UAZ 469b: Toporny, lecz niezawodny

Rok 2017. Wojskowy UAZ sfotografowany podczas parady wojskowej w Moskwie /East News
Reklama

Na początku lat 70. w Związku Radzieckim do produkcji wszedł nowy pojazd terenowy - UAZ 469b. Był to bezpośredni następca legendarnej małej terenówki GAZ-69, której produkcję zakończono w 1972 roku. W Polsce UAZ-y zapisały się w historii wojska polskiego, milicji, oraz innych państwowych służb i zakładów. Dodatkową sławę ta mała terenówka zyskała dzięki ważnej roli w zabezpieczeniu papieskich pielgrzymek.

UAZ-y były produkowane w zakładzie Uljanowski Awtomobilnij Zawod - UAZ w Ulianowsku od 1970 roku do 2007 roku, ale...trzy lata później pojazd wrócił na taśmy montażowe pod nazwą hunter. Choć nadal o topornej i prostej konstrukcji, zyskuje klientów którym potrzebne jest auto na każde warunki.

Oryginalnie wyposażono je w czterocylindrowe silniki benzynowe o pojemności 2445 cm3 i mocy 70 km, czterobiegową częściowo synchronizowaną skrzynię biegów i napęd 4x4. W podstawowej wersji pojazd mógł przewieźć 7 osób i 100 kg ładunku.

Wracając do jego historii w Polsce - pierwsze pojazdy tej marki pojawiły się na przełomie lat 50. i 60., a były to popularne "gaziki" czyli model 69. Te samochody były produkowane pod marką gaz jak i właśnie UAZ, a były praktycznie nie do odróżnienia. Do Polski trafiały też popularne "bochenki" (ros. Buchanka) czyli busiki UAZ 452, natomiast w latach 70. i 80. UAZ-y już masowo wypierały coraz starsze i przestarzałe gaziki. Było to dobre auto ale miało dość nietypową wadę - cenę. UAZ-y, podobnie jak inny radziecki sprzęt, były naszym sojuszniczym zobowiązaniem, a co gorsze płatność za nie była dokonywana w tzw. transferowych rublach. Sprawiło to, że ich cena przekraczała realną wartość!

Reklama

Mimo to wchodziły masowo do służby w wojsku, milicji, straży pożarnej, u leśników i w innych miejscach gdzie konieczne były samochody terenowe do wykonywania zadań. Widok UAZ-ów nie kojarzy się jednak dobrze, przez ich liczny udział w tłumieniu niepodległościowych manifestacji, szczególnie w czasie stanu wojennego. Tego typu pojazdy były przecież jednym z podstawowych środków transportu oddziałów ZOMO, ale były również platformą np. dla wyrzutni granatów łzawiących.

Papieski UAZ

UAZ-y były na wyposażeniu wielu państwowych służb i oczywiście aparatu represji PRL. Oprócz zomo były na stanie wielu komisariatów milicji obywatelskiej na terenach słabiej objętej siecią dróg i po prostu w trudnym górzystym i leśnym terenie. Tego typu pojazdami poruszała się też np. słynna grupa antyterrorystyczna Dziewulskiego na stołecznym lotnisku Okęcie. Po zmianie milicji w policję wiosną 1989 roku napisy przemalowano również na poczciwych UAZach. Jedną z ciekawszych funkcji, tym razem reprezentacyjnych, pełniły takie pojazdy podczas pielgrzymek Papieża Jana Pawła II.

Taki właśnie UAZ trafił w 2011 do zbirów Muzeum Ratownictwa w Krakowie. Egzemplarz ten został specjalnie przystosowany, przemalowano go na niebiesko, a zamiast plandeki miał zainstalowany specjalny stelaż z głośnikami. Otwierał on bowiem policyjną asystę poruszającą się przed papamobile, a przez głośniki były wydawane komunikaty. Poruszali się nim policjant koordynujący zabezpieczenie papieskiej wizyty, a ze strony kościelnej ksiądz moderator.


Ale UAZ-y służyły też w innych służbach specjalnych np. w nieistniejących już wojskach ochrony pogranicza, czyli odpowiedniku obecnej straży granicznej. Jak wspomina Marek Kasyan z Muzeum Ratownictwa, UAZ był wozem nie do zdarcia.

- UAZ to było auto toporne ale nadzwyczaj wytrzymałe. Używałem takiego podczas służby w WOP, w tym okresie prawie każda strażnica w Bieszczadach je miała. W zimie, nawet mroźnej,  miał bardzo wydajne ogrzewanie i można było spokojnie jeździć z plandeką. Z racji tego, że był stosunkowo krótki trzeba było używać przedniego napędu aby był bardziej sterowny. Osobiście odpalałem stara 266 na holu sztywnym przy pomocy UAZ-a, tylko trzeba było go dociążyć żeby się nie ślizgał. Natomiast w lecie o komforcie jazdy można było zapomnieć, ale jak się ściągnęło z drzwi szyby i plandekę robił się przewiewny kabriolet.  Wady? W czasie jazdy potrafiły się odkręcić półośki i wtedy całe koło było oblane olejem. Generalnie UAZ wybaczał bardzo dużo, a ja go mile wspominam, nigdy podczas służby mnie nie zawiódł.  

UAZ-y trafiły też do innych służb min. do straży pożarnej, czy np. pogotowia górskiego. Natomiast Geofizyka zakupiła dość dużą flotę tych pojazdów  i użytkowała je przez wiele lat. Ciekawym epizodem było eksploatacja UAZ-ów przez kolumny transportu sanitarnego. W okolicach stanu wojennego w "darze" od wojska co najmniej kilka takich pojazdów trafiło na pogotowie.

W podkrakowskich Balicach UAZ był nazwany pieszczotliwie "ocalenie", ponieważ w zimie potrafił dojechać w trudno dostępny wiejski czy leśny teren. Sanitarki na bazie 469b zaprojektowano i wykonano w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych we Wrocławiu. Były one specjalnie przystosowane do przewozu chorych na noszach, poprzez wydłużone i podwyższone nadwozie. W przedniej części dachu umieszczono na środku niebieskiego koguta (elektra lb-3, potem lbs-5) oraz dwutonowe syreny.

Muzealny UAZ

Radiowóz UAZ 469b został przekazany w 2011 roku do zbiorów Muzeum Ratownictwa przez Komendę Wojewódzką Policji w Krakowie. Jest to jeden z cenniejszych eksponatów, bezpośrednio służących do akcji zabezpieczenia wizyt Papieża Jana Pawła II do Krakowa i Małopolski.

O autorze

Łukasz Pieniążek jest inicjatorem powstania i współzałożycielem Muzeum Ratownictwa w Krakowie. Absolwent Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Artykułem o historii reanimacyjnej Nysy rozpoczął serię swoich tekstów, które co tydzień pojawiać będą się w serwisie Menway.interia.pl.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy