Armia Łukaszenki jak cyrk. Tym pokazem chce straszyć Polskę?

W sieci pojawiły się nagrania, z „pokazu siły” białoruskich sił specjalnych, mających chyba pokazywać ich doskonałe wyszkolenie. W praktyce jedyne co pokazali Białorusini, to dowód, że ich armię naprawdę można nazwać cyrkiem.

Białoruska armia kreuje się na bandę prawdziwych zabijaków i będąc na usługach Rosji, chce prowokować Polskę i NATO. Co jakiś czas tworzy specjalne pokazy, mające zaprezentować obywatelom potęgę armii Łukaszenki.

Jeden taki pokaz dali właśnie żołnierze białoruskich sił specjalnych i... podziały się tam rzeczy co najmniej dziwne. Sami zobaczcie, ale ostrzegamy, że przed obejrzeniem materiału lepiej usiąść.

Białoruskie zamiłowanie siły

Podoba się? Gdyby nie wojskowa ciężarówka oraz berety i mundury białoruskich spadochroniarzy można byłoby pomyśleć, że cyrk przyjechał. Nie mówiąc już o pokazach umiejętności "walki" grupy na pierwszym planie ze ślamazarnością rodem z ćwiczeń zumby dla początkujących, gdzie zresztą jeden sołdat się pomylił.

Reklama

Jednak to nie wszystko, gdyż białoruscy specjalsi postanowili jeszcze zrobić dosłowny pokaz siły. Chcąc zademonstrować sprawność swoich żołnierzy kazali jednemu holować dwa UAZ-y, jak Mariusz Pudzianowski. Na pytanie, czy taka siła może się dziś przydać na polu walki zdominowanym przez technologię, drony i precyzyjny ostrzał, odpowiadamy, że tak. Możliwe, że białoruska armia ma za mało wozów technicznych, więc teraz każdy jej żołnierz będzie musiał holować uszkodzony sprzęt.

No ale żeby nie było, białoruscy specjalsi pokazali coś, co ma faktyczne zastosowanie, czyli szybki demontaż pojazdu. Praktyka ta jest znana z innych armii i prezentują ją czasem także Amerykanie. Wobec innych rzeczy, które Białorusini uznali za warte demonstracji, nie jesteśmy pewni czy pokazanie czegoś praktycznego nie było przeoczeniem białoruskiego dowództwa.

Specjalna grupa cyrkowa Łukaszenki

Wiadomo, że tego typu pokazy są często organizowane jako show dla obywateli, jednak armia Łukaszenki ma bardzo dziwne zamiłowanie do robienia na nich dość zaskakujących rzeczy. W domyśle mają pokazywać siłę i przygotowanie żołnierzy, jednak bliżej im do zwykłego efekciarstwa. Warto pamiętać, że to nie pierwszy raz, gdy białoruscy specjalsi dokonali takiego "popisu".

Kto wie, może jednak Łukaszenka myśli, że współczesną wojnę wygrywa się dzięki wygibasom na drążku, czy czystą siłą fizyczną. Trudno jednoznacznie ustalić, czy po tak "zaawansowanych" pokazach obywatele Białorusi myślą, że całe NATO trzęsie się ze strachu. Jedno jest za to pewne. Po obejrzeniu nagrań będziecie się trząść... ze śmiechu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Białoruś | Alaksandr Łukaszenka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy