"Nie jestem gwiazdą..."

Mam prawo do prywatności - twierdzi znana aktorka Joanna Brodzik, opowiadając o plusach i minusach popularności, dlaczego wygrywa w rankingach, jak radzi sobie z paparazzi oraz... dla kogo gotuje obiady.

Mam prawo do prywatności - twierdzi znana aktorka Joanna Brodzik, opowiadając o plusach i minusach popularności, dlaczego wygrywa w rankingach, jak radzi sobie z paparazzi oraz... dla kogo gotuje obiady.

Non stop błyskają flesze, reporterzy nie dają ci spokoju. Czujesz się gwiazdą?

Joanna Brodzik: Gwiazdą to jest Madonna, gwiazdami są The Rolling Stones. Na konferencji prasowej to naturalne, że dziennikarze nie dają mi spokoju, bo takie jest ich zadanie. Gorzej by było, gdyby dawali (śmiech).

Nagabują cię także w sytuacjach prywatnych. Jak sobie z tym radzisz?

Na szczęście prywatność jest chroniona prawem. Jeżeli prawo jest łamane, można skorzystać z odpowiednich środków i go bronić. Ja zamierzam tak robić.

Długo pracowałaś na sukces. Teraz los cię rozpieszcza: nagrody, popularność, niezależność finansowa. Jak smakuje sukces po okresie posuchy?

Reklama

Mój sukces jest konsekwencją działań zawodowych, które spotykają się ze zrozumieniem i sympatią widzów. Tylko tyle. Są jego fajne strony. Na przykład to, że przyjechałaś tu na plan, żeby ze mną porozmawiać. Są też nieprzyjemne konsekwencje, gdy pod moim domem koczują paparazzi, a ludzie próbują zarobić pieniądze na moim prywatnym życiu.

Według rozmaitych rankingów jesteś ideałem urody Polek i kobietą, z którą Polacy najchętniej umówiliby się na kolację...

Myślę, że Polki zmieniłyby zdanie, gdyby zobaczyły mnie teraz w przerwie obiadowej (Joanna pokazuje obszerny sweter naciągnięty na sukienkę - przyp. red.). Mężczyźni również. Mam teorię na temat rankingów. Większość z nich jest przeprowadzana w internecie. Ludzie, którzy robią remonty i szukają w sieci wyposażenia do domu, klikają w "brodzik" i wyskakuję im ja.

Wkrótce będzie nowy serial z tobą w roli głównej oraz program w telewizji. Jesień pod znakiem Brodzik...

Tak się złożyło, że tej jesieni wchodzą dwa nowe projekty z moim udziałem. Oprócz serialu "Magda M.", pierwszej polskiej komedii romantycznej w odcinkach, który startuje we wrześniu, w październiku pojawi się autorski program mojego pomysłu. Chodzi w nim o przybliżenie i propagowanie różnych sposobów i technik na samodoskonalenie duszy i ciała.

Twoja nowa serialowa bohaterka to bezkompromisowa, ale wrażliwa prawniczka. Niektórzy już ochrzcili nową produkcję polską "Ally McBeal".

Z Ally McBeal łączy Magdę tylko zawód. Ale "Magda M.", czyli perypetie Magdy Miłowicz, to zupełnie inna historia.

Kilka lat grałaś zabawną Kasię, idolkę trzydziestolatek. Łatwo było wyjść z tej roli i wcielić się w nową postać?

To nie było kilka lat, ale tylko dwa. Dla mnie jest to naturalne. Jestem w pracy, to wchodzę w rolę, potem wychodzę z roboty i z roli. To jest po prostu kolejne zadanie do wykonania. Staram się pracować najlepiej, jak potrafię. Ale nie angażuję się emocjonalnie w swoje postacie. Po prostu przechodzę do następnego zadania.

Która z tych dwóch postaci jest bliższa samej Joannie Brodzik?

Trudno mi powiedzieć. W obu bohaterkach mogę odnaleźć pewne moje cechy. W równym stopniu te postaci odpowiadają mojemu skomplikowanemu charakterowi (śmiech). Obie wynikają ze mnie. Jestem kobietą, mam wiele różnych twarzy.

Przyjaciela tytułowej Magdy M. gra twój były życiowy partner, Bartek Świderski. Jak się odnajdujecie w nowej sytuacji?

Dobrze mi się z nim pracuje. Cieszymy się z tego, ponieważ nigdy nie mieliśmy okazji spotkać się zawodowo. Poza tym w serialu jesteśmy przyjaciółmi, którzy są z sobą bardzo blisko, którzy się sobie zwierzają, więc przyjemniej i łatwiej jest nam na planie. W końcu świetnie się znamy.

Z kim ci się najlepiej pracuje w nowym serialu?

Gdybym wymieniła jedną osobę, cała reszta byłaby obrażona. A udało się zebrać przy okazji tej produkcji wyśmienitych aktorów. W wielu sytuacjach Magda M. spotyka się z naprawdę interesującymi ludźmi. Cieszę się, że mam takich partnerów.

Zawodowo ludzie cię znają, bo często jesteś obecna w mediach. Chcą wiedzieć, jaka jesteś prywatnie...

Prywatnie jestem po prostu sobą. Idąc w berecie po ziemniaki, nie zastanawiam się, czy wykonuję zawód chirurga, aktora czy kogoś innego. Gdy kończę pracę, wracam do domu i nie gram żadnej roli. A jeśli mam czas, to chętnie gotuję dla przyjaciół.

Joanna Rokicka

Tekst pochodzi z gazety

Dzień Dobry
Dowiedz się więcej na temat: 'Gwiazdy' | paparazzi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy