Szokujące kradzieże wszech czasów

Kradzież Mona Lisy w 1911 jest dziś zabawną anegdotą, ponieważ obraz udało się odnaleźć /Agencja FORUM
Reklama

Kradzież Mona Lisy

Gdzie: Francja, 1911

Ukradziona kwota: Cena rynkowa obrazu waha się dziś w granicach 587 milionów funtów (3 miliardy złotych). Według specjalistów jest jednak bezcenny.

Jak to się stało: W roku 1911 biedny Włoch Vincenzo Perrugia ukradł z paryskiego Luwru najsłynniejszy obraz na świecie, Mona Lisę. Sposób, w jaki to zrobił, był dość szalony.

Pracownik muzeum Vincenzo Perrugia był tam zatrudniony jako pomocnik szklarza i jego praca polegała na instalacji szyb chroniących najcenniejsze eksponaty przed ewentualnymi wandalami. Tego dnia muzeum było zamknięte dla zwiedzających i tylko kilku strażników pilnowało go. W tym czasie kradzież obrazu była bardzo prosta, alarmy wprowadzono do muzeów dopiero wiele lat później.

Reklama

Sprytny amator

Peruggia zdjął obraz ze ściany i wyciągnął go z ramy. Jednak na szkle ochronnym zostawił odcisk palca. Muzeum planował opuścić bocznym wyjściem, jednak odkrył, że drzwi są zamknięte. Zachował spokój i trzeźwo myśląc, wyjął z drzwi klamkę. Następnie czekał. Zbiegiem okoliczności w tym czasie przyszedł blacharz, któremu Perrugia powiedział, że czeka, aż ktoś w końcu otworzy uszkodzone drzwi. Rzemieślnik użył własnego klucza i Perrugia bez problemu wyszedł.

Obrazu nikt nie szukał

Peruggia zabrał dzieło do swojego mieszkania, gdzie schował je w drewnianej skrzyni pod łóżkiem. Nikomu nie powiedział o swojej zdobyczy. Wszystko było tajemnicą przez ponad dwa lata. Najciekawsze w tym wszystkim było to, że nikt nie szukał obrazu. Kiedy otwarto muzeum następnego dnia, zaczął o niego pytać malarz akademicki Louis Beroud, który chciał skopiować obraz. Strażnicy mu powiedzieli, że prawdopodobnie obraz zabrał któryś z fotografów. Jednak nikt go nie znalazł.

Przestępca sam się wyjawił

Paryscy detektywi zaczęli w końcu szukać przestępcy. Pewne ślady prowadziły do belgijskiej Gandawy, okazały się jednak fałszywe. Wiele lat nic nowego nie odkryto i może wszystko by ucichło, gdyby nie odezwał się sam Peruggia. Zaoferował ten obraz florentyńskiemu handlarzowi Alfredowi Geriemu. Peruggia chciał jednak, aby kupiec podarował obraz florentyńskiej Galerii Uffizi, gdzie według niego powinien się znajdować. Za dzieło zażyczył sobie pół miliona lirów (dzisiejsze 6,5 miliona złotych). Geri wszystko zgłosił na policję, która aresztowała Peruggię. Włoch nie spędził w więzieniu dużo czasu, wypuszczono go po siedmiu miesiącach. Mona Lisa w styczniu 1914 roku wróciła do Luwru.

Wynik: Przestępca zatrzymany.

Kwota: 587 mln funtów (3 miliardy złotych)

Największa kradzież obrazów

Gdzie: USA, 1990

Ukradziona kwota: obrazy o wartości 376 milionów funtów (1,8 miliarda złotych)

Jak to się stało: Dwóch mężczyzn w policyjnych mundurach, bez użycia broni, ukradło  kilkadziesiąt obrazów o łącznej wartości ponad 300 milionów funtów.

W nocy 18 marca 1990 roku dwóch złodziei ukradło trzynaście dzieł sztuki z bostońskiego Isabella Stewart Gardner Museum. Do budynku weszli w policyjnych mundurach. Portierom powiedzieli, że przyjechali z powodu nocnego alarmu, następnie związali ich i wyłączyli system bezpieczeństwa.

Zostawili cenniejsze dzieła

Wśród ukradzionych obrazów były dzieła Rembrandta van Rijna czy Jana Vermeera. Specjaliści przypuszczają, że włamywacze nie znali się na sztuce. Przy wycinaniu obrazów z ram nie starali się zminimalizować uszkodzenia i nie wzięli dzieł o większej wartości. Całe włamanie zajęło im niecałe pół godziny.

Niewyjaśnione przestępstwo

Wyznaczono nagrodę w wysokości pięciu milionów za pomoc w ujęciu przestępców, jednak po 20 latach nadal nie udało się znaleźć - ani złodziei, ani ukradzionych obrazów. Podejrzany był gangster Bobby Donati, którego w 1991 roku zamordowano. Pracownicy muzeum ciągle wierzą, że cenne dzieła któregoś dnia wrócą na swoje miejsce.

Wynik: Przestępców nigdy nie odnaleziono.

Kwota: 376 mln funtów (1,8 miliarda złotych)

Największa kradzież diamentów

Gdzie: Antwerpia, Belgia, 2003

Ukradziona kwota: 250 milionów funtów (1,2 miliarda złotych)

Jak to się stało: W roku 2009 zorganizowana grupa przestępcza dostała się do jednego z najlepiej zabezpieczonych sejfów na świecie i zabrała z niego kamienie szlachetne, gotówkę i cenne przedmioty o łącznej wartości ponad 250 milionów funtów.

W nocy po dniu św. Walentego, po ponad dwóch latach przygotowań, grupa włoskich włamywaczy przygotowywała się do obrabowania Centrum Diamentowego w Antwerpii - serce handlu kamieniami szlachetnymi i giełdy diamentów. Przestępcy przedostali się do sejfu, w którym znajdowało się 189 zabezpieczonych skrzynek wypełnionych biżuterią i drogimi kamieniami. W jaki sposób udało im się dostać do jednego z najbardziej pilnowanych miejsc na świecie?

Długie i dokładne planowanie

Organizatorem włamania był turyńczyk Leonardo Notarbartolo, który wymyślił doskonały plan. Jesienią roku 2000 wyruszył do Antwerpii i udawał handlarza diamentami. Zatrudnił się w pobliskim biurze, a w centrum założył swoją zabezpieczoną skrzynkę w sejfie. Nikt nie pomyślał o sprawdzeniu jego tożsamości. Leonardo dokładnie badał teren za pomocą miniaturowej kamery umieszczonej w długopisie. Dzięki temu znalazł lukę w zabezpieczeniu budynku - podziemny garaż sąsiadujący z głównym budynkiem Centrum Diamentowego.

Kumple Leonarda

Leonardo sam nie był w stanie dostać się do ściśle strzeżonego budynku i otworzyć zamek numeryczny z ponad milionem możliwych kombinacji. Do tego w sejfie były czujniki ruchu, ciepła i światła. Połączył siły z legendarną grupą, znaną jako Szkoła Turyńska. Każdy członek grupy miał jakąś specjalizacje. Był tam specjalista od zamków, ekspert od alarmów oraz inny od otwierania sejfów.

Rabunek idealny udaremniła kanapka

Policjanci od razu poznali, że przestępstwa dokonali profesjonaliści. Ze 160 sejfów obrabowano 123. Złodzieje zabrali nawet certyfikaty diamentów, które potwierdzały ich wiarygodność. Podstawowy błąd jednak popełnili już w drodze powrotnej. Zatrzymali się w lesie, żeby spalić śmieci. Zaskoczył ich tam właściciel terenu, który zawiadomił policję. Ta na miejscu znalazła woreczek z nagraniami ochrony. Jednak prawdziwym dowodem był niedojedzony tost. Z niego udało się pobrać DNA Leonarda Notarbartola.

Wynik: Wszyscy aresztowani.

Kradzież sztabek złota

Gdzie: Wielka Brytania, 1983

Ukradziona kwota: 26 milionów funtów (130 milionów złotych)

Jak to się stało: Do kradzieży doszło w najbardziej strzeżonych magazynach w Wielkiej Brytanii. Sejf był uzbrojony w 11 zamków i 5 alarmów. Ukradziono sztabki złota i pieniądze o wartości 130 milionów złotych.

Było to jedno z największych włamań, do jakich doszło w Wielkiej Brytanii. Londyński magazyn lotniskowy międzynarodowego lotniska Heathrow wybrała sobie grupa rabusiów w kominiarkach. Nie mieli litości dla strażników. Żeby uzyskać dane dostępu, polali mężczyzn benzyną i grozili podpaleniem. Pracownicy ochrony bez wahania podali im kombinacje numeryczne do otwarcia sejfu.

Zaskoczeni włamywacze Złodzieje przyszli do magazynu po trzy miliony funtów. Jakie było ich zaskoczenie, kiedy po otwarciu sejfu zobaczyli złoty "skarb" o łącznej wadze 3 ton! Szybko sprowadzili dodatkową ciężarówkę, żeby załadować i odwieźć łup o wartości 26 milionów funtów. Szybko udało się złapać trzech z sześciu złodziei. Jeden ze strażników, Anthony Black, pod naciskiem przyznał się, że podał członkom gangu informację o położeniu magazynu.

Zagubione złoto
Mimo że policji udało się złapać głównego organizatora Briana Robinsona i profesjonalnego złodzieja Micka McAvoya, to nawet po roku poszukiwań nie znaleziono ani jednej sztabki złota. Później okazało się, że w kradzież było zaangażowanych dużo więcej osób i dystrybutorów, którzy kupowali złoto. Ze względu na numery seryjne nie można było ich oficjalnie sprzedawać, dlatego musiano złoto roztopić i znów odlać. Następnie odesłano je do firmy, która zajmuje się dystrybucją biżuterii. W ten sposób łup został zalegalizowany. Przestępcy wymienili później złoto za pieniądze.

Morderstwo policjanta
Policja skupiła się na Kennecie Noye’u, który miał założone konto w banku. Podczas obserwowania go, podejrzany ich nakrył i zabił jednego z detektywów, kilkukrotnie raniąc go nożem. Miał jednak szczęście podczas procesu. Jego obrońcy udało się przekonać sędziego, że działał w samoobronie, ponieważ funkcjonariusze zaatakowali go na jego własnym terenie. Policja przeszukała jego ogród i znalazła kilka sztabek złota. Noye dostał karę w wysokości siedmiu tysięcy funtów grzywny i 14 lat pozbawienia wolności.

Do dziś zabija się dla złota
Zaginione złoto do dziś pozostało nieodnalezione, a historia ma swoją kontynuację. Johna Palmera, który był zaangażowany w kradzież, w 2015 roku ktoś zastrzelił w ogrodzie jego domu w Essex. Według niektórych źródeł zaginęło lub zostało zamordowanych łącznie 18 osób, które były powiązane z rabunkiem.

Wynik: Aresztowano jedynie część gangu. Pozostałych nigdy nie udało się złapać.

Kwota: 26 milionów funtów (130 milionów złotych)

Największy napad na bank

Gdzie: Wielka Brytania, 2006

Ukradziona kwota: 53 miliony funtów (260 milionów zł)

Jak to się stało: W roku 2006 włamywacze ukradli z magazynu agencji bezpieczeństwa Securitas łącznie 53 miliony funtów. W trakcie napadu jako zakładników trzymali dyrektora agencji oraz jego rodzinę. Kradzież wpłynęła na ekonomiczną stabilizację kraju.

Dyrektor został porwany podczas udawanej kontroli drogowej, kiedy to przebrani za policjantów przestępcy związali go i odwieźli na pobliską farmę. W tym czasie martwiła się o niego jego żona, po którą również przyjechali bandyci w przebraniu policyjnym. Po tym już nic nie stało na przeszkodzie, aby mogli dostać się do magazynu. Bez użycia przemocy pokonali systemy bezpieczeństwa i dzięki zatrzymanemu dyrektorowi rozbroili i związali 15 członków ochrony.

Odszkodowanie

Rabusie byli bardzo dobrze przygotowani. Po ukończeniu włamania, wszystkich zakładników zamknęli do pustych klatek, nie krzywdząc nikogo z nich. Na miejscu spędzili ponad godzinę, po czym odjechali w nieznanym kierunku. Bank po kradzieży zgłosił stratę 25 milionów funtów, które odzyskał z ubezpieczenia. Później jednak okazało się, że wysokość szkody opiewała na 53 miliony.

Zdradziło ich rozrzutne życie

Po kradzieży udało się złapać kilku członków gangu, dwóch z nich ciągle uciekało przed wymiarem sprawiedliwości. Lee Murry i Paul Allen uciekli do Maroka, gdzie wydawali ogromne sumy na nieruchomości, samochody, prostytutki, a przede wszystkim narkotyki. I to właśnie dzięki narkotykom policja ich znalazła - aresztowano ich za przemyt. Allen był deportowany do Anglii, ale Murry’ego tamtejsza władza nie chciała wydać ze względu na marokańskie obywatelstwo. Osądzono go tam na 25 lat pozbawienia wolności.

Wynik: Wszyscy aresztowani.

Kwota: 53 miliony funtów (260 milionów złotych)

Wielki napad na pociąg

Gdzie: Wielka Brytania, 1963

Ukradziona kwota: 2,5 miliona funtów (12 milionów złotych)

Jak to się stało: Wielki napad na pociąg stał się jednym z najsłynniejszych przestępstw XX wieku. Grupa 16 złodziei 8 sierpnia 1963 roku napadła na pociąg pocztowy Royal Mall i zabrała ponad 2,5 miliona funtów.

Pociąg pocztowy wyjechał 7 sierpnia 1963 roku ze stacji w Glasgow w kierunku Londynu. Składał się z 12 wagonów, w których znajdowało się łącznie 72 pracowników poczty. Rabusiów szczególnie interesował drugi wagon, w którym przewożono dużą sumę pieniędzy razem z listami poleconymi. Mieli szczęście, tego dnia z powodów technicznych usunięto kraty w oknach oraz alarmy bezpieczeństwa.

Unieszkodliwienie maszynistów

Grupa miała bardzo dobry plan. O trzeciej rano czekali na zbliżający się pociąg, przygotowani na torach przed semaforem. Gang zakrył zielone światło i za pomocą 6-woltowej baterii włączył na nim czerwone światło. Pociągiem sterowało dwóch maszynistów, z których jeden wyszedł, aby skorzystać z telefonu przy torach. Ten nie działał, ponieważ złodzieje wcześniej przecięli kable. Drugiego maszynistę ogłuszyli metalową rurką.

Jak znów uruchomić pociąg?

Złodzieje od razu odłączyli niepotrzebne wagony i zostawili sobie tylko ten z pieniędzmi. Musieli jeszcze jakoś przesunąć pociąg o 800 metrów do mostu, gdzie czekała na nich ciężarówka. Nikt nie wiedział, jak znów rozruszać maszynę. Dlatego wrócili po ogłuszonego maszynistę, aby im w tym pomógł. Kiedy dostali się do mostu, przeszli do wagonu z pieniędzmi, gdzie spacyfikowali pozostałych przestraszonych pracowników. W ciągu 15 minut zapakowali do ciężarówki łącznie 120 worków z łupem i odjechali do wcześniej przygotowanej kryjówki.

Pechowa farma

Jeszcze przed napadem grupa kupiła opuszczoną farmę Leatherslade, która miała służyć jako kryjówka. Chcieli w ten sposób uniknąć złapania, gdyby policja zamknęła wszystkie drogi wyjazdowe. Farma znajdowała się ok. 43 kilometry od miejsca czynu. Kiedy członkowie gangu zorientowali się, że policja rozszerzyła swoje patrole w okręgu 50 km, zostali postawieni w bezpośrednim zagrożeniu i spanikowali. Musieli więc kryjówkę opuścić wcześniej, niż sądzili i na szybko zatrzeć ślady. W pośpiechu zostawili na miejscu wiele odcisków palców, poszukiwane auta oraz worki pocztowe.

Udana ucieczka z więzienia

W ciągu kilku miesięcy policji udało się złapać 12 członków gangu, podczas procesu pojawiły się nawet kary trzydziestu lat pozbawienia wolności. Trzem z osądzonych udało się uniknąć więzienia. Najsłynniejszym uciekinierem był Ronald Biggs, który uciekł w lipcu 1965 roku.

Wynik: Wszyscy aresztowani. Ronald Biggs uciekł z więzienia i już nigdy nie został złapany.

Treści popularno-naukowe z miesięcznika Świat na Dłoni wydawnictwa Amconex

Świat na Dłoni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy