Do armii za... większego penisa

Australijczycy to mają łeb na karku. By przyciągnąć kobiety do wojska, oferują im... operacyjne powiększenie biustu. Za, bagatela, 45 tys. zł od jednej pary kobiecych krągłości.

O sprawie dowiedział się "Super Express", pytając, czy armia pomyśli także o zaprojektowaniu mundurów eksponujących nowe walory swoich podwładnych? Odpowiedzi, póki co, nie znamy, wiemy natomiast, że dowództwo w żaden sposób nie zamierza ingerować w rozmiary silikonowych wkładek! Teoretycznie więc można przyjąć, że lada moment w australijskich siłach zbrojnych zaroi się od naśladowczyń Pameli Anderson...

Większa pewność siebie

Szczerze zazdroszcząc Australijczykom, nie możemy nie zapytać, skąd w ogóle taki pomysł? - Nie chodzi o to, by eksponować seksualne atuty naszych żołnierek. Rzecz nie w tym, by budować napięcie seksualne w koszarach - tłumaczą przedstawiciele australijskiej armii. Powód jest prozaiczny - panie z większym biustem czują się pewniej, a pewność siebie to w żołnierskim fachu zaleta nie do przecenienia.

Reklama

Recepta jaki w tytule

Z informacji "SE" wynika, że do tej pory z możliwości powiększenia biustu skorzystały dwie panie. Czy będzie ich więcej? - zobaczymy. Zaś korzystając z okazji, chcielibyśmy łebskim Australijczykom sprzedać pomysł na to, jak przyciągnąć mężczyzn do koszar. Recepta jak w tytule - zaciąg w zamian za operację powiększenia penisa. Nie od dziś przecież wiadomo, że JEGO wielkość jest wprost proporcjonalna do męskiej pewności siebie...

Marcin Ogdowski

PS. Nie obrazimy się, jeśli z tego pomysłu skorzysta również nasze wojsko :)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojsko | armia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy