Piracki statek zatopiony przez hiszpański okręt

Eksplozja na pirackim statku, zatopionym u wybrzeży Somalii /East News
Reklama

Niegdyś "Piraci" Romana Polańskiego, a obecnie Johnny Depp, jako kapitan Jack Sparrow, utrwalili obraz pirata bez nogi, z przepaską na oku, romantycznego rozbójnika. Spryciarza, szalenie odważnego marynarza, który przemierzał Karaiby pod żaglami i czarną banderą. Współcześni piraci tak nie wyglądają.

Najczęściej operują na niewielkich kutrach motorowych lub szybkich łodziach z doczepianym silnikiem. Ich głównym uzbrojeniem jest karabinek Kałasznikowa, czasem RPG i cokolwiek uda im się znaleźć lub zdobyć. Przy ich pomocy wdzierają się na pokład statku handlowego i żądają okupu od armatora. Metoda działań jest zawsze taka sama: Jednostki rybackie służą jako statki-bazy, z których na niewielkich motorówkach przeprowadzają wypady na linie komunikacyjne, po czym wracają do pływającej bazy.

Reklama

Porwani Polacy

Niedawno, 27 października 2018 roku, u wybrzeży Nigerii porwani zostali polscy marynarze. Jak napisali dziennikarze RMF: "Do porwania doszło w sobotę około godz. 4 nad ranem. Statek płynął z Angoli do nigeryjskiego portu Omme. Gdy był ok. 60 mil morskich od wybrzeża, podpłynęły do niego dwie motorówki. Porywacze wdarli się na pokład, sterroryzowali załogę, która zdążyła przez radio nadać komunikat o problemach".

Porwanych zostało 11 marynarzy, ośmiu Polaków, dwóch Filipińczyków i Ukrainiec. Przedstawiciel armatora statku, firmy Pomerenia Sky, poinformował media, że "priorytetem jest doprowadzenie do jak najszybszego uwolnienia jedenastu członków załogi, którzy zostali porwani. Współpracujemy z naszymi partnerami i lokalnymi władzami. Rodziny porwanych są na bieżąco informowane".

Dla porwanych dobrą informacją jest to, że nigeryjscy piraci bardzo szybko zwalniają porwanych. Znacznie gorzej jest u wybrzeży Somalii. Zdarzało się, że piraci operujący w Rogu Afryki przetrzymywali marynarzy nawet kilkanaście miesięcy.

NATO w Afryce

Właśnie z tego powodu wody u wybrzeży Somali patrolują okręty NATO, państw Unii Europejskiej i Chin, które co jakiś czas przechwytują pirackie jednostki. Taka sytuacja miała miejsce kilka dni temu, kiedy hiszpański okręt desantowy-dok "Castilla" odnalazł trawler na Oceanie Indyjskim. Podejrzewano, że mógł być wykorzystywany przez piratów jako baza wypadowa. Na podkład wszedł oddział abordażowy, który potwierdził te przypuszczenia.

Jak poinformowali hiszpańscy marynarze, kuter rybacki był obserwowany już od dawna, ponieważ podejrzewano, że uczestniczył w kilku pirackich wypadach. Kiedy został zaobserwowany tym razem, postanowiono dokładniej go zbadać. Okazało się, że na pokładzie nikogo nie ma, po konsultacji z dowództwem postanowiono założyć na pokładzie ładunki wybuchowe i zatopić kuter. Hiszpanie zdjęcia z zatopienia kutra postanowili udostępnić mediom.

Operacja Atlanta, w ramach której operuje hiszpański okręt, jest prowadzona od grudnia 2008 roku. Jest wykonywana pod egidą Unii Europejskiej. Ma na celu likwidację zagrożenia, jakie niosą piraci.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy