Adam Sztaba: Kiedyś w końcu to zrobimy

Jako dyrygent zwalnia muzyków i bywa apodyktyczny. W domu jest aniołem - pobawi się z dzieckiem, zaprzyjaźni z teściową, wyprowadzi psa. Adam Sztaba, jakiego nie znacie.

Straciłem głowę, gdy...


spotkałem Dotkę. Nie przejmowałem się tym, co ludzie powiedzą, że jest rozwódką, ma dziecko, że ja po rozstaniu nie jestem gotowy na miłość. To wszystko przestało mieć znaczenie. Nawet muzyka zeszła na drugi plan.

Najbardziej zachwyca mnie w niej...


nieprzewidywalność. Wychowany w umiarkowanej, spokojnej rodzinie, lubię kobiety, które mają w sobie szaleństwo. I z taką kobietą żyję już dziesiąty rok.

Słowa, których przy niej nadużywam...


"jesteś wspaniała". Mówię jej to od rana do wieczora. Bo wciąż mnie zaskakuje, rozśmiesza, zadziwia. Nieustannie robi jakieś głupoty, np. genialnie parodiuje polskie wokalistki podczas karaoke.

Rzadko mówię, że...


kocham. To ważne słowo, na specjalne okazje. Ważne, by zostało wyjątkowe.

Na urodziny kupuję...


Dorota uwielbia prezenty, które wymagają postarania się. Nie mogę pójść do sklepu i po prostu kupić perfumy. Kiedyś się postarałem, kupiłem ładną sukienkę i usłyszałem: "I uważasz, że będę w niej dobrze wyglądała?". Kiedy więc mam kupić jej prezent, jestem sparaliżowany. Kiedyś zachwyciły ją żelki połączone sznurkiem, które udawały naszyjnik.

Podziwiam ją, bo...


w sytuacjach stresujących, gdy inne kobiety wpadają w panikę, szukają męskich ramion, ona zachowuje zimną krew i przejmuje dowodzenie.

Wkurza mnie, gdy...


koloryzuje. Opowiada o wydarzeniu, w którym uczestniczyłem, ale jej opowieść nie przypomina tamtego wydarzenia. Kiedy poznałem mamę Dotki (Katarzyna Grochola - red.), okazało się, że to rodzinne. Przechodzę więc nad tym do porządku dziennego.

Wspólne śniadanie, obiad czy kolacja?


Śniadanie. Jest oznaką miłości. Budzisz się obok i poświęcasz ukochanej pierwsze chwile dnia. Jeśli przynoszę śniadanie do łóżka, to pamiętam o ulubionych smakołykach Dotki: szynka, jajko, rzodkiewka, ogórek, żółty ser i koniecznie kawa. Po takim początku dnia wszelkie problemy
odchodzą w niepamięć.

Afrodyzjakiem jest dla mnie...


spojrzenie. Głębokie, czułe, elektryzujące. Czasem cię zaczepia, porywa i wtedy tracisz głowę. 

To ona nauczyła mnie...


mówić o uczuciach. Kiedyś byłem jak skorupiak, nie potrafiłem powiedzieć, że coś jest dla mnie ważne, że mi się coś nie podoba, denerwuje. Zaczęła drążyć, wypytywać, otwierać. Wyznała, że to ważne nie tylko dla mnie, ale i dla związku.


Zaskoczyła mnie...


tortem urodzinowym w kształcie iPhone’a.

Wolny związek czy małżeństwo?


Z jakiegoś powodu wciąż nie jesteśmy małżeństwem, ale to czysty przypadek. Sytuacji, kiedy chcieliśmy się wybrać do urzędu, było mnóstwo. I kiedyś w końcu to zrobimy.


Gdy ona godzinami gada przez telefon...


uciekam, bo nie mogę się na niczym skupić. Gorzej, gdy gada, a ja nie mogę się do niej dodzwonić.

Nie lubię, gdy ona pyta...


"Kiedy skończysz pracę?". Nie znoszę popędzania, a jej pytanie odbieram jako ponaglanie, choć nie zawsze ma takie intencje. Najgorzej jest wieczorem, gdy jeszcze siedzę w pracowni. "Kiedy wreszcie przyjdziesz do łóżka?", pyta. Odpowiadam: "Za godzinę". Ale za godzinę to samo. Czasem idę do sypialni, usypiam ją jak małe dziecko, po czym wracam do pracy.

Nie mogę znieść, gdy ona...


godzinami ogląda seriale klasy B. Cieszy ją, że są tak źle zrobione. Mówię wtedy: "Marnujesz czas, marnujesz życie, powinnaś pisać, bo masz talent".

Mój sposób na nią...


Moja obecność jest rarytasem, więc wystarczy, że pobędę, przytulę, zrobię masaż.

Wychodzę, kiedy ona...


robi mi wyrzuty. Uciekam do pracowni. Ona przychodzi za mną i pyta: "Możemy porozmawiać?". "Teraz nie, jutro", odpowiadam. Bo muszę pomyśleć, poszukać rozwiązania. A tymczasem wiele spraw wymaga porozmawiania natychmiast. Ale moje zachowanie jest chyba typowo męskie.

Nie spałem przez nią, bo...


To było w pierwszym roku znajomości. Rozstaliśmy się. Uznałem, że nie jestem gotowy, ale jednak było mi strasznie źle. I nagle ona przyjechała do mnie w środku nocy. Też było jej źle. Nie spaliśmy całą noc.

Deser dla niej przyprawiłbym...


gorącą gorzką czekoladą. Przepada za nią.

Nigdy nie przyznałbym się jej...


że się czegoś boję. Lęk jest niemęski. Zamiast powiedzieć, że się boję skoku na bungee, mówię: "Nie mam ochoty".

Ucieknę od niej, gdy ona...


powie: "Wybieraj! Albo ja, albo muzyka".

Wysłuchała Beata Biały

Twój Styl
Dowiedz się więcej na temat: muzyka | uczucia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy