Katastrofa lotu MH17. Rosyjska propaganda w boju

Rosjanie długo nie chcieli dopuścić śledczych do wraku /DOMINIQUE FAGET /AFP
Reklama

Lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur boeing malezyjskich linii lotniczych Malaysia Airlines znalazł się nad wschodnią Ukrainą tuż po godzinie 16. 17 lipca 2014 roku. O 16.21 zniknął z radarów. Chwilę później na profilu Igora Girkina, dowódcy oddziałów separatystów, pojawiła się informacja o zestrzeleniu "ukraińskiego samolotu AN-26". Kiedy Rosjanie zorientowali się, że zestrzelony został samolot pasażerski, wpis zniknął z sieci, a zaczęły się pojawiać informacje, że strzelali Ukraińcy. 

Rosyjskie służby natychmiast rozpoczęły akcję zrzucania odpowiedzialności na Ukraińców, zaprzeczając, że separatyści do kogokolwiek strzelali. Już 40 minut po zestrzeleniu pojawiła się informacja, że Ukraińcy chcieli zestrzelić samolot, którym leciał prezydent Władymir Putin. Jednak się pomylili i myśliwiec ostrzelał samolot pasażerski.

Reklama

W pierwszej dobie po zestrzeleniu rosyjskie trolle napisały 65 tysięcy tweetów, oskarżających Ukraińców o celowe zestrzelenie boeinga i próby zrzucenia winy na Rosjan. Szczyt publikacji zbiegł się z upublicznieniem nagrań Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, na których zapisano rozmowy rosyjskich artylerzystów. Ogromne wrażenie robił moment, kiedy zorientowali się, jaka maszyna była celem ich ataku.

Następnego dnia prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama, przedstawił na konferencji prasowej dowody na to, że samolot został zestrzelony przez pocisk przeciwlotniczy ziemia-powietrze systemu Buk. W tym momencie Rosjanie zmienili narrację. Boeinga nie zestrzelił ukraiński samolot myśliwski, a ukraińska bateria przeciwlotnicza. Zaczęli twierdzić, że zawiązał się międzynarodowy spisek przeciw Rosji i Donieckiej Republice Ludowej.

Śledztwo

Już 21 lipca ruszyło międzynarodowe śledztwo, w którym, ze względu na toczącą się wojnę, uczestniczyli przedstawiciele Unii Europejskiej, ONZ, OBWE i Czerwonego Krzyża. W październiku 2015 roku zespół śledczy opublikował wyniki postępowania. W konkluzji zapisano, że samolot "został zestrzelony przez wyprodukowany w Rosji pocisk Buk".

Równocześnie z oficjalnym, ruszyło niezależne śledztwo dziennikarskie. I to dziennikarze udowodnili, że strzelali Rosjanie. Reporterzy "Bellingcata" przeanalizowali tysiące zdjęć zestawów przeciwlotniczych Buk. Porównali każde wgniecenie, sposób prowadzenia przewodów, rozmieszczenie detali, montowanie uchwytów i tak dalej. W 2016 roku opublikowali artykuł, w którym napisali:

"Jesteśmy przekonani, że 17 lipca 2014 roku, rosyjski Buk TELAR o numerze 332 z 53. Rakietowej Brygady Przeciwlotniczej bazującej w Kursku został sfilmowany i sfotografowany na wschodniej Ukrainie. Ten specyficzny Buk, poprzednio zidentyfikowany jako 'Buk 3X2' (środkowa cyfra była niewyraźna - przyp. SZ), został sfilmowany podczas przemieszczania się w centrum obszaru, który Rada Bezpieczeństwa Niderlandów określiła jako miejsce wystrzelenia pocisku, który strącił MH17".

Rosyjskie trolle na jakiś czas zamilkły. Jednak nie na długo. Z każdym dniem, kiedy pojawiały się nowe dowody, pojawiały się wpisy oskarżające Ukrainę i wybielające Rosjan: "Kijów nie chce się przyznać do mordu", "Rosjanie do nikogo nie strzelali", "Ukraińska propaganda!". Dowody były jednak coraz mocniejsze.

Proces

19 czerwca 2019 roku międzynarodowy zespół śledczy ogłosił nazwiska podejrzanych o zestrzelenie cywilnej maszyny i doprowadzenie do śmierci 298 osób na pokładzie maszyny. Byli to Igor Girkin, były pułkownik rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa i dowódca sił zbrojnych Donieckiej Republiki Ludowej, Siergiej Dubinski, były oficer rosyjskiego wywiadu, Oleg Pułatow z rosyjskich wojsk specjalnych oraz Ukrainiec, Leonid Charczenko, dowódca jednego z oddziałów separatystów.

W marcu 2020 roku w Niderlandach rozpoczął się proces oskarżonych. Wszyscy są sądzeni zaocznie - Rosja nie zgodziła się na ich wydanie. W dodatku jedynie Girkina reprezentują obrońcy. Między innymi z tego powodu rząd Niderlandów złożył w Europejskim Trybunale Praw Człowieka pozew przeciwko Rosji, w sprawie jej udziału w zestrzeleniu samolotu i późniejszym próbom tuszowania obecności wojsk rosyjskich w Donbasie.

Najbliższe posiedzenie sądu w sprawie zestrzelenia malezyjskiego boeinga odbędzie się w kwietniu 2021 roku. Rosja nadal kategorycznie odrzuca zarzuty. Rosyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że samolot został zestrzelony nad terytorium Ukrainy, które nie znajduje się pod jurysdykcją rosyjską, więc winni muszą być Ukraińcy. Szczątki rakiety, modelu jaki używają jedynie rosyjskie wojska, znalezione w elementach wraku nijak ich nie przekonują.

Dokument "Kto zestrzelił MH17" będzie można obejrzeć w Polsat Doku w sobotę 20 lutego o 22:00.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: katastrofy | Boeing 777 | Ukraina | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy