2cztery7

Warszawski skład 2cztery7 to: Mes, Pjus i Stasiak. Zadebiutowali w 2005 roku płytą "Funk-dla samku", ale członków zespołu do debiutantów ciężko zaliczyć. Mes ma już na koncie płytę z Flexxipem, Pjus i Stasiak mocno udzielali się w warszawskim undergroundzie. Ich debiut to bity oparte na żywych instrumentach.

W większości kawałków nie usłyszycie sampli, za to możecie posłuchać ciekawego głosu Magdy Kujawskiej, która na co dzień gustuje raczej w repertuarze jazzowym.

Z okazji ukazania się albumu warszawskich hiphopowców postanowił przepytać Szymon Jadczak. Poznał m.in. szczegóły konfliktu Mesa z Mezem, który od kilku lat elektryzuje fanów hip hopu. Mes zdradził nam także, iż kiedyś uważał Meza za obiecującego rapera. Ponadto ekipa 2cztery7 zdradziła nam też, skąd się biorą dziewczyny w klipach hiphopowych i co się z nimi potem dzieje.

Reklama

Jesteście debiutantami, więc nie obejdzie się bez pytania o wasze początki. Kto pierwszy?

Pjus: Ja zacznę. Początek mojej przygody z hip hopem to połowa lat 90. Pierwsze nagrania to okolice roku 1997, czyli gdy miałem 15 lat. To były jakieś domowe nagrywki.

Mes: Ciekawe, że Karol w wieku 18 lat nagrał jako podziemny raper kawałek "Telefony" w studiu u DJ-a Ośki. Ten numer stał się takim podziemnym hitem, słyszałem go w radiu. Znałem już wtedy Pjusa, ale nie wiedziałem, że to jest jego kawałek. Pewnego razu idziemy ulicą i Karol zacytował jakiś wers z tego numeru - wtedy dowiedziałem się, że to on jest jego autorem. To był rok 2001 i od tego momentu możemy przyjąć, że coś razem zaczęliśmy robić.

Pjus: Swoją rolę w powstaniu zespołu odegrał, poznając nas ze sobą, Dizkret - można powiedzieć, że to on jest ojcem chrzestnym 2cztery7.

Stasiak: Ja z kolei chodziłem do podstawówki z chłopakami z zespołu RHX. Jarałem się, że oni mogą robić hip hop i sam zacząłem nagrywać z moim kolegą z bloku. Potem poznałem Pezeta, Dizkreta i znalazłem się na drugim Płomieniu w kawałku "Nasze dni", to tak w dużym skrócie.

Mes: W moim przypadku to było naturalne, że zabrałem się za hip hop. Podobała mi się ta muzyka w wydaniu amerykańskim i chciałem się przekonać, czy sam tak potrafię. Chciałem zmierzyć się z językiem polskim, byłem ciekaw, czy wystarczy kilka rymów i prosty temat - nie wystarczyło, więc ćwiczyłem dalej.

Zanim powstał zespół, 2cztery7 miało być ponoć marką ubrań...

Stasiak: Była kiedyś taka opcja, że Pezet, mój kolega Robert i ja mieliśmy zamiar założyć firmę odzieżową. Mieliśmy już nawet jakieś budżety, no i ja wymyśliłem, że firma będzie się nazywać 2cztery7. Tamten pomysł padł, ale jak nagraliśmy kawałek na pierwsze Junoumi i trzeba było wymyślić dla nas nazwę, to wtedy 2cztery7 pasowało jak znalazł.

Mes, masz już na koncie płytę z Flexxipem. Emil Blef pojawia się zresztą na płycie 2cztery7. Czy te dwa projekty funkcjonują jeszcze oddzielnie, czy już się jakoś zrosły w jedno?

Mes: Nie, to są zbyt różne projekty, żebyśmy mogli nagrać wspólną płytę. Tak samo zresztą, jak w 2cztery7 jesteśmy trzema różnymi osobowościami i mamy różne zajawki, z których G-Funk jest jedną wspólną. Ale myślę, że gdyby Pjus nagrał płytę, byłaby bardziej liryczna, album Stasiaka byłby pewnie radosny, rubaszny, byłoby więcej rymów o jedzeniu niż o dupczeniu na przykład.

Rymujecie, że olaliście sample. Myślicie, że publika już dojrzała do takiej płyty? Że jest czas na taką płytę?

Mes: Uważam, że właśnie teraz jest czas na taką płytę. Może na mojej solówce, albo na drugim Flexxipie, będą sample (nie młodsze niż 20 lat), ale 2cztery7 ma pokazać, że można zrobić płytę praktycznie bez sampli i nie będą to nowe, techniczno-syntetyczne brzmienia. Myślę, że teraz jest idealny moment, po tych wszystkich aferach, z Jeden Osiem L, które ukradło świeżutki sampel i nic im się nie stało.

więcej >>

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy