BroKreacja: Piwne propozycje nie do odrzucenia

Sześć piw, trzy wieczory, dwóch redaktorów i garść luźnych refleksji na temat dobrego, polskiego craftu. Oto efekty współpracy ekipy FACET.interia z krakowskim browarem BroKreacja.

Prolog

Rewolucja pożera własne dzieci. Owoce piwnej rewolucji wypijamy my. W Polsce moda na piwa rzemieślnicze trwa w najlepsze. Nie ma właściwie tygodnia, aby na rynku nie zadebiutowało kilka nowych "tytułów". Jako że staramy się być na bieżąco z najnowszymi "wydawnictwami", propozycji od BroKreacji nie powiedzieliśmy "nie".

BroKreacja to młodzi twórcy, których kompozycje dostępne są od stosunkowo niedawna. W nasze ręce trafił dobrze schłodzony sześciopak od Mateusza i Filipa, duetu stojącego za tym rzemieślniczym browarem.

Nie namyślając się wiele podzieliśmy się "obowiązkami". Do Tomasza Kopyry jeszcze sporo nam brakuje, ale do sprawy podeszliśmy z pełną powagą - każdemu z piw poświęciliśmy osobny wieczór. Dzięki temu powstały zapiski piwomanów, garść luźnych przemyśleń na temat kreacji BroKreacji.

Reklama

The Lumberjack

Drwal na etykiecie sugeruje, że nie będzie to piwo dla mięczaków. 6,7 proc. alkoholu, IBU 70 (dość mocna goryczka) i przynależność do stylu Rye American Stout są tego dodatkowym potwierdzeniem. Jego parametry sugerują, że The Lumberjack to trunek na długie zimowe wieczory i w takich też okolicznościach był on spożywany.

Po otwarciu kapsla w nozdrza uderza zapach zbliżony do kawy i gorzkiej czekolady. Można wyczuć też aromaty żywicy. W szkle ukazuje się jego piękna, ciemna barwa. Piana nawiązuje do koloru piwa i długo się utrzymuje. Smak zaskakuje. Dość mocna goryczka nie atakuje od razu, ale robi to znienacka kryjąc się za słodkawym kawowym posmakiem. Jedna butelka na wieczór w zupełności wystarczy.

The Alchemist

"Alchemiczny" wyrób BroKreacji to zupełne przeciwieństwo The Lumberjack. Kwiatowo-owocowy zapach, jasny kolor, a w smaku wyczuwalny grejpfrut - to prawdziwa AIPA.

Mimo goryczki na poziomie 85 IBU jest to piwo rześkie i świetnie gasi pragnienie. Jest to zasługą aż czterech świetnie dobranych amerykańskich chmieli. Chętnie sięgnąłbym po większą ilość tego wywaru.

The Gravedigger

Po spotkaniu z tym grabarzem w żałobę mogą popaść jedynie początkujący piwosze. Koneserzy, a zwłaszcza miłośnicy królewskiego stylu Russian Imperial Stout będą zachwyceni. Tam, gdzie laik wyczuje likier kawowy, znawca odkryje sprytne połączenie gorzkiej czekolady, palonego aromatu i prawie że czystego alkoholu. Jakimś cudem goryczka na poziomie 100 IBU nie wykrzywia gęby w nagłym grymasie.

Niemniej, pijąc Gravediggera rozumiesz dlaczego dostępny jest on tylko w mniejszej butelce 0,3. Piwo to należy traktować w kategoriach ciekawostki bądź też degustacyjnej perełki. "Kratę" tego piwa - oprócz hurtowni - zamówiłby tylko prawdziwy fanatyk tej specyficznej odmiany stouta.

The Butcher

Z etykiety spogląda na nas krwawy rzeźnik trzymający w jednej ręce tasak, a w drugiej odciętą świńską głowę. Nie będziemy zajmować symboliką tej ilustracji, gdyż zupełnie nie nawiązuje ona do zawartości. No, chyba że czerwonawą barwę IPA ktoś skojarzy ze strumieniem krwi. Bazujący na amerykańskich chmielach The Butcher to piwo o tak wysokiej pijalności, że po opróżnieniu butelki natychmiast odkapslowałbyś następną. Nie ma tu czasu na delektowanie się jego smakiem - ono po prostu znika. Musicie mieć jednak na względzie to, że jest to mocny zawodnik (7 proc.). Jeśli jesteś fighterem niższej kategorii wagowej zakontraktuj walkę na mniejszą ilość rund.

The Miner

Może nie jest ciemny jak węgiel, ale The Miner od BroKreacji w pełni zasługuje na miano Black IPA. Jedynie jego biała piana szczerzy się niczym zęby kończącego szychtę górnika. Nie jest to piwo orzeźwiające. Bardziej czuć w nim słody palone, niż obiecywane na etykiecie cytrusy. Nie zawodzi goryczka, poziom IBU 80 znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Ciężki niczym kilof The Miner nie jest propozycją dla wszystkich, ale z pewnością warto mieć go w portfolio "rewolucyjnego" piwosza.

Nafciarz Dukielski

Kolaborację BroKreacji z Browarem Dukla zostawiam na sam koniec. O Nafciarzu można bowiem napisać książkę. Jeśli zamiarem piwowarów było emulowanie smaku nierafinowanej ropy naftowej, to udało im się to doskonale.

Już samo przelewanie piwa do szklanki przypomina tankowanie starego diesla. Oleista substancja niepokojąco bulgocze. Gdy napełnisz nią naczynie, przez kilka minut zastanawiasz się, czy to w ogóle nadaje się do spożycia. Unoszący się nad pianą zapach oszukuje zmysły i podpowiada: absolutnie nie bierz tego do ust.

Tymczasem po pierwszym łyku odkrywa się maestrię rzemieślniczego piwowarstwa. Naprawdę warto zignorować sygnały ostrzegawcze i zanurzyć usta w ciemnej mazi. W trakcie konsumpcji do głowy przychodzą różne skojarzenia i porównania. Mokra od oleju warsztatowa szmata, drewniany czerpak z kopalni w Bóbrce nasączony naftą, w końcu gorzka czekolada.

Od nadmiaru bodźców zapachowo-smakowych można oszaleć. Ale gdy wypijesz, wiesz, że będziesz miał o czym opowiadać kumplom. To coś więcej niż ciekawostka. To piwne trofeum, które wypada zdobyć.

Epilog

Każde z piw Brokreacji było wyraziste i charakterystyczne. Nie wszystkie z wyżej wymienionych propozycji przypadną wam do gustu, ale z całą pewnością zasługują one na to, aby dać im szansę. Osobne pochwały należą się etykietom. Komiksowe ilustracje zapadają w pamięć. Dzięki nim wyrobów krakowskiego browaru nie da się pomylić z niczym innym.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: piwo | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama