Na wojnę... ze stresem

Część żołnierzy po powrocie z misji w Iraku nie jest już tymi samymi osobami. Warunki, w jakich tam żyli, sytuacje, w których się znaleźli, obrazy walk, rannych, poległych, spędzają im sen z powiek. Nie umieją się znaleźć w nowej rzeczywistości. Pomimo tego, że pole walki jest już daleko, że przebywają w otoczeniu rodziny, w ciepłej i bezpiecznej atmosferze, ciągle są niespokojni, bądź apatyczni, odczuwają niewyjaśnione lęki. To syndrom PTSD, czyli zespół stresu pourazowego. To właśnie wojna powoduje ich kryzys psychiczny, depresję i wyizolowanie się z otoczenia. Niejednokrotnie słyszy się nawet, że żołnierze powracający z misji wojennych popełniają samobójstwo. I gdzie doszukiwać się winnych? Czy psychika żołnierza była zbyt słaba, czy został on źle przygotowany do misji?

Reklama

Pomoc żołnierzom

Warunki wojny - zmęczenie, ciągła czujność i świadomość, że w każdej chwili można zginąć - mogą złamać nawet najtwardszą psychikę. Aby przeciwdziałać silnemu stresowi stosuje się wiele technik. Oprócz odpowiedniego szkolenia technicznego, zwiększa się wygodę życia codziennego żołnierzy na misjach - klimatyzowane kontenery, dobre jedzenie, łączność z bliskimi w kraju; to wszystko czeka na nich w bazach, gdy wracają z patrolów. A po zakończeniu służby wysyła się żołnierzy na kilka tygodni do specjalnych sanatoriów, w których psycholodzy pomagają im w powrocie do normalnego świata.

Czas na służbę

Ale silny stres nie dotyczy tylko armii zawodowej, wyjeżdżającej na misje. Często towarzyszy młodym rekrutom, którzy po przydzieleniu kategorii "A" trafiają na kilka miesięcy do jednostek wojskowych. Wielu z nich idzie do wojska nie z poczucia obywatelskiego obowiązku - często decyduje o tym brak aktualnego zajęcia, nuda lub chęć przeżycia przygody. Rzeczywistość w jednostce rozmija się jednak z ich oczekiwaniami i przyzwyczajeniami. Rygor, zaostrzona dyscyplina, ciężkie ćwiczenia, stają się dla nich przyczyną stresu.

Początki w jednostce

Zdaniem emerytowanego pułkownika Jana Libra, jeśli dana osoba w życiu cywilnym była zdyscyplinowana, punktualna, rzetelnie podchodziła do swoich obowiązków, nie będzie miała problemu z wypełnianiem codziennych czynności w jednostce. Liczy się też podejście do służby - myślenie na zasadzie: "dlaczego muszę to robić?", "nie chce mi się" sprawi, że rekrut będzie w wojsku czuł się źle i stresu nie uniknie. Płk Liber dodaje, że dobre samopoczucie żołnierzy zależy też od dowódców, którzy - przynajmniej w teorii - powinni być autorytetami, dobrymi wychowawcami, budzić zaufanie i respekt żołnierzy. - Nie bez znaczenia jest też obecność w każdej jednostce psychologa i kapelana - twierdzi płk Liber.

Czy to wystarcza?

Wróćmy jednak do żołnierzy zawodowych - ci przechodzą odpowiednie testy psychologiczne i badania psychotechniczne. Faktem jest jednak, że na żadnym z tych szkoleń nie będą mieli do czynienia z autentycznymi zwłokami, krzykiem osób rannych i zapachem śmierci. Można wyuczyć żołnierzy odpowiednich umiejętności i technik obrony, zachowań w stresujących sytuacjach. Ale wyeliminować lęku przed śmiercią czy żalu po stracie kolegów tak do końca z psychiki wyrzucić się nie da...

Katarzyna Waśko

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: żołnierze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy