Świetliki: Dystans społeczny i niechęć uprawialiśmy od zawsze. Pandemia nie nauczyła nas niczego

"Ja od lat jestem w stanie pandemii" - mówi Marcin Świetlicki /Wojciech Strozyk/REPORTER /East News
Reklama

W drugiej połowie lipca zespół Świetliki wystąpił w krakowskim klubie Studio. Po koncercie Marcin Świetlicki i Grzegorz Dyduch podzielili się kilkoma historiami z tras, tym, jak wyglądają ich przygotowania do występów, na czym polega praca patomorfologa i jak pandemia koronawirusa wpłynęła, a raczej nie wpłynęła na ich życie. Nie zabrakło też odpowiedzi na pytanie dlaczego Marcin Świetlicki odmówił przyjęcia nagrody Nike i Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski.

17 lipca w ramach projektu koncertów internetowych #Studiowsieci na scenie klubu Studio w Krakowie zagrał zespół Świetliki z Grzegorzem Dyduchem i Marcinem Świetlickim na czele. Oprócz muzycznych uciech, obaj panowie uraczyli widzów swoimi przemyśleniami na temat obecnej sytuacji związanej z pandemią koronawirusa oraz uchylili rąbka tajemnicy dotyczącego życia zespołu. Wszystko zarejestrowały kamery i mikrofony Interia.tv. 

Jak zawsze z przymrużeniem oka i celnym humorem, zaczęli od kulisów tego, co dzieje się na backstage'u przed koncertami.

Reklama

Następnie zwinnie przeszli do tego, jak wygląda ich życie w trasie. Okazuje się, że największą kością niezgody podczas podróży jest to, gdzie zatrzymać się, aby coś zjeść. Zespół łączą za to... kiepskie filmy, oglądane dla zabicia czasu.

Grzegorz Dyduch uraczył też widzów wyjaśnieniami na temat tego, na czym polega praca patomorfologa.

Obaj panowie przyznali, że kryzys spowodowany epidemią ich zbytnio nie dotknął, gdyż od zawsze dystansowali się od ludzi...

Na koniec pan Marcin wytłumaczył, dlaczego odmówił wzięcia udziału w imprezie wręczania nagród Nike i dlaczego nie chciał przyjąć orderu z rąk Bronisława Komorowskiego.

INTERIA.TV
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy