Nie ma miejsca na demokrację w muzyce

Bardzo bym chciał, żeby Polacy uwierzyli w siebie i żeby byli narodem, z którym trzeba się liczyć w Europie. Jest nas prawie 40 milionów, mamy piękną historię i wartości, których nie ma nigdzie indziej - mówi INTERIA.PL Robert Chojnacki z De Mono wspominając sierpień '80 i oceniając polską demokrację.

Bardzo bym chciał, żeby  Polacy uwierzyli w siebie i żeby byli narodem, z którym trzeba się liczyć w Europie. Jest nas prawie 40 milionów, mamy piękną historię i wartości, których nie ma nigdzie indziej - mówi INTERIA.PL Robert Chojnacki z De Mono wspominając sierpień '80 i oceniając polską demokrację.

Agnieszka Łopatowska, INTERIA.PL: Robercie, jak to było w sierpniu '80, dokładnie 25 lat temu?
Robert Chojnacki: U mnie? Wtedy miałem naście lat. Pamiętam, że było słonecznie, ale też i dramatycznie - mam na myśli jakiś wyczuwalny strach wiszący w powietrzu, a malujący się na twarzach ludzi. Pamiętam też takie przemówienie towarzysza Gierka, gdy powiedział narodowi, że "sytuacja w kraju jest złożona". Swoją drogą bardzo lubię tę nowomowę tych naszych politykierów, gdyż mówią takim językiem, żeby nikt nic nie zrozumiał. Złożona (bo skomplikowana), albo do dupy - mówiąc krótko.

Reklama

Naród słuchał Wolnej Europy, Głosu Ameryki - wszystkich zagłuszanych stacji i z tego było wiadomo, co się dzieje. Na przykład, że na Wybrzeżu już są strajki, że portret Papieża wisi na bramie stoczni, że kilka tysięcy ludzi stoi tuż obok i że prawdopodobnie się zanosi na przewrót. Wszyscy czuli tę podniosłą atmosferę. Powiedziałbym - wręcz duchową.

Dla mnie oczywiste były skojarzenia do pierwszego przyjazdu do kraju papieża Polaka - rok wcześniej, kiedy to powiedział m.in.: "Niech zstąpi Duch Twój" na mszy na Placu Zwycięstwa w Warszawie. Byłem tam wtedy i pamiętam, że tę uderzającą ciszę, gdy wypowiedział te znamienne słowa, a po nich wielki aplauz. Potem długo w ludziach brzmiały te słowa. Oczywiście komuniści zachowywali się mniej więcej tak jak dzisiaj - tu się niestety nic nie zmieniło. Wciąż słyszymy, że to nie jest ich wina, ciągle mówią, że są z narodem. Tylko ja delikatnie spytam: a z którym?

Minęło 25 lat i co się zmieniło?
U mnie czy u komunistów? :-)

I tu, i tu...
U nich konta się zmieniły - na większe. Poza tym rządzą dalej i mają się chyba całkiem nieźle... Wielu ludzi zadaje sobie pytanie, po co była ta cała "Solidarność" skoro po 1989 roku przyniosła ona jedynie rozczarowanie, biedę i najwyższe w Europie bezrobocie. Oczywiście tłumaczy się to kosztami transformacji, ale na podstawie obserwacji pracy poszczególnych komisji śledczych, widać doskonale na czym ta transformacja polega.

Widzę dużą różnicę między Twoimi wspomnieniami, a wspomnieniami Twojego kolegi z zespołu Andrzeja Krzywego, który mówił, że w sierpniu '80 rzucał kamieniami w milicję, ale nie za bardzo wiedział czemu. A Ty masz całą ideologię do tego...
Nie ideologię, tylko lubię obserwować - "po owocach ich poznacie". Przekręt goni przekręt. Komisje się zbierają w zasadzie do każdej sytuacji w kraju. Trzeba by się nad tym zastanowić. Nie jestem politykiem, ale mam dosyć tych bełkotów telewizyjnych w stylu jeden "czystszy" od drugiego, czy z prawicy czy z lewicy. A w sumie cała ta "klasa polityczna" jest wypalona do cna, jak powiedziałby poeta.

De Mono istnieje na rynku muzycznym od początku tej pełnej demokracji...
Tak, przyglądamy się temu. Istniejemy przecież od 1987 roku, czyli jesteśmy zespołem przełomowym :-)

Czy w muzyce nastąpił jakiś demokratyczny przełom?
Uważam, że na demokrację w muzyce nie ma po prostu miejsca. Są to dwa oddzielne ustroje. Przy czym ja uważam, że ten w polityce jest bardziej niebezpieczny. Mimo wszystko najgorszy. Jak widać na naszym podwórku, na podstawie wszelkich afer, a mało tego - prowadzi to w szerszej skali do totalnej kontroli społeczeństwa. I tu dam przykład: można walczyć z terroryzmem, czyli z demokracją praktycznie, można kontrolować społeczeństwo, można robić różnego rodzaju przekręty w imię tejże demokracji. Nad tym oczywiście panują całe sztaby zawodowców od tzw. śpiewu i mas. Nawiasem mówiąc o tym śpiewał kiedyś zespół Lady Punk w piosence "Mniej niż zero" - to był utwór też z osiemdziesiątego, bodajże trzeciego roku. Krótko mówiąc: metody działania wcale się nie zmieniły, a w naszym przypadku jest tylko więcej kapitału niewiadomego pochodzenia na rynku, który tutaj po prostu rozdaje karty i całego związanego z tym zamieszania.

Czyli muzyka nie jest zależna od polityki...
Muzyka nigdy nie była zależna, ani od polityki, ani od niczego innego. Jeżeli o mnie chodzi - uważałem siebie zawsze za "artystę" przez małe "a", bo nigdy też nie porównywałem się z wielkimi artystami. Zależy mi jedynie na tym, aby muzyka w Polsce mogła się rozwijać. Kiedy ona może się rozwijać? Kiedy ludzie mają pieniądze na to, żeby kupować tę muzykę. Natomiast jeżeli nie ma pieniędzy na nic, to na pewno muzyka staje się towarem z ostatniego miejsca na liście potrzeb. I już.

Przypomnijmy więc, że Twoja następna płyta będzie podwójna i będzie kosztować mniej niż 20 zł.
Właśnie. Uważam, że nasze społeczeństwo zostało już tak wydrenowane z pieniędzy, że sprzedawanie płyt w cenie powyżej 20 złotych to dla mnie po prostu pusty śmiech. W czasach, kiedy nie było jeszcze internetu, wszystkie duże koncerny fonograficzne działające na terenie naszego kraju, narobiły bardzo dużo złego, a widać to teraz gołym okiem - na przykład jak dramatycznie spadła sprzedaż płyt, jak rozprawiono się z polską fonografią i polskimi firmami działającymi na tym rynku. Pod płaszczykiem walki z piractwem robiono w sumie same uniki, po to tylko, żeby z nim nie walczyć. Na ten temat odbyto setki, tysiące rozmów, poczynając od prezydenta, premiera, ministrów kultury i innych, a jaki jest efekt - wszyscy widzą. Płyta kosztuje 30 - 40 złotych, podczas gdy powinna kosztować co najmniej 50-proc. mniej. Wynika to z czystego rachunku ekonomicznego. Dla przykładu podam, że wyprodukowanie jednej płyty CD z okładką i pudełeczkiem kosztuje nie więcej niż 1 euro, czyli 4 złote i 20 groszy. Dołączając do tego koszty studia, nagrania, producenta, plus royality (praw autorskich) w sumie zamyka się w koszcie 10 - 12 zł. To nie jest żadna tajemnica. Więc tu następuje swoisty podział łupów. I ja się pytam: jak to się ma do ceny detalicznej w sklepie?

Płyta nie może w Polsce kosztować tyle samo, ile kosztuje w Niemczech, po prostu dlatego, że Polacy tyle nie zarabiają. Cena płyty powinna być uzależniona zdecydowanie od zarobków społeczeństwa. Gdybym ja był prezydentem mojego kraju, chociaż się nie staram, to pierwszą rzeczą od której bym zaczął, byłoby uporządkowanie tych spraw. To nie tylko dotyczy muzyki, ale każdej sfery życia społecznego.

Przepraszam, że tak mówię, ale trzeba o tym wspomnieć. Nie lubię mówić o tych sprawach kurtuazyjnie, bo jak widać na przestrzeni lat, kurtuazja tu nic nie wskórała. Wszyscy zainteresowani z klasy politycznej mówili, że są bardzo poważnie tym problemem zaniepokojeni, ale oczywiście to były puste słowa. W sumie to cieszę się, że są wybory w tym roku i mam nadzieję, że naród zmądrzał na tyle, żeby za to wszystko wystawić odpowiedni rachunek.

Na całe szczęście naród kupuje platynowe płyty De Mono i mam nadzieję, że będzie tak również z innymi.
Wiesz, nasza pozycja na rynku jest w sumie ugruntowana. Jakoś tam trwamy, dzięki Bogu. W ciągu roku gramy na tyle koncertów, że czujemy pełną stabilizację. Dzięki nielicznym stacjom radiowym, które jeszcze ośmielają się grać polską muzykę w godzinach normalnej, czyli dobrej słuchalności docieramy do naszych fanów. Dzięki nim w sumie już tyle lat istniejemy na tym rynku.

Poruszyłem tu delikatnie temat dramatu radia w Polsce, bo tak on wygląda w moich oczach. Obecna sytuacja jest taka sama jak w zachodnich stacjach radiowych, tyle tylko, że było to 20 - 25 lat temu, kiedy grało się 10 utworów w koło tych samych, ale za to w różnych konfiguracjach. Nam na to potrzeba jeszcze czasu. Może kiedyś polskojęzyczne stacje wrócą do sprawdzonego modelu, który obowiązuje na dzień dzisiejszy na Zachodzie - żywego radia, a nie podporządkowanego aż w takiej skali reklamodawcom.

Mam nadzieję, że rolę żywego kontaktu z fanami po części przejmuje internet. Zresztą mamy duże wspólne plany z De Mono...
Bardzo się cieszę z takiej sytuacji. Uważam, że internet to przełomowy wynalazek. Daje wszystkim równie szanse w dystrybuowaniu muzyki. A jak widać, jest to w mojej branży problem dość poważny. Bo jeżeli dobra płyta ma trafić do odbiorcy i to w odpowiedniej cenie, to musi być podana w odpowiedni sposób. Dzięki internetowi można pomóc ludziom, którzy nie są w stanie kupić tej płyty w takiej cenie detalicznej, jaką się proponuje na rynku polskim.

Strony INTERIA.PL są otwarte dla De Mono...
Dla Chojanckiego też? ;-)

Oczywiście! Niedługo Wasza muzyka pojawi się w Melo.pl, pojawią się także teledyski.
Cieszę się bardzo! Szkoda, że pod tym względem zaprzepaszczonych zostało tyle lat. Z powodu tak wielu zaniedbań po stronie odpowiedzialnych za to władz, instytucji oraz ludzi do tego powołanych,widać gołym okiem jak wiele straciła polska kultura. I w sumie, jaki przyniosło to marny efekt. Na podstawie tych moich obserwacji nasuwa mi się jedynie taki smutny pogląd, że pod tym i pod wieloma względami daleko nam jeszcze do standardów światowych. Po prostu szkoda i żal. A mało tego - brak winnych za zaistniały stan rzeczy.

Staramy się to naprawić...

Nie było moim zamiarem zabierać tu głosu na tematy polityczne, ale temat sierpnia '80 i całej najnowszej historii Polski jest dla mnie bardzo istotny. Udaje mi się przechodzić przez życie robiąc to co lubię, czyli grając na saksofonie, komponując, jeżdżąc na koncerty itd. Ale gdyby nie słuchacze i odbiorcy, na pewno byśmy dzisiaj o tym i o innych sprawach nie rozmawiali. Nie tylko ja, ale wszyscy muzycy De Mono czują wielki szacunek do słuchaczy i chcielibyśmy, żeby nasza muzyka docierała do nich jak najdłużej. Poza tym w dobrej cenie - adekwatnej do tego wszystkiego, o czym wcześniej wspomniałem. Bardzo bym chciał, żeby Polacy uwierzyli w siebie i żeby byli narodem, z którym trzeba się liczyć w Europie. Jest nas prawie 40 milionów, mamy piękną historię i wartości, których nie ma nigdzie indziej. Mówię tu oczywiście o wartościach duchowych. Czuję się zawsze Polakiem, gdziekolwiek jestem. I tak już zostanie.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy