Wigilijny karp. Komunistyczna tradycja na polskich stołach

Karp był jednym z najbardziej poszukiwanych towarów w PRL /Zenon Zyburtowicz /East News
Reklama

Karp był znany w polskiej kuchni od wielu stuleci. Nigdy jednak nie był bardzo popularny, a na pewno nie stanowił głównego dania wigilijnego. Zmienili to dopiero komuniści.

Karp pojawiał się na polskich stołach od zawsze. Nie był jednak rybą wykwintną. Za takie uważano szczupaka, czy sandacza. Karp miał jednak tę zaletę, że szybko rósł i był prosty w hodowli. Ryba przybyła do Polski wraz z czeskimi cystersami, którzy osiedlili się na ziemiach kasztelanii milickiej w dolinie Baryczy.

Tam w 1136 roku założyli najstarszą hodowlę karpia leżącą na terenach obecnej Polski. Kolejna powstała dopiero pod koniec XIII wieku w Zatorze na ziemiach księcia cieszyńskiego Mieszka. Obie hodowle istnieją do dziś i to z nich pochodzi większość karpi na polskich stołach.

Reklama

Od średniowiecza aż do XVII-wiecznych wojen, które spustoszyły Rzeczpospolitą, stawy hodowlane wyrastały jak grzyby po deszczu. Karp zyskiwał na popularności, a specjaliści sprowadzani z Czech zarybiali kolejne stawy gospodarcze.

Religijne nakazy

Działo się tak głównie dzięki religijnym nakazom i zakazom - ilość dni postnych znakomicie generowała popyt na ryby. Karpia przyrządzano na słodko z rodzynkami, gotowano go na wywarze warzywnym, duszono lub wędzono. W najstarszej zachowanej polskiej książce kucharskiej, "Compendium Ferculorum" Stanisława Czernieckiego z 1682 roku, można znaleźć osiem przepisów na karpia.

Z kolei w "Opisie obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III" z 1840 roku autorstwa księdza Kitowicza można przeczytać:

"Niektórzy kucharze, żeby się lepiéj popisali z doskonałością swoją, gotowali ryby w sosie mięsnym, a do karpia kładli na spód słoninę, czyniąc to wtenczas, kiedy nikt nie widział, i na wydawaniu, kryjąc zdradę, aby niebyła postrzeżona. Wszakże doszli tego z czasem, iż ryb smak czyli extrakcya z ryb wygotowanych przydana rybie mającéj pójść w swojéj całkowitości na stół, smaczniejszą ją czyniła, niż zaprawioną sosem mięsnym albo słoniną."

Powrót do łask

Druga połowa XVIII wieku i cały XIX to powolny i mozolny proces odbudowy pozycji karpia na polskich stołach. Gospodarstwa zniszczone głównie przez potop szwedzki długo nie mogły odzyskać swej świetności.

Sytuację zmienił dopiero galicyjski hodowca, Adolf Gasch z Kaniowa, który wyhodował nową odmianę karpia, zwaną królewską. Nowy karp miał grzbiet wygięty w łuk i niewielką głowę. Dzięki temu ryba zyskała na mięsnej masie, a hodowla stała się jeszcze bardziej opłacalna.

Mimo to na wigilijnym stole honorowe miejsce nadal zajmował szczupak - królewska ryba. Karp był rybą codzienną, postną, nie uroczystą. Był bardzo popularny wśród zwłaszcza wśród polskich Żydów, którzy przyrządzali go na wiele sposobów. Jednak znany w Polsce karp po żydowsku jest daniem wyjątkowym. Nie występuje w żadnej innej żydowskiej kuchni.

Niemieccy Żydzi nadziewali szczupaka, gardząc karpiem. Litewscy przygotowywali karpia na ostro. Znany dziś przepis na karpia w słodkiej galarecie z rodzynkami i migdałami pochodzi z Galicji.

Północny zasięg popularności tej potrawy wyznaczał do II wojny światowej granicę pomiędzy Żydami galicyjskimi a Litwakami, którzy posługiwali się odmienną wersją jidysz. To właśnie Żydowi Polacy zawdzięczają popularność karpia na wigilijnym stole.

Komunistyczna tradycja

Po II wojnie światowej polski przemysł rybny właściwie nie istniał. Stawy były zniszczone działaniami wojennymi. Inne znalazły się poza granicami Polski. W tragicznym stanie była także polska flota rybacka.

Przed wojną składała się z 9 trawlerów, 20 lugrów, 170 kutrów, 37 łodzi motorowych i 707 łodzi wiosłowo-żaglowych. Po wojnie zostało ich mniej niż połowa. Odbudową floty miał się zająć znakomity fachowiec inż. Eugeniusz Kwiatkowski. Nie znalazł on jednak wsparcia u ówczesnych władz. Było znacznie więcej bardziej pilnych potrzeb.

Taką decyzją rząd Józefa Cyrankiewicza sprawiła także problem ministrowi przemysłu i handlu, Hilaremu Mincowi. Był on niezwykle ważną postacią w partii.

Od 1921 roku był członkiem Komunistycznej Partii Robotniczej Polski. Po jej delegalizacji udał się do Moskwy, gdzie został przyjęty do Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii. Był także wykładowcą Komitetu Moskiewskiego partii. W 1931 roku wrócił do Polski. Podczas II wojny światowej działał w polskich komitetach komunistycznych. Był jednym z twórców 1 Dywizji Piechoty i uczestnikiem bitwy pod Lenino.

Od 1944 roku działał we władzach Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Po wojnie, prócz ministerialnej teki, był członkiem Komisji Bezpieczeństwa KC PZPR, która nadzorowała aparat represyjny. W tym zbrodnie sądowe i represje wobec żołnierzy wracających z zachodu. To on wprowadził karpia do polskiej tradycji wigilijnej.

Wigilijny karp

Brak ryb morskich i słabość odbudowywanych gospodarstw rybackich sprawiły, że szybko musiał znaleźć rozwiązanie narastającego zapotrzebowania na to mięso. Wówczas przypomniał sobie o karpiu, znanym z rodzinnego domu w Kazimierzu Dolnym. Minc pochodził z żydowskiej rodziny, gdzie karp był niezwykle popularnym daniem.

Minc powołał do życia Państwowe Gospodarstwo Rybackie i rzucił hasło "Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce". Znów na potęgę zaczęto budować stawy, odbudowywać stare gospodarstwa i rozmnażać rybę.

Za pośrednictwem Centrali Rybnej rozdawano w zakładach pracy kartki żywnościowe na karpia. Wkrótce karpie zagościły na każdym wigilijnym stole pomiędzy Odrą a Bugiem. W kolejnych latach centralnie planowana gospodarka nadal prowadziła przedświąteczny rozdział tej ryby. Karp stał się tradycją.

Mogłoby się wydawać, że na wigilijnym stole gościł w Polsce od zawsze. Jest to jednak element "nowej świeckiej tradycji" wprowadzonej przez żydowskiego komunistę do katolickich domów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama