Dlaczego Putin zwycięży. Nienawiść Rosjan to klucz jego sukcesu

Wojna w Ukrainie dobitnie pokazuje, że Rosjanie najbardziej na świecie boją się państw zachodnich. Ich strach napędza nienawiść, która utrzymuje u władzy dyktaturę Władimira Putina. Uznać wręcz można, że miłość do Rosji, jest wyznaczana przez nienawiść do Zachodu. Jak to możliwe?

Antyzachodnia fobia Rosjan

Zbliżające się w Rosji wybory prezydenckie będą kolejnym teatrzykiem dla gawiedzi. Dobrze znamy już zwycięzcę, który rozpocznie panowanie już swojej piątej kadencji. Jednak wybory w Rosji mają jedną ważną funkcję - zapewnienie i utrzymanie popularności. Nawet tak zasiedziały dyktator, jak Władimir Putin musi w swojej obecnej sytuacji uważać na to, co mówi i robi.

Dlatego jak zauważa niezależny portal Meduza, w najbliższej kampanii rosyjski przywódca chce zmaksymalizować swoje poparcie, prowadząc propagandę stricte antyzachodnią, porzucając skupianie się na wojnie. W najbliższych miesiącach możemy spodziewać się przez to uderzania przez Putina w nuty chaosu na Zachodzie, przy którym Rosja jest miejscem spokoju.

Reklama

Brzmi to wręcz jak powtórka z rozrywki. Bądź co bądź Putin eksploatuje antyzachodnie w Rosji od czasów interwencji USA w Libii 2011, a od momentu wybuchu wojny na Ukrainie nastąpiło ich apogeum. Chociażby przy odniesieniu do sytuacji w Izraelu od razu zaczął za nią obarczać "chciwą politykę zagraniczną Zachodu".

Co jest jednak charakterystyczne przy antyzachodnich wypowiedziach Putina względem sytuacji w Izraelu, to fakt, że w ciągu miesiąca podwyższyły jego publiczne poparcie o 3%. Anonimowe źródła z kręgów moskiewskiej administracji mówią wprost, że powód tego jest jeden.

Mit "zgniłego Zachodu" w społeczeństwie rosyjskim

Może nas wręcz zadziwiać, że rosyjskie społeczeństwo dalej jest w stanie nabrać się na aż tak powtarzalną propagandę. Niemniej odnosi się tu do zasady, która od wieków stanowi podstawę władzy w Rosji. Zarządzanie strachem i nienawiścią, aby kontrolować obywatela.

Ten mityczny "Zachód" w wyobrażeniu Rosjan jest idealnym wrogiem, na którego można zrzucić problemy, które dotykają ich kraj. Szczególnie że w Rosji od czasów masowych protestów 2011 roku kreowany jest obraz swoistej walki obyczajowej między jej "tradycyjnymi rosyjskimi wartościami" a "zgniłym liberalizmem zachodnim".

O tym, jak zakorzeniony jest mit upadającego i obdartego z obyczajów Zachodu, któremu muszą przeciwstawić się Rosjanie, pokazuje skala wykorzystywania takich słów jak "zgniły", "upadły" czy nawet "szatański". Takie słowa, które kojarzą się bardziej z podrzędnymi blogerami politycznymi o zbyt krewkim temperamencie, są już wypowiadane przez czołowych rosyjskich polityków.

Kreowanie przez Putina takiego wizerunku "Zachodu" wśród Rosjan, wyrobiło u większości z nich faktyczne poczucie potrzeby walki i obrony "normalnej wizji" ich świata. Stąd także popularność zdobywa w Rosji pogląd o potrzebie powrotu do granic imperium rosyjskiego z 1914 roku, aby "chronić państwa przed światowym upadkiem, który wywołuje zachodnia ideologia".

Rosyjski dobry imperializm i zachodni zły imperializm

Kwestia interwencji zbrojnych jest także niezwykle ważna, jeśli mówimy o rosyjskich poglądach antyzachodnich. Odnosi się jeszcze do zaszłości historycznych i rywalizacji między ZSRR i NATO. De facto do dziś nastroje antyzachodnie w Rosji to jeszcze pokłosie Zimnej Wojny i ekspansjonizmu NATO w Europie.

W Rosji bardzo popularne jest odnoszenie się zwłaszcza do USA jako największego kolonizatora na świecie, który przynosi tylko zniszczenie. Rosyjskie władze lubią grać kartą bycia siłą antykolonialną przeciw USA... usprawiedliwiając tym własne interwencje zbrojne.

Krytyka interwencjonizmu amerykańskiego ma usprawiedliwiać przy tym interwencjonizm rosyjski. Dla zwykłych Rosjan ta propaganda opiera się na tym, że takie działania są odpowiedzią na to, co robi USA i skoro Waszyngton może dokonywać zbrojnych interwencji, to Moskwa też powinna to robić.

Przy tym także kreuje się wizję, że interwencjonizm rosyjski jest bardziej uzasadniony, gdyż ma chronić państwa przez "krwiożerczym Zachodem" np. poprzez rosyjską interwencję w Syrii czy w Ukrainie. Tym samym de facto Putin zyskuje wśród rosyjskiego społeczeństwa poparcie swoich interwencji, grając ideą walki z imperializmem amerykańskim.

Gdy Rosjanie dostali Zachód u siebie, czyli rany lat 90.

Na rozprzestrzenienie antyzachodnich nastrojów w Rosji wpływa także jeden, niezwykle istotny czynnik z najnowszej historii Rosji. Odnosi się do sytuacji polityczno-ekonomicznej w Rosji w latach 90. po upadku ZSRR. Mająca wtedy miejsce tragedia wielu Rosjan związana z bezrobociem i upadkiem pozycji państwa na arenie międzynarodowej, wiąże się z pierwszym dużym "otwarciem na Zachód".

Dla wielu Rosjan po prostu pierestrojka i początkowa fascynacja Zachodem kojarzy się z trudnym czasem przemian w kraju i spadkiem jakości życia oraz niestabilnością. Stąd zrodziła się wizja powiązania trudnej sytuacji Rosji w latach 90. z wpływem zachodnich idei.

Jak zauważa Maria Domańska w pracy "Uzależnieni od konfliktu. Wewnętrzne uwarunkowania antyzachodniej polityki Kremla" wśród Rosjan żyjących nastąpiła wtedy reakcja "mentalności imperialnej", którzy chcieli przywrócić status światowej potęgi. Stąd też USA stały się ucieleśnieniem wszelkich negatywnych wartości w wyobrażeniu Rosjan.

Jak wygląda antyzachodnia propaganda Rosji? Wystarczy spojrzeć na Ukrainę

Elementy mitu wojny obyczajowej, walki z interwencjonizmem USA oraz zaszłości historyczne sprawiły, że antyzachodnie postawy są dziś ważną bronią w rękach Putina, dzięki którym może łatwo utrzymać popularność, a co za tym idzie, władzę. Wystarczy spojrzeć, jak zręcznie jest wykorzystywana podczas wojny w Ukrainie.

Tak naprawdę propaganda antyzachodnia jest teraz dominująca w rosyjskiej narracji. Putin przedstawia wojnę już nie jako bezpośrednią walkę z Ukrainą, ale pośrednią walkę właśnie z Zachodem, głównie USA. Przykładem może być moment, gdy Ukraińcy po raz pierwszy zaatakowali rosyjskie pozycje pociskami ATACMS dostarczonymi przez Waszyngton.

Putin odnosił się głównie do amerykańskiej broni, praktycznie pomijając walczących nią Ukraińców. Takim zabiegiem Putin może tłumaczyć swoim rodakom, że nie przegrywa w Ukrainie przez niekompetencję swojej armii, ale przez już mityczny "Zachód".

Antyzachodni sentyment w Rosji jest niezwykle silną bronią w rękach władzy, która dzięki nim utrzymuje dalej wojenne nastroje. Nawet jeśli wojna w Ukrainie nie idzie po myśli Moskwy, to jednak jest to wręcz "święty" konflikt o rosyjskość, z którego nie można się wycofać. To odczuwają Rosjanie gotowi pójść za słowem swojego wodza na śmierć.

Można wręcz uznać, że miłość do Rosji jest wręcz pojmowana jako nienawiść do Zachodu. Ten patologiczny stan utrzymuje niestety spiralę autorytaryzmu, tworząc z Rosjan niewolników na własne życzenie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Władimir Putin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy