Caracal rezygnuje. Na placu boju zostaje włoski AW101

W ofercie na śmigłowiec ZOP/SAR pozostał jedynie włoski produkt /Małgorzata Genca /East News
Reklama

Jak poinformował na Twitterze analityk ds. bezpieczeństwa Polityka Insight, Marek Świerczyński, Airbus wycofuje ofertę w przetargu na śmigłowiec ZOP/SAR. Na placu boju pozostała tylko włoska propozycja.

Przypomnijmy: Polska miała kupić 50 śmigłowców caracal. 19 z nich miało zostać zbudowanych we Francji, przy współudziale polskich pracowników. Pozostałe 31 w Polsce, w nowej fabryce w Łodzi. Aby dotrzymać wymagań strony polskiej, brakujące 19 maszyn miało być wybudowane w Polsce z przeznaczeniem na eksport, np. do Kuwejtu, czy Singapuru. Brazylijczycy otworzyli produkcję caracali we własnych fabrykach. Pierwsze miały trafić do Polski w ostatnim kwartale 2017 roku.

Francuzi rozpoczęli produkcję, tymczasem 4 października 2016 roku Ministerstwo Rozwoju wydało komunikat: "Polska uznaje za zakończone negocjacje umowy offsetowej z Airbus Helicopters związanej z kontraktem na zakup śmigłowców wielozadaniowych Caracal dla polskiej armii. Kontrahent nie przedstawił oferty offsetowej zabezpieczającej w należyty sposób interes ekonomiczny i bezpieczeństwo państwa polskiego. Wysokość kontraktu to ok. 13,5 mld zł. Co najmniej tyle samo powinna wynieść wartość zobowiązań offsetowych spełniających cele określone w ustawie offsetowej. (...)"

Reklama

Negocjacje zerwano. Jednym z najczęściej podawanych argumentów była cena śmigłowców, którą określono na 13,5 mld zł za 50 śmigłowców wraz z offsetem, pakietem gwarantującym zamrożenie ceny części zamiennych na 30 lat, pakiet szkoleniowy wraz z symulatorami lotu.

Tajne plany i jawne obietnice

Tuż po zerwaniu rozmów dotyczących dostawy caracali Antoni Macierewicz zapowiedział zakup śmigłowców black hawk z dostawą do końca 2016 roku. Kolejne obietnice padały w następnych tygodniach i miesiącach. Śmigłowce miały być do końca lutego, marca, czerwca, potem do końca 2017 roku. Takich obietnic planów i analiz pojawiło się wiele. W końcu, ostatnia. Uważana przez pilotów i ekspertów za najbardziej absurdalną.

Obecnie trwają dwa postępowania na zakup śmigłowców i nie wiadomo kiedy mogą zostać zakończone. W połowie czerwca wiceminister MON, Wojciech Skurkiewicz, zapewniał, że dostawcy mają zostać zaproszeni do składania ofert w "najbliższych tygodniach". Na próżno szukać informacji o tym, że takie zaproszenie zostało wysłane.

Ministerstwo informowało, że planuje zakup śmigłowców, które będą łączyły funkcje ratunkowe i zwalczania okrętów podwodnych. Marynarze służący w Brygadzie Lotnictwa Marynarki Wojennej zauważają, że jest to absurdalny pomysł. Sonary, boje, a także wyposażenie elektroniczne zajmuje bardzo dużo miejsca. W takim przypadku nie byłoby miejsca dla wyposażenia ratunkowego i samych pacjentów.

Krzysztof Krystowski, wiceprezes włoskiego Leonardo Helicopter Division, właściciela PZL-Świdnik, w którym budowane są elementy śmigłowców, zdaje się sugerować, że proponowany przez Włochów AW101 będzie oferowany w wersji ZOP. Zapytany, stwierdził, że będą osobne maszyny ZOP i SAR - AW101 i Anakondy.

Morskie śmigła

Obecnie MON zaplanował na zakup zaledwie 16 śmigłowców 8 mld zł. Licząc koszt zakupu śmigłowca podobnie, jak to robili politycy PiS jeszcze dwa lata temu, wówczas za sztukę płacono 270 mln zł. Obecnie cena podskoczyła do 500 mln zł. Teraz możemy tylko czekać, aż taka sama retoryka jak wcześniej wśród polityków partii rządzącej pojawi się ze strony opozycji. Sami politycy rządzącej koalicji dają tę broń swoim przeciwnikom do ręki. Czyżbyśmy kupowali najdroższe śmigłowce świata?

Nie wiadomo jeszcze, czy Ministerstwo Obrony Narodowej wybierze włoską ofertę. Powszechnie uważa się, że AW101 jest dość drogi i w zakupie i w eksploatacji. Nie raz kwestie finansowe okazywały się nie do przeskoczenia podczas dotychczasowych postępowań. Jednak równocześnie marynarze potwierdzają, że włoski śmigłowiec jest świetnym śmigłowcem morskim:

- Nie ma sobie równych. Jest bardzo bezpieczny. Napędzany 3 silnikami, co daje poczucie bezpieczeństwa nad wzburzonym morzem - żaden z moich rozmówców nie podważał jakości proponowanego śmigłowca. Zgodnie twierdzą, że to jest coś, na co czekają.

Jest bardzo pojemny - na jego pokładzie zmieści się nawet 30 osób. Niestety ma to też swoje ujemne strony - śmigłowiec waży aż 14 600 kg. Z tego powodu właśnie Inspektorat Uzbrojenia w poprzednim przetargu dał wymóg maksymalnej masy startowej nieprzekraczającej 10,5 tony. Może to oznaczać, że śmigłowiec nie będzie w stanie lądować na żadnym z istniejących i planowanych okrętów Marynarki Wojennej RP.

Nie wiadomo też, kiedy nowe śmigłowe zostałyby dostarczone. Budowa takiej maszyny trwa około dwa lata, a PZL Świdnik nie ma linii produkcyjnej AW101. W Świdniku składa się kadłuby i belki ogonowe AW109, kadłuby do modelu AW119. PZL Świdnik miał udział w projektowaniu i produkcji AW149. Dziś w fabryce budowane są kompletne kadłuby tego modelu. Jeśli chodzi o AW101, to w PZL Świdnik produkowane są jedynie elementy jego kadłuba.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy