Borys Szyc: Jedzenie, to obok seksu druga najprzyjemniejsza rzecz

Aktor Borys Szyc uległ hollywoodzkiej modzie na osobistego trenera i catering dietetyczny. Mówi, dlaczego zaczął dbać o formę. Zdradził również swoje słabości.

- Jak się pan relaksuje po pracy?

Borys Szyc: - Po pracy mam codzienne treningi do pracy. Szykuję się obecnie do nowej i ciężkiej roli w japońskim filmie. Będzie ona ode mnie wymagała pewnej sprawności fizycznej, psychicznej zresztą też. Dlatego chcę się dobrze przygotować. Tak naprawdę to właśnie wysiłek fizyczny jest moim relaksem.

- Jak wyglądają pana treningi?

- Mam swojego osobistego trenera. Jest nim Darek Brzeziński z firmy "Fit and eat". Korzystam również z cateringu dietetycznego tej firmy. Wiadomo, że trening i dieta razem połączone dają najlepsze efekty. A poprzez ruch pobudzany jest ośrodek szczęścia, co też jest niesamowicie ważne.

- Na czym polega pana dieta?

Reklama

- Firma co rano dostarcza mi do domu duży pojemnik, w środku którego jest pięć mniejszych. Posiłki jesz co trzy godziny. One nie są duże, ale odpowiednio dobrane do twoich zapotrzebowań.

- Co pana skłoniło do przejścia na taką dietę?

- Zdecydowałem się na to dla swojego lepszego samopoczucia i dla wyglądu. Natomiast samopoczucie jest najważniejszą sprawą.

- Dieta dietą, ale ma pan pewnie jakieś słabości...

- Na razie staram się trzymać diety. A tak w ogóle, jak nie mam diety, to oczywiście uwielbiam jeść. Myślę, że to jest inna, oprócz seksu, najprzyjemniejsza rzecz, która nam się przydarza w życiu (śmiech). Także proponuję też czasem łączyć te dwie rzeczy.

- Naprawdę jest pan taki wytrwały w tej diecie i na nic pan sobie nie pozwala?

- Po to niestety mam te pudełeczka. Gdybym sobie pofolgował, to byłby strzał w stopę - cała moja praca poszłaby na marne. Co najmniej dwa miesiące muszę wytrzymać na pudełkach. Przyznam, że czasem jest jakieś odstępstwo. Co mogę zjeść poza moimi pudełeczkami? Na przykład banana. I on wtedy zupełnie inaczej smakuje. Jak czuję się naprawdę głodny, to mogę się czymś dopełnić i wtedy taki zwykły pomidor - jaki on ma smak! Najbardziej brakuje mi w tym wszystkim słodyczy. Odczuwam niesamowity smutek, jak widzę jakiś mój ukochany deser. Na przykład ciastko albo sernik - który jest w u mnie restauracji w "Akademii" - z gałką lodów...

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy