Żołnierze na haju: Co brali wikingowie, asasyni i naziści?

Najbardziej znanym środkiem pobudzającym był Pervitin, używany przez Niemców podczas II wojny światowej /Bundesarchiv /domena publiczna
Reklama

Narkotyki były i są częścią wielu konfliktów wojennych. Starożytni wojownicy pomogli sobie cudownym napojem zapomnienia, okrutni asasyni stosowali konopie, a wikingowie grzyby halucynogenne. Naziści chcieli natomiast za pomocą narkotyków stworzyć superżołnierzy, aby wygrać II wojnę światową. Jakie używki pomagały wygrać walki?

Już w neolicie (8000-5000 p.n.e.) ludzie znali działanie soku makowego, czyli opium, liści koki, z których wciąż ekstrahuje się kokainę, lub żywic zawartych w konopiach, które są znane jako haszysz. Początkowo były one stosowane jako substancje lecznicze, później jako stymulanty.

Mak zaczęto uprawiać w Europie i stał on się bardzo popularny, szczególnie na Cyprze, skąd kupcy przewozili go do Grecji kontynentalnej lub Egiptu. Konopie pochodzą z Azji Środkowej, skąd rozprzestrzeniły się do Chin i Afryki. Znane były również w Persji, Arabii, Indiach i basenie Morza Śródziemnego.

Reklama

Grecy i magiczny napój zapomnienia

Haszysz stał się bardzo popularny wśród Scytów, koczowniczych plemion irańskiego pochodzenia. Ci przerażający wojownicy z VI wieku p.n.e., którzy znani byli z okrutnych metod walki, w tym skalpowania i polowania na czaszki, podobno rzucali duże garści haszyszu na gorące kamienie i uszczelniali pomieszczenie, zapobiegając wydostawaniu się dymu. Wdychali dym, szczególnie przed decydującymi bitwami. Opium uzyskane z maku było bardzo popularnym starożytnym lekiem. Słynny grecki poeta Homer (ok. VIII przed naszą erą), w swojej Odysei wspomina o czymś w rodzaju napoju zapomnienia, który wojownicy popijali po wojnie trojańskiej, aby stłumić żal z powodu utraty padłych kolegów. Ten magiczny napój to nie było nic innego niż opium rozpuszczone w alkoholu.

Gościnność ponad wszystko, czyli LSD dla przybyszy

W Grecji jego popularność gwałtownie wzrosła, zwłaszcza wraz z pojawieniem się Hipokratesa (460-370 p.n.e.), który postrzegał choroby jako naturalne procesy i zaprzeczał wpływowi magii na ich pochodzenie. Wtedy zaczęto częściej wykorzystywać lecznicze siły roślin, w tym makówek. Przybyszom do Elefsiny, mieście leżącym 18 km od Aten, Grecy oferowali zupę kykeon z mąki i mięty. Sądzi się, że zboże do jej produkcji zostało zaatakowane przez sporysz, czyli toksycznego grzyba buławinki czerwonej. Substancje w nim zawarte służą jako podstawa do produkcji halucynogennego LSD.

Grzybki odpowiedzialne za szaleństwo wikingów

Wikingowie również mieli doświadczenie z narkotykami. Ci północni wojownicy mieli dochodzić do ekstazy dzięki halucynogennym grzybkom. W tym kontekście najczęściej mówiło się o berserkach - specjalnie wyszkolonych bojownikach, którzy wierzyli, że słynne szaleństwo walki - berberkergang - zesłał im najwyższy nordycki bóg Odyn. Podczas niego berserkowie często się obnażali, bijąc i gryząc tarcze, głośno przy tym śpiewając. Po walce popadali w kilkugodzinny letarg, co wskazywałoby na zniknięcie efektów działania narkotyków.

Okrutni mordercy uzależnieni od haszyszu

Haszysz odegrał ważną rolę w świecie muzułmańskim. Islam jest religią opartą na naukach proroka Mahometa, który żył w VII wieku. Obecnie istnieje około 2 miliardów muzułmanów, a po chrześcijaństwie islam jest drugą najbardziej rozpowszechnioną religią. Każdy muzułmanin jest członkiem jednej z dwóch głównych gałęzi islamu: Sunny (75-90%) lub Szyi (10-15%). Około 1080 roku na Bliskim Wschodzie powstał ruch, którego członkowie nazywali siebie asasynami lub też po arabsku "zażywającymi haszysz". Założycielem tej sekty religijnej był Hassan-i-Sabbah (1050-1124), przedstawiciel szyicki zwany "Starcem z gór".

Męczeńska śmierć jako droga do raju

Jedną z ich taktyk rekrutacyjnych była "wizyta w raju". Młodzi kandydaci zostawali najpierw odurzeni haszyszem, aby dostać się do pięknego dziewiczego ogrodu, gdzie mieli się znów znaleźć, jeśli przyłączą się do ruchu i zginą, walcząc jako męczennicy. Asasyni znani byli z represji religijnych wobec swoich przeciwników (sunnitów i chrześcijan), którzy po schwytaniu oczekiwali na śmierć, nie okazując żadnych emocji na twarzy. To właśnie haszysz miał pomóc tym mordercom w przezwyciężeniu strachu.

Dzięki za haszysz, Napoleonie!

Co ciekawe, żołnierze Napoleona Bonapartego (1769-1821) również uzależnili się od tej żywicy konopnej po jego kampanii w Egipcie i Syrii w latach 1798-1801. Następnie przywieźli haszysz do Paryża, gdzie szczególnie pomogli w jego rozpowszechnieniu tak zwani poeci wyklęci, m.in. Charles Baudelaire (1821-1867), Paul Verlaine (1844-1896) lub Arthur Rimbaud (1854-1891). Główną cechą ich poezji było poszukiwanie piękna w brzydocie, a ich styl życia był związany z narkotykami i alkoholem. Założyli nawet klub haszyszystów.

Superżołnierze dzięki narkotykom!

Amerykańska wojna domowa (1861-1865) stała się punktem zwrotnym w zażywaniu narkotyków. W tym czasie żołnierzom podawano opium i morfinę, aby uwolnić ich od bólów związanych z obrażeniami wojennymi. Często się później się od nich uzależniali. Wcześniej narkotyki były raczej dodatkiem rozrywkowym, to od drugiej połowy XIX wieku przemysł wojenny celowo koncentrował się na ich produkcji w celu poprawy wydajności żołnierzy. Bardzo w tym pomógł wynalazkowi zastrzyku w 1853 roku oraz izolacji aktywnych składników różnych roślin, na przykład w 1859 roku kokainy i w 1883 heroiny.

Pierwsza wojna na kokainie

Nawet podczas pierwszej wojny światowej (1914-1918) nie brakowało narkotyków. Żołnierze dla kurażu przyjmowali duże ilości alkoholu, morfiny i kokainy. Liście koki, które wykorzystywali już starożytni Inkowie w walce ze zmęczeniem, do Europy dostały się w XVI wieku dzięki konkwistom, ale dopiero w 1859 rok udało się wyizolować kokainę. Jej działanie jako jeden z pierwszych, przetestował na sobie ojciec psychoanalizy, Zygmunt Freud (1856-1939). Pierwszym, który przetestował ją na żołnierzach, był lekarz armii bawarskiej Theodore Aschenbrandt, który zauważył, że zmniejsza ona apetyt, co może zmniejszyć niezbędne zapasy żywności armii nawet o 20%.

Ulubione tabletki brytyjskich żołnierzy i polarników

Kokaina rozprzestrzeniała się wśród żołnierzy dość łatwo, a w tamtym czasie nikt nie wiedział o jej szkodliwych skutkach, wręcz przeciwnie, była tak dostępna jak tytoń. Żołnierzom pomagała ona uspokoić się, skoncentrować i poprawić wydajność. Armia niemiecka planowała codziennie dostarczać go swojemu wojsku, nie miała jednak wystarczających zapasów. Była ona szczególnie popularna wśród niemieckich pilotów, ale piechota również miała do niej dostęp. Wśród żołnierzy brytyjskich popularne były tabletki "Forced March" zawierające kokainę i kofeinę. Zalecana dawka to 1 tabletka na godzinę. Były one także wykorzystywane przez Roberta Falcona Scotta (1868-1912) i Roalda Amundsena (1872-1928) w rywalizacji o podbój bieguna południowego.

Sukcesy nazistów zapewniał perwityn

II wojna światowa (1939-1945) była praktycznie walką na narkotyki. Naziści brali perwityn, który został opracowany w 1938 roku, ale armia początkowo go odrzuciła. Szybko się rozsławił, pomagając zapobiegać wyczerpaniu, depresji i oziębłości, a Niemki brały go w postaci cukierków czekoladowych. Ponieważ metamfetamina była łatwo dostępna, lekarze wojskowi początkowo dawali je przede wszystkim kierowcom, aby poradzili sobie z szybkim tempem zmian lokalizacji.

Perwityn kontra amfetamina

Później lek został oficjalnie zatwierdzony przez wojsko, pomagając w realizacji nazistowskiej blitzkrieg. Początkowo żołnierze brali jedną tabletkę dziennie, dwie podczas akcji nocnych. Wyżsi funkcjonariusze mogli je brać według potrzeb. W praktyce jednak nikomu nie zależało na przestrzeganiu zalecanej dawki. Kiedy zaczęły pojawiać się niekorzystne skutki perwityny, było już za późno. Większość żołnierzy już była od niego uzależniona, co ujawniało się podczas pobytu na przepustce, kiedy walczyli z objawami odstawienia. Alianci, z wyjątkiem Sowietów, stosowali amfetaminę, aby stłumić zmęczenie.

Uzależnieni weterani z Wietnamu i Afganistanu

Kolejnym konfliktem zbrojnym pełnym narkotyków była wojna w Wietnamie (1955-1975). Amerykańscy żołnierze codziennie spożywali alkohol, marihuanę, speed, perwitynę lub heroinę. Pomagały im tłumić strach i łagodzić stres, niektórzy zabijali nudę. Medialne relacje o tym problemie spowodowały, że Amerykanie obawiali się powrotu uzależnionych weteranów. Związek Radziecki był w podobnej sytuacji podczas wojny w Afganistanie w latach 80. Narkotyki wciąż rządzą konfliktami wojennymi, Stany Zjednoczone Ameryki są obecnie uważane za największą potęgę w produkcji i dystrybucji opiatów produkowanych przemysłowo.

 

Treści popularno-naukowe z miesięcznika Świat na Dłoni wydawnictwa Amconex

Świat na Dłoni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy