Rory Kennedy: NASA dała ludzkości szansę

Rory Kennedy na pokładzie promu kosmicznego /NASA /INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama

Dzięki istnieniu NASA diametralnie zmieniła się wiedza ludzkości o Ziemi, kosmosie oraz nas samych. Podstawą działań agencji jest nieustanne zaspokajanie ludzkiego pragnienia odkrywania i odpowiedzi na pytania o powstanie naszej planety. Rory Kennedy zrealizowała film dokumentalny, w którym prześledzimy historię i osiągnięcia agencji w ciągu 60 lat jej istnienia.

Rory urodziła się pół roku po śmierci swego ojca, amerykańskiego senatora Roberta Kennedy'ego. Na początku lat 90, wraz z przyjaciółmi ze szkoły założyła May Day Media, organizację non-profit z siedzibą w Waszyngtonie, która specjalizuje się w produkcji i dystrybucji filmów dokumentalnych. Jako reżyser stworzyła wiele obrazów dokumentujących życie amerykańskiego społeczeństwa. Tym razem stworzyła film o historii najsłynniejszej agencji kosmicznej na świecie. Mieliśmy okazję zadać jej kilka pytań dotyczących projektu.

Reklama

Rory, zacznijmy od początku. Jak ludzie wyobrażali sobie kosmos przed erą NASA? Mija już prawie 60 lat od obecności człowieka we kosmosie. Przed tą epoką nic na jego temat nie wiedzieliśmy, co z nim zrobić, jak go sobie wyobrażać?

Rory Kennedy: - Prawda, to niesłychane, jaką wiedzę posiedliśmy przez ostatnie 60 lat. Uważam, że to pytanie jest ważne, aby zwrócić uwagę na to, w którym miejscu byliśmy 60 lat temu zanim NASA stała się ważnym elementem naszych wysiłków na rzecz zrozumienia i eksploracji przestrzeni kosmicznej. Przed NASA nie mieliśmy rakiet, które wyniosłyby nas ponad atmosferę; nigdy wcześniej nie wysłaliśmy człowieka w kosmos - to wszystko zaczęło się wraz z programem Apollo. Wiedza o Układzie Słonecznym, naszej galaktyce i oczywiście o wszechświecie była ograniczona. W ciągu ostatnich sześciu dekad byliśmy świadkami przełomowych i ekscytujących odkryć, które były zapoczątkowane przez agencję NASA.

Dlaczego myślisz, że historia powstania NASA to temat, którym należy się podzielić właśnie teraz? Dlaczego tych 60 lat jest tak ważnych? A może są inne powody, dla których historia NASA znów znalazła się na pierwszym planie.

- Uważam, że NASA naprawdę zrobiła więcej od innych, aby ludzkość mogła poznać odpowiedzi na pytania, które dręczą nas od zawsze - skąd pochodzimy, czy jesteśmy tu sami, co się z nami stanie? Wiedza, którą otrzymaliśmy na ten temat z tej instytucji jest większa, niż kiedykolwiek z jakiejkolwiek innej. Tak więc 60. rocznica urodzin wydaje się być dobrą okazją do tego, aby spojrzeć wstecz i zastanowić się nad jej osiągnięciami.

- Myślę, że poza jubileuszem byłam szczególnie zainteresowana właśnie tą materią częściowo z powodu zaangażowania i przywództwa mojego wuja Johna F. Kennedy’ego, który chciał wysłać człowieka na Księżyc, i jego wspaniałej przemowy na Uniwersytecie Rice w 1962 roku, która należy do wielkich wystąpień wszech czasów. Jego prezydentura tego wymagała, szczególnie wtedy, kiedy jeszcze żaden człowiek nie został wysłany w kosmos, kiedy nie mieliśmy rakiety, stawka była tak wysoka, a wizja tak nieprzeciętna, aby znaleźć się na Księżycu w ciągu najbliższej dekady, czego udało się nam dokonać. Oczywiście, mieliśmy innowacje, dobrego przywódcę i wizję, ale całą pracę wykonała NASA - musiała skonstruować rakietę, która nie tylko miała zabrać nas na Księżyc, ale, co było nawet ważniejsze, przywieźć z powrotem na Ziemię.

- Spojrzenie wstecz na te wyjątkowe wydarzenia jest dla mnie bardzo ekscytujące. Ale ja dorastałam w tej erze uniesień związanych z lotem na Księżyc. Młodsze pokolenia tego nie doświadczyły, więc wielką radość sprawia mi podzielenie się z nimi osiągnięciami agencji i mam nadzieję, że rozpalę w nich ciekawość do badań kosmosu, poszukiwania innowacji i wszystkich rzeczy, którymi zajmuje się NASA.

Dlaczego zdecydowałaś się podejść do historii agencji NASA z perspektywy osobistej. I jakie znaczenie, miał wspomniany przed chwilą, John F. Kennedy dla agencji, a także dla ciebie osobiście?

- Kiedy decydowałam się na udział w projekcie, nie miałam zamiaru zrobić z tego tak osobistego filmu. Ale kiedy wgłębiłam się w materiał, poczułam że taki sposób przybliżenia tej historii będzie najlepszy. Poza tym przemówienie Kennedy’ego było bardzo ważne i wyjątkowe dla misji wysłania człowieka na Księżyc. Jako twórca filmowy tworzę transparentną relację z widzem. Pomyślałam, że to ważne, aby przedstawić się jako bratanica Johna F. Kennedy’ego, aby moja opowieść nie wyglądała jedynie jako obiektywne przedstawienie historii.

- Pomyślałam też, że to może być ciekawy sposób podejścia do tematu, ponieważ na początku procesu trzymałam się chronologicznie wydarzeń i całość sprawiała wrażenie marszu przez dzieje pozbawionego energii i życia, na których bardzo mi zależało. Zrobiłam to także ze względu na swoją wizję ujęć w filmie, które miały przedstawiać przyciąganie w kierunku Ziemi i wyrzut w kierunku zewnętrznych krańców wszechświata, co spowodowało, że strukturalnie film miał mieć formę eseju, kręconego z perspektywy bohatera. W którymś miejscu podczas pracy nad filmem zatrzymałam się nad tym pomysłem i poczułam, że to byłby dobry kierunek.

Często po raz pierwszy spotykamy się z NASA jako bardzo małe dzieci i zaczyna się to dziecięcą ciekawością i zachwytem. Czy pamiętasz swoje pierwsze takie wspomnienia?

- Urodziłam się w 1968 roku i na pewno byłam bardzo mała. Nie pamiętam lądowania na Księżycu, a zanim stałam się świadoma tego, co się dzieje, misja Apollo była właśnie wygaszana. Ale dorastałam po tym okresie i dostąpiłam wielkiego zaszczytu i przywileju, że otaczali mnie ludzie pokroju Johna Glenna, który był przyjacielem rodziny i pierwszym Amerykaninem, który okrążył Ziemię. Ci ludzie byli bohaterami mojego dzieciństwa. Poza tym bardzo ceniłam mojego wujka Jacka i jego wizję oraz sposób, w jaki pełnił prezydenturę, aby zabrać nas na Księżyc i wszystko, co się z tym wiązało. Czułam, że agencja NASA była jak powietrze, którym oddychałam, zawsze bardzo podziwiałam i ceniłam tę instytucję.

- Myślę z czasem, że mam wspomnienia i świadomość pewnych wydarzeń, np. Curiosity i lot na Marsa — zawsze się tym ekscytowałam, tak samo jak znalezieniem wody na tej planecie i innymi podobnymi momentami. Pamiętam także program promów kosmicznych i katastrofy z tym związane, tak samo jak wystrzelenie teleskopu Hubble’a bez odpowiednich luster, a potem innowacyjne rozwiązania, aby naprawić ten błąd i teleskop mógł pracować, czy zdjęcia zrobione przez teleskop, które powodowały u mnie wielki podziw.

Nawiązując do twoich dotychczasowych filmów, poruszających najważniejsze problemy dzisiejszego świata, jak ubóstwo czy prawa człowieka. Wszystkie z nich odniosły sukces. Czy za tym sukcesem stoi jakaś tajemnica?

-Tajny eliksir (śmiech). Nie wiem, czy gdzieś tu jest jakaś tajemnica. Mam szczęście, że mogę robić filmy dokumentalne. Uwielbiam tworzenie filmów i dzielenie się prawdziwymi historiami. Bardzo podoba mi się aspekt snucia opowieści oraz wpływu, jaki ma na otwieranie umysłów i serc. Uważam, że na każdy mój film składały się wyzwania i trudności. Podczas pracy nad dosłownie każdym filmem mam moment, kiedy myślę: o Boże, to jakaś katastrofa, co ja w ogóle sobie wyobrażałam, miałam w ogóle się za to nie zabierać, ale potem wyłania się z tego jakaś historia. Jestem bardzo zadowolona z moich dotychczasowych filmów i z historii, które mogłam opowiedzieć innym.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy