Izraelskie F-16 trafią do Kanady?

Izreal powoli wymienia swoją flotę F-16 /East News
Reklama

Negocjacje, w imieniu resortu, prowadzi Departament Wsparcia Obronności (SIBAT), a cena jednostkowa za samolot ma wynieść od 3 do 4 mln USD (od 11,1 do 14,8 mln zł), czyli co najmniej od 87 do 116 mln USD (od 321,7 do 429 mln zł) za całą transakcję.

Spółka Top Aces ma na wyposażeniu samoloty bojowe starszych generacji, które wykorzystuje do szkoleń pilotów wojskowych w roli przeciwników. Są to m.in. również używane F-16, ale także Douglas A-4 Skyhawk czy Alpha Jet. Dotąd, na jej usługach, piloci ze wspomnianych państw wylatali ponad 80 tys. godzin.

Z kolei przedmiotowe samoloty zostały wycofane z eksploatacji z Korpusu Powietrznego Izraela 29 grudnia 2016 roku. Wystawiono wówczas wszystkie 40 egzemplarzy na sprzedaż. Pierwsze informacje o zainteresowaniu spółki Top Aces zakupem 29 używanych F-16 wczesnych wersji produkcyjnych pojawiły się w połowie br. Samoloty miałyby trafić do Mesa w Arizonie do końca roku.

Reklama

Izraelskie F-16

Pierwsze 75 F-16A/B zostało zamówionych przez Izrael w 1978 w ramach programu modernizacyjnego kr. Peace Marble I. Były to samoloty w wersji Block 5 i Block 10, później wszystkie zostały zmodernizowane i ujednolicone do wersji Block 10. Dostawy rozpoczęły się w lipcu 1980 roku do bazy lotniczej Ramat Dawid. Co ciekawe, nabyte egzemplarze miały trafić pierwotnie do Iranu, ale po rewolucji islamskiej w 1979 roku, transakcję wstrzymano.

7 czerwca 1981 roku osiem samolotów tego typu wzięło udział w Operacji Opera, która miała na celu zniszczenie irackiego reaktora jądrowego Osirak, leżącego ok. 17 km na południowy-wschód od Bagdadu, i zniweczenie planów Saddama Husajna budowy broni nuklearnej.

Dostawy w ramach programu Peace Marble I zakończono w 1994 roku. Kolejna partia 50 używanych ex-amerykańskich F-16A/B Block 10 została zamówiona w tym samym roku w ramach programu kr. Peace Marble IV. Ostatecznie samoloty zostały wycofane z eksploatacji z Korpusu Powietrznego Izraela 29 grudnia 2016 roku, po 36 latach służby, wykonując łącznie 474 tys. lotów szkoleniowych i bojowych przez 335 tysięcy godzin. Wystawiono wówczas wszystkie 40 egzemplarzy na sprzedaż. W 2017 roku nawet rozważano ich modernizację w celu zwiększenia atrakcyjności oferty.

Ich zadania przejmowały stopniowo nowsze F-16C/D Barak i F-16I Sufa. Te pierwsze, w liczbie 12 egzemplarzy, zostały na początku ubiegłego roku zaoferowane Chorwacji, a następnie wybrane przez rząd w Zagrzebiu, ale transakcję zablokowali wówczas Amerykanie. Samoloty są ponownie oferowane w trwającym, powtórzonym postępowaniu.


Prywatne armie

W Stanach Zjednoczonych działa siedem firm, które posiadają własne samoloty bojowe: myśliwce, samoloty szturmowe i wielozadaniowe. Pełnią one bardzo ważną rolę w systemie obrony. Armia wynajmuje je, aby symulowały przeciwnika podczas szkolenia personelu USAF.

Takie rozwiązanie pozwala na znaczne oszczędności i zwiększenie intensywności szkoleń. Wynajem samolotów z załogami, które symulują przeciwnika, pozwala zaoszczędzić nalot maszyn bojowych i nie przeciążać pilotów zadaniami. Dzięki temu udaje się wyszkolić większą ilość pilotów bojowych w tym samym czasie.

Jest to widoczne zwłaszcza podczas szkolenia oddziałów przeciwlotniczych czy operatorów stacji radiolokacyjnych. Dzięki wykorzystaniu firm cywilnych, piloci sił powietrznych nie robią pustych nalotów. Dla armii jest to niezwykle wygodne.

Stąd rozwój tego dość nietypowego biznesu. A jest czym się dzielić. W 2019 roku Pentagon na wynajem cywilnych "agresorów" przeznaczył 6,4 miliarda dolarów.

Prócz izraelskich sił powietrznych, wyprzedaż robią także Australijczycy, którzy radykalnie zmieniają swoją doktrynę obronną. Wymieniają praktycznie całe wyposażenie swoich sił zbrojnych. Z tego powodu oferowali zagranicznym klientom, w tym Polsce, fregaty rakietowe typu "Adelaide", które niedawno przeszły dogłębną modernizację. Z kolei RAAF planuje wycofać swoje F/A-18 Hornet do końca 2021 roku. Zastąpią je F-35A. W ten sposób Hornety trafiły na wolny rynek.

Pakiet 46 samolotów, z których 36 jest w stanie lotnym, i kompletny zapas części zapasowych był nie lada gratką. Samoloty nie są zbytnio wyeksploatowane. Nigdy nie służyły na lotniskowcach, więc struktura płatowca nie była narażona na ekstremalne przeciążenia, a zapas części o wartości około miliarda dolarów gwarantuje, że będą wykonywać zadania szkoleniowe jeszcze co najmniej do 2035 roku.

"Agresorzy"

Dywizjony agresorów symulują siły powietrzne przeciwnika podczas ćwiczeń i manewrów. Pierwsze z nich zostały utworzone podczas zimnej wojny. Wówczas wszyscy poważni gracze posiadali takie jednostki. Sowieci dysponowali bazą w Mary w Turkmenistanie, gdzie umieszczono 1521 Centrum Szkolenia Bojowego. Chińczycy taką bazę posiadają w Cangzhou we wschodnich Chinach, w prowincji Hebei. Dziś stacjonują tam trzy dywizjony.

Amerykanie mają siedem dywizjonów tego typu w USAF oraz grupę lotniczą marynarki Naval Fighter Weapons School, czyli słynną szkołę Top Gun. W roli agresorów wykorzystują oni głównie sprzęt amerykański: samoloty wielozadaniowe F-16 i F/A-18, a także myśliwce F-5G  i samoloty szkolne T-38 Talon.

Prócz nich jest kilka samolotów i śmigłowców pochodzących z byłego ZSRR: MiG-i-17, -21, oraz -23, śmigłowce szturmowe Mi-24 i transportowe Mi-8. W Stanach Zjednoczonych pojawiały się także niemieckie MiG-i-29, nim zostały one sprzedane Polsce.

Dywizjony amerykańskich agresorów najczęściej malowane są w barwy, jakie noszą maszyny potencjalnego przeciwnika. Ma to na celu przyzwyczajenie pilotów do wyglądu samolotów, które mogą spotkać w powietrzu. Dotychczas głównie samolotów rosyjskich (w takim też malowaniu rosyjskie produkty trafiają do zagranicznych odbiorców). Pierwszy raz samolot z dywizjonu agresorów został pomalowany w chiński kamuflaż w 2017 roku, co określono jako zredefiniowanie zagrożeń dla Stanów Zjednoczonych.

W Pentagonie mówi się, że większość dywizjonów zostanie w niedalekiej przyszłości zlikwidowana, a ich zadania przejmą firmy z sektora prywatnego.

Milmag / Interia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy