W 1984 roku szczęście wreszcie uśmiechnęło się do funkcjonariusza Putina. Został wyznaczony na kurs w szkole wywiadu - Instytucie Czerwonego Sztandaru pod Moskwą. Była to dla niego ostatnia szansa na przejście do bardziej prestiżowej służby i zakwalifikowanie się do wyjazdu za granicę.
W Instytucie robił specjalizację z krajów niemieckojęzycznych. I tym razem dała o sobie znać bezbarwność Władimira. Uczestnicy kursu wspominali, że niczym się nie wyróżniał i był niezauważalny, nie pił, nie palił, słabo się zaprzyjaźniał.
Miał też chyba słabe wyniki, bo - wbrew temu co sam twierdzi - po zakończeniu szkolenia nie trafił, jak 99 proc. absolwentów, do I Zarządu Głównego w Moskwie, lecz wrócił do Leningradu. "Wołodia znalazł się wśród tego jednego procenta nieudaczników na naszym roku, których uznano za nienadających się do służby w wywiadzie za granicą" - komentował kolega z kursu Jurij Szwiec (którego wysłano do USA).
Zbieg okoliczności sprawił jednak, że Putinowi udało się wyjechać na wywiadowczą placówkę.
Oto jeden z jego znajomych miał udać się do Drezna, jednak ostatecznie centrala skierowała go gdzie indziej. Zaproponował wtedy Putinowi, by ten starał się o skierowanie do NRD. Moskwa wyraziła zgodę i major Władimir Władimirowicz Putin mógł po raz pierwszy w życiu wyjechać za granicę.
______________________________________________
Przeczytaj również na łamach portalu WielkaHIstoria.pl o życiu prywatnym Władimira Putina. W Rosji to zakazany temat.
Paweł Stachnik - Dziennikarz i redaktor, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor wielu artykułów historycznych. Napisał książkę Ludzie 4 czerwca poświęconą wydarzeniom 1989 roku.