W jakich warunkach mieszkali średniowieczni wieśniacy?

Średniowieczna wieś ubierała się kolorowo. Szarość znana z filmów jest mitem /Marek Maliszewski /East News
Reklama

Wyobraźmy sobie, że przenieśliśmy się w czasie i przestrzeni siedemset lat wstecz, do średniowiecznej wioski. Czy warunki bytowe ówczesnych chłopów rzeczywiście odpowiadają naszym dzisiejszym wyobrażeniom o biednych i brudnych wieśniakach?

Oto jedna ze zwyczajnych średniowiecznych angielskich wiosek (vills). Położona jest nad rzeką lub strugą wodną, co było praktyczną i powszechnie stosowaną zasadą w tej epoce. Znajdziemy tu pola uprawne, pastwiska i lasy, niezbędne do hodowli owiec, których wełna stanowi główny "towar eksportowy" ówczesnej Anglii, głównie na rynki flandryjskie. Cennymi środkami wymiany są tu również bydło, konie, trzoda chlewna czy drób.

Drewno to ówczesny główny surowiec, z którego zbudowane są chłopskie domostwa. Większe areały lasów oraz stosunkowa łatwość jego pozyskiwania nie wymuszały jeszcze stosowania trwalszego, kamiennego lub ceglanego budulca, używanego raczej do budowy kościołów czy zamków. Ponad dachami chłopskich chat obowiązkowo wystaje murowana wieża kościoła, a dalej na wzgórzu widoczne są fortyfikowane zabudowania dworu miejscowego lorda.

Reklama

Miejscowego, ale nie "tutejszego". Mowa arystokracji odbiega bowiem zdecydowanie od powszechnej mowy angielskich wieśniaków. Dlaczego? Ponieważ lord jest prawdopodobnie potomkiem francuskojęzycznych Normanów, przybyłych na te ziemie wraz z Wilhelmem Zdobywcą w 1066 roku. Normańska elita rycerska wciąż nie używa na co dzień "plebejskiej" anglosaskiej mowy.

W wiosce widać jak różny jest poziom życia poszczególnych rodzin. Z całkiem sporymi "długimi domami" sąsiadują skromne, jednoprzęsłowe chatki. Pokryte są one strzechą, co ciekawe, niekoniecznie słomianą. Może się zdarzyć, że wykonana została ona z żarnowca lub wrzosu, a na terenach bardziej podmokłych z trzciny lub sitowia. By dowiedzieć się jednak, w jakich warunków mieszkali średniowieczni wieśniacy, należy przyjrzeć się ich izbom znacznie bliżej.

Ciasno, ale wielofunkcyjnie

Tak zatem przedstawia się ówczesne zwyczajne wiejskie gospodarstwo: budynek mieszkalny z mniejszymi przybudówkami, stodoła i szopa. Zdziwienie może wywołać jedynie brak studni. Chociaż zdarzało się, że niektóre chłopskie zagrody w istocie ją posiadały, to najczęściej bywała tu wyłącznie jedna - i to wspólna dla całej wioski.

Przeciętna chłopska rodzina zamieszkiwała najczęściej wspartą na dwóch lub trzech przęsłach jednoizbową chatę, będącą jednocześnie pokojem dziennym, bawialnią, kuchnią, jadalnią i sypialnią, oświetlaną przez niewielkie otwory okienne bez szyb, ale zamykane na okiennice. Podłogę stanowiło gliniaste klepisko, wysypane sitowiem, a część zwierząt żyło pod wspólnym dachem wraz z ludźmi.

Wchodzącemu uciekały spod nóg myszy i karaluchy, a po kątach widać było zwisające pajęczyny. W istocie, porządki ograniczały się zazwyczaj do wymiatania śmieci, resztek i nieczystości na podwórko lub do paleniska. Pani domu nie miała lekkiego życia. Jak relacjonują Joseph i Frances Gies w swojej książce "Życie w średniowiecznej wsi", chłopska żona,

"która słyszy krzyk swego dziecka, spieszy do domu i znajduje kota z kawałkiem bekonu, a psa schowanego. Jej ciasto pali się na kamieniu [paleniska], a jej cielę wylizuje mleko. Garniec kipi wprost w płomienie, a cham - jej mąż - gdera.

[Następnie - przyp. A.F.] bierze miotłę i wymiata wraz cały brud z domu; a gdy podnosi się kurz, (...) wyrzuca go ze złością za drzwi. Jej praca nigdy się nie kończy: W sobotnie popołudnie służba powinna zamieść dom i wyrzucić całe łajno oraz brud za drzwi na stos. Ale co potem? Znów przyjdą kapłony i kury, zaczną skrobać dookoła i narobią takiego świństwa, jakie było wcześniej."

Trochę brudu nikomu jeszcze nie zaszkodziło

A jak już o higienie mowa, to ani w chacie, ani w obrębie zagrody nie było wychodka. Nieco dalej znajdował się jednak rynsztok, służący także za latrynę. Coś takiego jak łaźnia nie występowało - chociaż nie należy zapominać, że domownicy raz na jakiś czas zażywali kąpieli, używając do tego wielkiej beczki. Ze względów praktycznych, oraz żeby zaoszczędzić sobie pracy z podgrzewaniem i przenoszeniem wody, średniowieczni chłopi kąpali się wówczas "kolejno", jeden po drugim. Jak nie trudno sobie wyobrazić, najgorzej miał ten, który mył się na końcu...

Na środku izby (hall) królowało kamienne palenisko, na noc zamykane pokrywą. Do podsycania ognia nie zawsze jednak służyło drewno. Równie przydatny bywał torf, o ile występował w okolicy. Dom nie posiadał nawet komina, a dym ulatniał się przez otwór w dachu. Uwagę zwracał brak stołu czy nawet łoża. Pod ścianami stały jedynie proste drewniane ławy i zydle. Stół bywał czasem tu stawiany z desek i stojaków, ale jedynie do posiłków. Spało się natomiast na słomianych siennikach wprost na klepisku w izbie lub na poddaszu, na który wchodziło się po przystawianej prostej drabinie lub zwykłej belce z nacięciami na kształt schodów.

Znajdowało się tu jednak coś w rodzaju komody czy kredensu. Chociaż już od starożytnych czasów Anglia słynęła z cynowych zastaw - w chłopskiej chacie nie widać choćby odłamka. Tylko gliniane i drewniane garnki, miski i kubki. Spiżarnia usytuowana była wokół całego hall, gdzie u powały (czyli drewnianego stropu) wisiały zapasy: kosze, worki i zawiniątka, kryjące zabezpieczaną w ten sposób żywność.

Pod ścianami mieściły się też skrzynie z wełnianą lub lnianą odzieżą, a także obrusy i pościel. A jak pani domu radziła sobie z praniem? Z popiołu i wody wyrabiała ług, by po zanurzeniu w nim brudów, bić pranie kijem, szorować, a następnie wieszać do wyschnięcia. Co nie zawsze kończyło się efektem śnieżnej bieli...

Być na szczycie

Z daleka widać było jednak jeden okazały (chłopski!) budynek, będący przedmiotem zazdrości innych. Dom młynarza - najbardziej pożądanego zawodu we wsi. Chociaż sam młyn stanowił własność dworu lub klasztoru, a gospodarujący w nim chłop był jedynie dzierżawcą, to i tak było czego zazdrościć! Młynarz stanowił bowiem chłopską elitę.

Chociaż jego dom na pierwszy rzut oka przypominał zwykłą chatę, był znacznie większy i bardziej zadbany: mógł mieć nawet cztery czy pięć przęseł, z wydzielonymi osobnymi pomieszczeniami gospodarczymi w postaci spiżarni czy pomieszczenia na trunki. U niego, jak i u innych bogatszych włościan (rekrutujących się z tzw. specjalistów: kowali, skórników czy cieśli), trafiała się cynowa, mosiężna czy nawet sporadycznie srebrna zastawa.

Przedsiębiorczy młynarz potrafił znaleźć sobie jednak i dodatkowe źródła dochodu, niż tylko zyski czerpane bezpośrednio z wykonywania zawodu. Jak można wyczytać w książce "Życie w średniowiecznej wsi", analizującej tę kategorię wieśniaków na przykładzie angielskiej wioski Elton, tamtejszy młynarz "pobierał swego rodzaju myto od osób używających młyna jako mostu pozwalającego przekraczać rzekę Nene. Doszło nawet do tego, że jeden z młynarzy został w 1300 roku pozbawiony swojej funkcji za pozwalanie obcym na przejazd bez opłaty w zamian za podarek."

Nic zatem dziwnego, że ten "fach" był we wszystkich krajach średniowiecza tak pożądany. Chociaż wymagał więcej sprytu, niż w przypadku wspomnianego młynarza z Elton...

Wielkość nie ma znaczenia!

A jak wyglądał mieszkaniec średniowiecznej wioski? Był zazwyczaj dużo niższy niż współczesny "wieśniak", co dotyczyło obojga płci - mężczyzna mierzył przeciętnie nieco ponad 170, a kobieta niespełna 160 centymetrów. Oboje też szybciej niż obecnie dojrzewali, starzeli się i umierali. Mężczyzna po czterdziestce mógł już uchodzić za naprawdę wiekowego! W takiej chłopskiej familii rodziło się przeciętnie siedmioro czy ośmioro dzieci. Przeżywała jednak połowa albo jeszcze mniej. Były tego zarówno wady, jak i zalety - mniej rąk do pracy, ale i mniej gęb do wyżywienia.

Przeciętna średniozamożna rodzina jadała zazwyczaj do syta. Mięsa spożywano mało, uzupełniając zapotrzebowanie na białko zwierzęce rybami i jajami, a na tłuszcze - serem, rzadziej bekonem czy słoniną. Podstawą jadłospisu były różnego rodzaju produkty mączne. Chleb jęczmienny lub żytni pojawiał się na stole o wiele częściej niż biały pszeniczny; jadało się też często jęczmienną lub owsianą papkę. Jeśli nie starczało zbóż, zwłaszcza na przednówku, przychodził wtedy czas na potrawy z czego innego - jak piszą w swojej książce "Życie w średniowiecznej wsi" Joseph i Frances Gies: "wszystko, co rosło, lądowało w garnku, nawet pierwiosnki i liście truskawek".

W chudych latach jadano zresztą, co popadnie. Byle oczywiście było to jadalne. Kapusta, sałata, groch, fasola, a na kontynencie także bób czy wyka - uważane za rodzaje zboża na użytek ludu - były głównymi składnikami wielu posiłków. Tak samo jak warzywa i owoce, które starano się rozgotowywać, gdyż w stanie surowym i półsurowym uchodziły za niezdrowe. Powszechny chłopski napitek w średniowiecznej Anglii stanowiło jęczmienne piwo - bo kogo na wsi było stać na importowane z francuskiej Gaskonii ekskluzywne wino? No może tylko sprytnego młynarza.

Interesuje cię średniowiecze? Na łamach portalu TwojaHistoria.pl przeczytasz również o tym jak bardzo bogaci byli średniowieczni lordowie. 

Artur Foryt - zafascynowany historią, od ponad dwudziestu lat jest związany zawodowo z książkami. Stale współpracuje z wydawnictwami przy tworzeniu i opracowywaniu publikacji. Jest tłumaczem książek historycznych oraz kronik z epoki średniowiecza, a także autorem kilkudziesięciu popularnonaukowych artykułów i not historycznych.

Ciekawostki Historyczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy