Tajemnica Cudu Świata. Co naprawdę znajduje się w piramidzie Cheopsa?

Jeden z najsłynniejszych zabytków na świecie nadal nie został zbadany do końca / Mostafa Elshemy/Anadolu Agency/ /Getty Images
Reklama

​"Ponad 70 proc. skarbów spoczywa zakopanych gdzieś nad Nilem lub w piaskach pustyni" - taką śmiałą tezę sformułował były naczelny archeolog Egiptu Zahi Hawass w wywiadzie na początku 2014 roku. To zaskakujące tym bardziej, że od chwili odnalezienia grobowca Tutanchamona przez Howarda Cartera upłynęło już 90 lat. Lat, w których nie dokonano żadnego choćby porównywalnego odkrycia. Naukowcy jednak nie porzucają nadziei i szukają nadal.

- Tam coś musi być! To nie jest normalne! - profesor Hany Helal nie wierzy własnym oczom. Wciąż na nowo ogląda termowizyjne zdjęcia piramidy Cheopsa, ale nie pozostawiają one żadnych wątpliwości. Inżynier wraz z zespołem badawczym Scan Pyramids całymi dniami wykonywał pomiary ogromnego "nagrobka" faraona i odkrył, że na jego wschodniej stronie w kamiennych strukturach występują zadziwiające anomalie termiczne. 

Podczas gdy różnice temperatur między większością bloków skalnych wynosiły od 0,1 do 0,5 stopnia Celsjusza, skanery na podczerwień w najniższej warstwie kamieni wykazały ekstremalną różnicę aż sześciu stopni.

Reklama

Najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie dla tego jarzącego się na czerwono obszaru ciepła to tajne pomieszczenie lub tunel - a może nawet ukryta komora grobowa? - Jest tam coś w rodzaju małego podziemnego korytarza, prowadzącego do wnętrza piramidy, do obszaru o innej temperaturze - wyjaśnia egipski minister starożytności Mamduh al-Damati. - Pytanie brzmi: co znajduje się dalej?

Scan Pyramids to najdroższy projekt archeologiczny ostatnich dekad. Celem, jaki przyświeca zespołowi inżynierów i architektów z Egiptu, Francji, Kanady oraz Japonii, jest wyjaśnienie ostatnich tajemnic faraonów. Naukowcy postawili na najnowocześniejsze technologie, za pomocą których chcą zajrzeć do wnętrza piramid, by odkryć nieznane szyby wentylacyjne, tajne korytarze lub komory. 

Obok detektorów podczerwieni zastosowanie znajdują tu też lasery, drony oraz tzw. radiografia mionowa. Ta ostatnia technologia, przypominająca badanie promieniowaniem rentgenowskim na dużą skalę, umożliwiła między innymi prześwietlenie aktywnych wulkanów, a także reaktorów atomowych w Fukushimie.

Eksperci są przekonani: to, że jakaś tajemnica ma 4500 lat, nie oznacza automatycznie, że nie da się jej dzisiaj rozwiązać. 

Piramida Cheopsa (wysokość: 139 metrów, waga: 6,5 miliona ton, powierzchnia: ponad sześć boisk piłkarskich) to jedyny z siedmiu cudów starożytnego świata, który dotrwał do dziś. Ta imponująca budowla nadal kryje wiele tajemnic. Ponieważ jak do tej pory w jej wnętrzu nie znaleziono ani jednej mumii, niewiele wiadomo na przykład o zagadkowym faraonie Cheopsie. Historycy łamią sobie głowy również nad tym, jak starożytni Egipcjanie w tak krótkim czasie (około 20 lat) zdołali zbudować ten gigantyczny grobowiec z niezwykle złożonym systemem korytarzy i pomieszczeń. 

Nikt nie wie też, dokąd prowadzą szyby wentylacyjne w komorze królewskiej - bo na pewno nie na powierzchnię. Tajemnicę tych szachtów miał zbadać specjalny robot wart miliony dolarów. Wciąż czekamy na wyniki analiz. - Nawet w tak znanej piramidzie jak piramida Cheopsa nadal istnieją nieodkryte obszary - twierdzi Zahi Hawass. Wyjaśnienie zjawiska anomalii cieplnych mogłoby oznaczać przełom w badaniach. 

Po zaskakujących wynikach pomiarów podstawy piramidy Cheopsa nastąpił szereg innych zagadkowych odkryć. Zespół Scan Pyramids natknął się na tajemnicze wahania temperatury nie tylko w trzech kolejnych piramidach, ale także w północnej ścianie najsłynniejszej komory grobowej świata: KV62 w Dolinie Królów, miejsca ostatniego spoczynku faraona Tutanchamona. 

Wykonane tam skany przy użyciu instrumentów operujących w podczerwieni również wskazują na obecność ukrytych pustych przestrzeni, a tym samym zdają się potwierdzać spektakularne przypuszczenie, wyrażone po raz pierwszy kilka miesięcy temu przez brytyjskiego egiptologa Nicholasa Reevesa z Uniwersytetu Arizony. 

Według niego grobowiec KV62 to w rzeczywistości rodzaj przedsionka, za którego ścianami kryją się co najmniej dwa do tej pory nieodkryte pomieszczenia. Zgodnie z jego rewolucyjną teorią w jednej z nich spoczywa prawdziwa właścicielka komory grobowej: królowa Nefretete, małżonka faraona Echnatona i macocha Tutanchamona, która przez pewien czas samodzielnie władała królestwem nad Nilem.

W lutym 2014 roku, studiując wykonane w wysokiej rozdzielczości fotografie komory, Nicholas Reeves zauważył delikatne, zadziwiająco regularne linie w strukturze wapienia. Tworzą one kontury dwóch przejść - jednego w zachodniej i jednego w północnej ścianie, a więc dokładnie tam, gdzie na planach podobnych grobowców w Dolinie Królów znajdowały się dalsze komory - należące jednak nie do faraonów, lecz ich zmarłych małżonek. Gdy Reeves zdał sobie sprawę z tego, co to może oznaczać, postanowił zbadać całą sprawę dokładniej.

Ogarnięty ciekawością archeolog kontynuował prace i znów natrafił na zadziwiające wskazówki. Jego zdaniem około 80 procent przedmiotów stanowiących wyposażenie grobowe KV62 - w tym słynna złota maska z przebitymi uszami - najwyraźniej nie zostało wykonanych dla Tutanchamona, lecz dla kobiety. Im głębiej szukał, tym więcej znajdował dowodów na potwierdzenie swoich przypuszczeń.

- Dałem sobie rok na obalenie własnej teorii. Mimo iż dołożyłem wszelkich starań, nie udało mi się dopatrzyć niczego, co przemawiałoby przeciwko niej - stwierdził Reeves. Obecnie jest on przekonany, że KV62 był pierwotnie komorą grobową Nefretete, która po śmierci Echnatona kontynuowała rządy pod imieniem Semenchkare. 

Gdy potem jej nastoletni pasierb i następca - Tutanchamon - zmarł nagłą śmiercią, zdecydowano o szybkiej przebudowie i adaptacji istniejącego grobowca słynnej władczyni Egiptu. Dowodem na to może być między innymi charakterystyka ściany północnej. Znajdujące się na niej malowidła na białym tle nie mają w zasadzie nic wspólnego z młodym faraonem.

Musiały zatem powstać wcześniej, a ich rolą według Reevesa było stworzenie rodzaju bariery, która zapewniłaby ochronę dla umieszczonej za nią zmarłej. Malowidła na ścianie północnej należałoby w takim wypadku łączyć z wcześniejszym pochówkiem Nefretete. 

- Jeśli mam rację, może to być największe odkrycie archeologiczne w historii - twierdzi Nicholas Reeves. Środowisko archeologów początkowo podeszło do tych rewelacji sceptycznie, jednak coraz więcej kolegów po fachu przyznaje Reevesowi rację. 

- Widzę na tych zdjęciach to samo co on. Ponad wszelką wątpliwość są to dwa przejścia - mówi holenderski egiptolog Harco Willems. Najnowsze badania georadarowe wykonane przez japońskiego eksperta Hiroakiego Watanabe potwierdzają tezę Reevesa. Także Mamduh al-Damati jest przekonany. W skale rzeczywiście istnieją puste przestrzenie, wskazujące na nieznane komory grobowe. I tu zaczyna się prawdziwe wyzwanie: jak dostać się do krypty Nefretete, nie uszkadzając przy tym grobowca lub malowideł ściennych?

- Komora była szczelnie zamknięta przez ponad 3000 lat - czegoś takiego jeszcze nie było we współczesnej archeologii - mówi Reeves. - Nie możemy po prostu się do niej włamać. Już samo powietrze w niej zawiera mnóstwo ważnych dla nas informacji. Z pomocą techników i naukowców Reeves chce opracować plan, który pozwoli w ciągu następnych miesięcy pokonać ostatnią barierę, która dzieli go od przełomowego odkrycia.

Świat Wiedzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy