Tadeusz Boy-Żeleński sprzeciwiał się karaniu za seks z nieletnimi?

Żeleński w gabinecie /materiały prasowe
Reklama

"To się nazywa sztucznie robić zbrodniarzy" – pomstował jeden z najbardziej wpływowych publicystów II Rzeczpospolitej, Tadeusz Boy-Żeleński. Tym razem na jego celowniku znalazły się nie społeczne konsekwencje zakazu aborcji czy braku dostępu do antykoncepcji, ale… przepis karzący za seks z nieletnimi.

W myśl pierwszego polskiego kodeksu karnego, wprowadzonego w życie w roku 1932, przestępstwa seksualne ścigano wyłącznie "na wniosek pokrzywdzonego". Prawodawca zrobił jednak wyjątki dla występków, które uznano za szczególnie groźne. A także dla ofiar, których zdolność do obrony własnej godności i dobrego imienia budziła wątpliwości.

Uwagę zwraca przede wszystkim artykuł 203. "Kto dopuszcza się czynu nierządnego względem osoby poniżej lat 15" miał być karany nawet 10-letnim więzieniem. Znaczenia nie miała ani zgoda małoletniego, ani przebieg stosunku. Każdy kontakt seksualny z osobą o wskazanym wieku miał być traktowany równoznacznie z gwałtem.

Reklama

Niewygodny paragraf

Przepis rodził się w bólach. Przerabiano go, komentowano i krytykowano właściwie do ostatnich chwil. Jeszcze w trzecim czytaniu projekt kodeksu zawierał zupełnie inny paragraf.

Znajdowały się w nim dwie granice wieku. "Czyny nierządne" z osobą liczącą sobie mniej niż 17 lat groziły pięcioletnią odsiadką. Sankcja rosła do lat dziesięciu, jeśli ofiara miała mniej niż 13 lat.

Tadeusz Boy-Żeleński komentował z oburzeniem na łamach prestiżowych "Wiadomości Literackich":

"17 lat! (...) To się nazywa sztucznie robić zbrodniarzy, bo nie ulega wątpliwości, że wystarczy przejść się w noc letnią po naszej wsi, aby zebrać lekką ręką z 1000 lat więzienia. W tym wieku chłopiec może być jak dąb, dziewczyna jak łania.

Doprawdy pasja pp. prawodawców mieszania się do tych rzeczy trąci niezdrową erotomanią; chcą koniecznie mieć w tym jakiś udział, otrzeć się o tę młodą miłość bodaj za pośrednictwem kraty więziennej."

Publicysta podkreślał kontrast między przepisem o wykorzystywaniu nieletnich, a artykułami tyczącymi się pospolitych zbrodni. "Parobczak za pomacanie szesnastolatki za jej zgodą; biedna wdowa za przytulenie chłopaka, któremu wąs się sypie: 5 lat więzienia. Kasjer za kradzież bodaj miliona najwyżej 2 lata. Gdzież proporcja?" - pytał.

"Czynności, które uchodzą li tylko za żart"

Paragraf zmieniono. Wciąż jednak nie zadowalał on komentatorów. Wileński profesor prawa Stefan Glaser twierdził, że poprzeczkę zawieszono o wiele zbyt wysoko. Jego zdaniem karać powinno się tylko i wyłącznie stosunki z dziećmi, a nie z nastolatkami liczącymi do 15 lat.

Podkreślał, że nie wolno zapominać, iż 13-latki "nieraz już idą w świat. Przebywają i pracują w różnych warunkach i środowiskach, stykają się z różnymi ludźmi o różnych pojęciach moralnych. Nieraz też narażone będą na takie czynności, które w sferach, w jakich się obracają, uchodzą li tylko za żart".

Tak oto do debaty wdzierał się argument, który powstrzymywał sędziów także przed dostrzeganiem przestępczości seksualnej w robotniczych dzielnicach, na dworcach i w ciemnych alejkach. Bo jeśli molestowanie nieletnich było w danym środowisku "li tylko żartem", to jakakolwiek kara wydawała się zbędnym przejawem tyranii.

Więzienie za seks z własną żoną?

Inni specjaliści zwracali uwagę na zwyczajne niedopracowanie kodeksu. Zakazano kontaktów seksualnych z osobami poniżej 15 roku życia. Ale w świetle przepisów cywilnych wciąż obowiązujących w Małopolsce już od 14 roku życia wolno było zawierać małżeństwa. Krakowski adwokat Alfred Lutwak komentował z ironią:

"Na pierwszy rzut oka wywołuje ten przepis okrzyk bezkrytycznego zachwytu. Jaki piękny! Chroni się oto niewinne, naiwne dzieci przed zgnilizną zepsucia". Ale już przy drugim wejrzeniu dało się dostrzec, że: "ponieważ kontrakt małżeński uprawnia do obcowania cielesnego, więc wedle K[odeksu] K[arnego] małżonek po legalnej nocy poślubnej mógłby iść do więzienia do lat 10!"

Ryzyko nie było czysto teoretyczne. Inny mecenas, Leon Mütz, opisał sprawę, która rozegrała się w roku 1937 przed Sądem Okręgowym w Tarnowie. Pewnego mężczyznę o inicjałach J.K. oskarżono "o zbrodnię z art. 203 k.k. popełnioną przez to, że spółkował z małoletnią, bo 14 lat liczącą A.P.".

Przestępca nie tylko przyznał się do winy, ale też poinformował sąd, że już "od szeregu miesięcy utrzymuje stosunki cielesne z pokrzywdzoną". Podkreślał przy tym, iż wcale jej nie bałamuci, a ma "szczere zamiary" ożenić się z dziewczynką. "Nawet już wyszły zapowiedzi, a ślub ma się odbyć w najbliższych tygodniach" - powtarzał na swoją obronę.

Ofiara w pełnej rozciągłości potwierdziła te zeznania. Rodzice też nie protestowali, bo przecież perspektywa rychłego ślubu zabezpieczała ich przed krzywdzącymi plotkami. Sprawy nie dało się jednak zamieść pod dywan. Cokolwiek by o nim nie mówić, J.K. honorowo przyznał się do zbrodni. Sąd był zmuszony go skazać, choć wyrok był krótki i w zawieszeniu. Leon Mütz pytał jednak: co dalej?

"Oskarżony, który będzie mężem żony liczącej poniżej 15 lat, w każdej chwili może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej... za nierząd z własną żoną. Żona bowiem pozostaje wobec swego wieku pod ochroną art. 203 k.k. Ponieważ zaś oskarżony ma w zawieszeniu karę 6-cio miesięcznego więzienia, więc każda sprawa jest dla niego niebezpieczna."

Mecenas dostrzegał jedno tylko remedium. Jeśli nagminnie zdarzają się wypadki, gdy "osoby liczące poniżej lat 15, zwłaszcza zaś dziewczęta wiejskie, są najzupełniej dojrzałe, fizycznie doskonale rozwinięte, umysłowo zdające sobie sprawę z czynności fizjologicznych i erotycznych", to nie ma żadnych powodów, by ustawodawca ingerował w ich prywatne sprawy. I barierę wieku należy bezwzględnie obniżyć.

Zainteresował Cię ten artykuł? Na łamach portalu TwojaHistoria.pl przeczytasz również o skali dziecięcej prostytucji w przedwojennej Polsce.

Kamil Janicki - Redaktor naczelny "TwojejHistorii.pl". Historyk, publicysta i pisarz. Autor książek wydanych w łącznym nakładzie ponad 200 000 egzemplarzy, w tym bestsellerowych “Pierwszych dam II Rzeczpospolitej", "Żelaznych dam", "Dam złotego wieku", "Epoki hipokryzji" i "Dam polskiego imperium". W maju 2018 roku ukazała się jego najnowsza książka: "Epoka milczenia".

Ciekawostki Historyczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy