M-346 Master - nowy samolot Sił Powietrznych

Pierwsze mastery wylądują w Dęblinie jesienią. Wielomilionowe inwestycje w infrastrukturę, szkolenie pilotów i techników – tak 41 Baza Lotnictwa Szkolnego przygotowuje się do przyjęcia nowych samolotów szkolnych.

Kontrakt, który w 2014 roku polski resort obrony podpisał z Włochami, zakłada, że do kraju trafi osiem nowych odrzutowych samolotów szkolnych M-346 Master. Te maszyny zastąpią TS-11 Iskra, obecnie jedyny typ szkolnego odrzutowca w naszej armii. Z nowego systemu szkolenia i masterów będą korzystać podchorążowie Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych.

- System szkolenia zaawansowanego M-346 będzie znakomitym rozwinięciem naszego narodowego systemu szkolenia na samolotach odrzutowych. Umożliwi odciążenie eskadr bojowych od zadań szkoleniowych, pozwalając im skoncentrować się na tych operacyjnych. Naszym marzeniem jest zbudowanie rodzimego systemu szkolenia na bazie M-346 w sposób, który umożliwi kompleksowe przygotowanie podchorążych i pilotów przewidzianych na samoloty F-16 - podkreśla ppłk pil. Konrad Madej z 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego.

Reklama

Zgodnie z kontraktem mastery przylecą do Polski do końca 2017 roku. Dwa pierwsze egzemplarze wylądują w Dęblinie w listopadzie tego roku.

- Dzięki samolotom M-346 Dęblin stanie się jedną z najbardziej nowoczesnych baz lotniczych w Europie - podkreśla mjr Grzegorz Grabarczuk, oficer prasowy 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego.

Idzie nowe

Do wprowadzenia do linii nowych maszyn dęblińska jednostka musiała się jednak odpowiednio przygotować. Dlatego od trzech lat w bazie dużo się dzieje. Przeprowadzono już remonty, w tym płaszczyzn postojowych, pasa startowego i dróg kołowania. Wymieniono oświetlenie, na lotnisku są nowe oznakowania poziome i pionowe. To nie wszystko. W miejscu starej strzelnicy powstała nowa baza kompanii obsługi lotniska (KOL).

- Wybudowano także nowy obiekt administracyjno-socjalny i garaż dla pojazdów ciężarowych i osobowo-terenowych oraz sprzętu lotniskowego. Na lotnisku jest także nowa rampa rozładunkowa, zostały postawione dwa zbiorniki na środki odladzające, utworzono też stanowiska opróżniania odkurzaczy lotniskowych. Do największych inwestycji zalicza się budowę nowoczesnego, czteropiętrowego portu lotniczego z wieżą kontroli lotów. Tuż obok niego stanęła strażnica lotniskowej straży pożarnej (wyposażona w nowe wozy). Od kilku miesięcy funkcjonuje też część centrum symulatorowego - na razie jest czynny symulator M-28, a zostało dobudowane też skrzydło, w którym stanie symulator SW-4. W marcu 2017 roku zacznie działać również symulator M-346 - mówi mjr Grabarczuk.

Na dęblińskim lotnisku powstały także nowe domki: techników i pilotów. W budynku, z którego już teraz korzystają lotnicy, nowoczesne, klimatyzowane pomieszczenia zajmują ponad 2600 m2. W obiekcie znalazły się m.in. sale briefingowe i debriefingowe, które wyposażono w informatyczne systemy planowania i analizy misji. Są też służbowe pomieszczenia dla żołnierzy, nowoczesna sala wykładowa, siłownia, gabinet lekarski, kuchnia, bufet oraz szatnie.

- Wyposażenie tego obiektu zapewni pilotom naprawdę bardzo wysoki komfort pracy. Nie bez znaczenia jest sama lokalizacja domku. Jest on oddalony o około 100 m od ośmiu nowych lekkich hangarów na nowe odrzutowce. Spokój pracy pilotom wykonującym zadania na ziemi zapewniają ekrany akustyczne - dodaje mjr Grabarczuk.

Nauka latania

Niektóre prace jeszcze trwają, choć, jak przyznaje dowództwo bazy, spokojnie można mówić o rychłym ich zakończeniu. W budowie są jeszcze magazyn lotniczych środków materiałowych, nowy park sprzętu technicznego oraz hangary postojowe.

- Nie da się ukryć, że tak duże inwestycje nieco komplikowały codzienną pracę w bazie - mówi ppłk pil. Jan Skowroń, dowódca Grupy Działań Lotniczych.

Oficer wyjaśnia, że ze względu na remonty, personel - piloci i technicy - wraz z samolotami TS-11 Iskra musieli się przebazować do Mińska Mazowieckiego albo Radomia (śmigłowce cały czas wykonywały zadania z Dęblina).

- Przygotowywanie się do przyjęcia nowych samolotów nie zwalnia nas z bieżących zadań. W 2015 roku w powietrzu spędziliśmy dokładnie 7281 godzin i 45 minut, z czego ponad 3 tys. wylatały samoloty odrzutowe. Biorąc pod uwagę inwestycje prowadzone na lotnisku - związane z tym ograniczenia oraz fakt jednoczesnego wykonywania lotów z naszego lotniska przez Akademicki Ośrodek Szkolenia Lotniczego (7235 godzin nalotu w 2015 roku) i Aeroklub Orląt (4194 godziny nalotu w 2015 roku) - to bardzo dobry wynik. W 2015 roku służby ruchu lotniczego w Dęblinie zabezpieczyły w sumie 40 692 operacje lotnicze. Lepszym wynikiem może się w Polsce pochwalić jedynie lotnisko Chopina w Warszawie - dodaje dowódca Grupy Działań Lotniczych.

Po niezbędnych remontach skupiono się na wyszkoleniu personelu. Najbliższy rok upłynie pilotom i technikom pod znakiem kursów przygotowujących do obsługi samolotów M-346. To zarówno szkolenia językowe, jak i lotnicze.

- Pierwsze kursy dla pilotów naszej bazy zaczęły się już w 2010 roku. Wysyłaliśmy żołnierzy na szkolenia krajowe i zagraniczne. Wyjeżdżali np. do baz, w których poznawali procedury wykonywania lotów taktycznych. Musieli bowiem dobrze rozpoznać potrzeby lotnictwa bojowego, aby później odpowiednio szkolić następne pokolenia lotników - podkreśla ppłk Jan Skowroń, dowódca grupy - szef techniki lotniczej.

Piloci poznawali specyfikę pracy w polskich bazach wyposażonych w MiG-29, Su-22 i F-16. Szkolili się także w Turcji, Hiszpanii i Stanach Zjednoczonych. Dwóch z nich, ppłk Konrad Madej i mjr Tomasz Czerwiński, ukończyło w Teksasie kurs instruktorski na samolocie T-38C.

- Szukając sposobów na doskonalenie modelu szkolenia obowiązującego w Polsce, chcieliśmy poznać metody przygotowania pilotów amerykańskich. Żeby dobrze to zrobić, trzeba było wejść w rolę ucznia i nauczyciela. Najpierw wyszkoliłem się jako pilot, a później jako instruktor - opowiada ppłk Madej. Obecnie na kursie instruktorskim na talonie uczy się w Stanach Zjednoczonych kolejny, trzeci już oficer z 41 Bazy, kpt. Jerzy Skaliński.

Szkolenia przygotowujące do pilotażu i obsługi M-346 rozpoczęły się jesienią 2015 roku. W pierwszej grupie do Włoch wyjechało 18 członków personelu technicznego oraz pięciu pilotów z 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego i jeden z 32 Bazy Lotnictwa Taktycznego: ppłk Konrad Madej, ppłk Marcin Modrzewski oraz majorowie: Tomasz Czerwiński, Jacek Moskal, Daniel Usiatycki i Emil Bołtryk (kurs polskich żołnierzy we Włoszech jest częścią umowy, którą w 2014 roku Polska podpisała z włoską firmą Alenia Aermacchi). Pierwszą grupę pilotów czekają ogromne wyzwania: szkolenie na nowym typie statku powietrznego, następnie zorganizowanie takiego szkolenia w Polsce. Dlatego przedstawiciele bazy szczególnie mocno podkreślają doświadczenie wszystkich lotników:

- To doskonali instruktorzy, po kursach, z nalotem powyżej 2 tys. godzin każdy. Dlatego właśnie im powierzyliśmy wdrożenie w Polsce jednego z najnowocześniejszych systemów lotniczego szkolenia na świecie - przyznaje płk Waldemar Cyran, zastępca dowódcy bazy.

Szkolenia

Na początek polscy żołnierze przeszli kurs językowy w ośrodku szkolenia sił powietrznych w Loreto. Ich umiejętności zostały potwierdzone certyfikatem znajomości języka na poziomie czwartym - zgodnie z wymaganiami Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego.

Kolejny etap nauki odbywa się we włoskiej bazie lotniczej Lecce-Galatina. Tam jest prowadzone szkolenie teoretyczne z eksploatacji samolotu M-346.

- W porównaniu z naszymi iskrami skok technologiczny jest bardzo duży. Master to maszyna w pełni cyfrowa, przygotowuje pilota do latania na samolotach nowej generacji. Na początku szkolenia zapoznaliśmy się z budową samolotu i jego poszczególnymi systemami - mówi mjr Tomasz Czerwiński. Finalną część kursu będzie stanowić dwuetapowa część praktyczna, obejmująca przeszkolenie i certyfikację na typ samolotu oraz szkolenie taktyczne i instruktorskie.

- Zakończyliśmy już etap naziemny i rozpoczynamy szkolenie symulatorowe oraz praktyczne. Każdy z nas w powietrzu spędzi 65 godzin - opowiada ppłk Konrad Madej. Oficer wyjaśnia, że schemat szkolenia prowadzonego na masterze jest podobny do tego, jakie odbył w USA, pilotując T-38C.

- Różnice wynikają z zastosowanych platform. M-346 Master jest bardziej kompleksowym i złożonym systemem, dającym możliwość planowania i wykonywania lotów taktycznych z wykorzystaniem całej gamy nowoczesnego uzbrojenia, głównie stosowanego w polskich F-16. Dzięki temu szkolenie na M-346 jest bardziej zaawansowane niż w wypadku samolotu T-38C Talon. Również sama maszyna jest, w zestawieniu z amerykańskim odrzutowcem, konstrukcją nowocześniejszą - mówi ppłk Madej. Podkreśla również, że osiągane parametry i możliwości taktyczne mastera pozwalają na porównanie go z samolotami bojowymi czwartej i piątej generacji. W całym szkoleniu praktycznym mocno są wykorzystane symulatory: proceduralne oraz FMS (Full Mission Simulator), który daje możliwość odwzorowania każdego zadania.

Przyszłość techników

W listopadzie 2016 roku zakończy szkolenie we Włoszech pierwsza grupa pilotów. Do kraju wrócą samolotami M-346. Wszyscy będą mieli uprawnienia instruktorskie, a dwóch dodatkowo tytuły pilota-oblatywacza. Kolejna grupa na kurs wyjedzie w lipcu, a ostatnia w październiku. W sumie we Włoszech będzie wyszkolonych 16 oficerów.

- Nieobecność pilotów i techników w bazie jest kłopotliwa. Nie ukrywam, że to dla nas duży wysiłek organizacyjny. Już teraz żołnierze, oprócz swoich codziennych obowiązków, zastępują w pracy kolegów, którzy szkolą się we Włoszech. Ale ten wysiłek się opłaci, bo wdrożymy do służby jeden z najnowocześniejszych systemów szkolenia przyszłych pilotów - dodaje płk Cyran.

Z powodu nieobecności tej grupy tegoroczny nalot na samoloty odrzutowe w 41 Bazie wyniesie około 2 tys. godzin. Instruktorzy będą także szkolić mniejszą liczbę podchorążych.

- Wynika to ze zmienionego programu nauczania w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych, który zakłada naukę teorii przez siedem semestrów na studiach magisterskich, a następnie praktyki lotnicze podchorążych w 4. Skrzydle Lotnictwa Szkolnego przez trzy semestry. W tym roku zatem będziemy szkolić jedynie tych podchorążych, którzy nie wykonali całego programu w 2015 roku, oraz oficerów najmłodszych promocji do osiągnięcia uprawnień instruktorskich i w lotach taktycznych w ramach przygotowania do wdrożenia programu AJT - wyjaśnia ppłk Skowroń.

Do obsługi nowych samolotów przygotowuje się także służba inżynieryjno-lotnicza (SIL). Do końca 2016 roku we Włoszech będzie wyszkolonych 80 osób personelu technicznego z 41. Bazy i kilku specjalistów z Centrum Szkolenia Inżynieryjno-Lotniczego WSOSP.

- Specjaliści z Centrum do kraju wrócą z uprawnieniami instruktorskimi. Od 2017 roku to właśnie oni będą szkolić kolejnych techników, którzy zaczną pracować przy samolotach M-346 - wyjaśnia ppłk Mirosław Cenkiel, dowódca grupy - szef techniki lotniczej 41 BLSz.

Podczas szkolenia praktycznego technicy będą brać udział w kursach zgodnie ze swoimi specjalnościami. Będą się uczyć m.in. technicy samolotów, tzw. crew chief, technicy płatowca i zespołu napędowego, obsługi wyposażenia zadaniowego, naprawy struktury, uzbrojenia, fotela katapultowego oraz obsługa naziemna.

- Praca przy samolocie nowego typu to dla personelu SIL wielkie wyzwanie. Rysują się świetne perspektywy służby, zwłaszcza dla młodych. Obsługa M-346 to też gwarancja służby na kolejne lata - mówi ppłk Cenkiel.

Paulina Glińska, Magdalena Kowalska-Sendek

Polska Zbrojna
Dowiedz się więcej na temat: militaria
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy