich, obroty ładunkowe w polskich portach morskich w 2015 roku wyniosły 69,7 mln ton. Znakomita większość towarów, jakie trafiają do polskich domów przybywa drogą morską. Okręty takie jak "Kormoran" dbają, aby odbywało się to bezpiecznymi trasami. Miejmy nadzieję, że wkrótce dołączą do niego kolejne jednostki tego typu.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy