Na brzegu litera Z, a w lodowatej wodzie znak V. Putin ma powody do dumy

Dla Putina są gotowi na wszystko. W rosyjskim Orle grupa zwolenników napaści na Ukrainę weszła do lodowatej wody, aby zrobić wielki spektakl dla prezydenta Rosji. Trzymając rosyjskie flagi, utworzyli znak V i krzyczeli "Za Rosję! Za prezydenta!"

Jeśli ktoś chce zrozumieć "stan umysłu Rosjan" i ich nastawienie do wojny z Ukrainą, powinien zobaczyć film z rosyjskiej miejscowości Orel. Tam grupa zwolenników Władimira Putina i wojny z Ukrainą postanowiła w nietypowy sposób pokazać, że w pełni popierają agresję na swoich sąsiadów. 

Mimo niskiej temperatury grupa mężczyzn w strojach nurków weszła do rzeki, trzymając rosyjskie flagi. Przepłynęli 350 metrów, tworząc w wodzie literę V, a następnie już na brzegu skandowali hasło "Za Rosję! Za prezydenta!". 

Reklama

Materiał o tym rzekomo "spontanicznym" geście poparcia dla polityki Putina natychmiast wyemitowały rosyjskie kanały telewizyjne w głównym programach informacyjnych. Informacja o tym wydarzeniu pojawiła się na profilu ukraińskiego specjalisty od rosyjskiej propagandy Antona Gerashchenko. - Można się zastanowić, jaki cel chcieli osiągnąć? - napisał we wpisie na twitterze doradca ukraińskiego ministra obrony.

Pod wpisem z filmem "z flagami w Orlu" pojawiły się komentarze internautów, którzy zauważyli wyraźne kłopoty z nadwagą uczestników propagandowego happeningu. - Tych zakłamanych tchórzy nie stać nawet było na wejście do wody bez specjalnych kombinezonów - zauważył złośliwie jeden z komentujących.

Każdego dnia na terenie Ukrainy traci życie prawie tyle Rosjan, co w czasie II Wojny Światowej. W rosyjskich mediach społecznościowych powtarzane są informacje, że w tej chwili praktycznie każdy w Rosji zna kogoś, kto został zabity podczas tzw. "operacji specjalnej" (tak kłamliwie jest nazywana przez Kreml wojna z Ukrainą).

Wystarczy spojrzeć na najnowszą informację o stratach Rosjan, które podaje sztab ukraińskiej armii. Liczba zabitych lub ciężko rannych żołnierzy Putina przekroczyła właśnie niewyobrażalną liczbę 160 tysięcy. Każdego dnia armia rosyjska bezpowrotnie traci ponad 700 żołnierzy. 

Mimo tego nawet największe straty ludzkie w żaden sposób nie wpływają na poparcie dla Putina, które cały czas utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie (według jednego z ostatnich sondaży ma wynosić ponad 80 procent). 

Rosjanom wyraźnie podoba się ta wojna i nie mają nic przeciwko temu, aby zamienić całą Ukrainę w dymiące zgliszcza. Zachodni eksperci powoli porzucają nadzieję, że hekatomba ofiar i krwi zmieni nastawienie zwykłych Rosjan i doprowadzi do zmiany władzy na Kremlu. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rosyjska propaganda | Kreml | Władimir Putin | wojna rosja ukraina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy