Strefa 51: Wstęp zakazany, kosmiczne tajemnice...

Strefa 51 - miejsce trzymane w ścisłej tajemnicy przez rząd USA /Świat na Dłoni
Reklama

Strefa 51 znajduje się w pobliżu suchego jeziora Groom w południowej Nevadzie. Od dawna wzbudza wiele emocji. Wchodzenie w obszar i latanie nad nim są surowo zabronione, a okoliczne góry uniemożliwiają monitorowanie go przez radar. Jakie osobliwości rzekomo miały miejsce w Strefie 51?

Amerykańska władza długo zaprzeczała istnieniu Strefy 51. To, że na tym terytorium rozpościera się ściśle strzeżona baza amerykańskich sił powietrznych, USA potwierdziło dopiero w 1994 roku. Sekrety wraz z niezwykłymi zjawiskami, które miały miejsce w okolicy, zrodziły wiele teorii spiskowych o tym, co się dzieje w zakazanej strefie i jaki jest jej prawdziwy cel. Większość z nich przewiduje istnienie dużych podziemnych przestrzeni ukrytych przed publicznym okiem, w których odbywają się dziwne eksperymenty.

Badania pozaziemskich cywilizacji

Pod koniec lat 80. amerykański teoretyk spiskowy Robert Lazar (ur. 1959) zajął się tym, co działo się na obszarze 51. W maju 1989 roku pojawił się w telewizji z zasłoniętą twarzą pod pseudonimem Den Dennis i ogłosił, że od grudnia 1988 roku pracował przez pół roku jako technik inspekcji w urządzeniu pomocniczym S-4, znajdującymi się zaledwie kilka kilometrów na południe od Strefy 51. Twierdził, że istnieją ukryte hangary z samolotami wbudowane w zbocza skał. W kolejnym wywiadzie w listopadzie pojawił się bez kamuflażu.

Reklama

Twierdził, że pomógł w inżynierii wstecznej (zmontowaniu całości z części) obcego latającego spodka, który został wykonany z materiału podobnego do stali nierdzewnej. Maszyna miała być zasilana pierwiastkiem chemicznym o liczbie atomowej 115, który został zsyntetyzowany dopiero w 2003, a później otrzymał nazwę Moskow. Według Lazara układ napędowy statku opierał się na stabilnym izotopie E115. Miało to stworzyć falę grawitacyjną, która pozwoliła maszynie latać niezauważonej z powodu załamania światła wokół niej. Jednak stabilne izotopy manotopowe nie zostały jeszcze wyprodukowane przez ludzi. Czy kosmici to potrafią?

Skąd byli "szarzy kosmici"?

Lazar twierdził również, że przeczytał dokumenty opisujące komunikację, która miała miejsce między mieszkańcami Ziemi a cywilizacjami pozaziemskimi w ciągu ostatnich 10 000 lat. Mówi się, że ci tak zwani szarzy kosmici pochodzą z planety krążącej wokół podwójnej gwiazdy Zeta Reticuli w sieci konstelacji. Ten plik binarny jest nawet widoczny gołym okiem z półkuli południowej. Jednak obecność jakichkolwiek planet w pobliżu nie została jeszcze udowodniona.

Wypowiedzi Boba Lazara zostały odrzucone przez sceptyków, ufologów i naukowców. Ponadto wykazano, że nigdy nie uzyskał tytułów z prestiżowych amerykańskich uniwersytetów, którymi chlubił się ufolog i najwyraźniej nigdy nie pracował w Strefie 51. Jednak jego zarzuty wywołały debatę publiczną i zmusiły rząd USA do przyznania się do Strefy 51 znajdującej się w tajnej bazie lotniczej. A co z sekcją zwłok kosmitów, które zgodnie z inną teorią spiskową miały się tutaj odbywać?

UFO z Roswell

Pod koniec lat siedemdziesiątych amerykański fizyk Stanton T. Friedman (1934-2019), który badał tak zwany incydent w Roswell, przyciągnął uwagę mediów i opinii publicznej. 8 lipca 1947 roku znaleziono resztki statku kosmicznego lub UFO (niezidentyfikowanego obiektu latającego) około 127 km od miasta Roswell w Nowym Meksyku. Przeciwnicy teorii spiskowych twierdzą jednak, że był to rozbity balon meteorologiczny Mogula. Kiedy o tym zapomniano, w latach 60. XX wieku pojawiło się nieme czarno-białe nagranie, przedstawiające rzekomą autopsję kosmitów, o których mówiono, że pochodzą z Roswell.

Sam film wskazuje, że to mistyfikacja. Było bowiem na nim widać telefon ze spiralnie skręconym kablem, który jest używany od 1957 roku. Autor filmu, Ray Santilli, twierdził, że nie był to fałszywy film, ale remake oryginalnego filmu, który został uszkodzony. W latach 70. Friedmanowi udało się uzyskać wypowiedź majora Jesse’ego Marcela, który pracował w Strefie 51 w czasie incydentu w Roswell. Twierdził on, że uszkodzone UFO przeniesiono właśnie tam i przeprowadzono sekcję zwłok kosmity.

Sfałszowane lądowanie na Księżycu?

Inną popularną teorią związaną ze Strefą 51 jest to, że lądowanie na Księżycu w ogóle nie miało miejsca. Autorem tego spisku, który napisał o nim całą książkę, jest Amerykanin Bill Kysing. Pracował dla Rocketdyne, która dostarczała części do przemysłu kosmicznego, więc wydawało się, że wie, o czym mówi. W rzeczywistości jednak nigdy nie dotarł do faktów związanych z rakietami kosmicznymi.

Jak udało mu się przekonać jedną trzecią Amerykanów, by uwierzyli w jego teorię? To proste. W tym czasie ludzie byli zdegustowani wydarzeniami politycznymi - wojną w Wietnamie i sprawą Watergate - łatwo ulegli wrażeniu, że rząd okłamywał ich w sprawie podróży kosmicznych. Większość uważała, że Stany Zjednoczone nie mają niezawodnej technologii wysyłania ludzi w kosmos. Jednak Kysing poszedł jeszcze dalej w swoich roszczeniach.

Fałszywe nagrania stworzył Stanley Kubrick

Oskarżył słynnego reżysera Stanleya Kubricka o nakręcenie "fałszywych" ujęć lądowania Apollo 11 na Księżycu. Przykrywką do ich stworzenia miało być kręcenie filmu "2001: Kosmiczna Odyseja" z 1968 roku, który według Kysinga był podejrzanie technicznie wysokiej jakości. Według niego astronauci, kiedy rzekomo lecieli na Księżyc, zatrzymali się w hotelu w Las Vegas. Jego największym triumfem były zdjęcia NASA z kręcenia lądowania w studio filmowym. Jednak to były zdjęcia z lądowania ćwiczebnego i treningu.

Inny Amerykanin, Ralph Rene, podążył za teoriami Kysinga i poparł je kilkoma własnymi argumentami. Najciekawszą jest ta, że astronauci wyglądali dziwnie po wylądowaniu. Rene wywnioskował z tego, że wstydzą się okłamywać naród amerykański. W rzeczywistości byli po prostu zmęczeni. Dzisiaj teoria, że lądowanie na Księżycu zostało sfilmowane w Strefie 51 i faktycznie się nie zdarzyło, jest nadal uważana za prawdziwą przez około 10 procent Amerykanów.

Tajemnicza broń

Według innej teorii naukowcy w tym ściśle strzeżonym laboratorium budowali broń przyszłości, zasilaną niezwykłymi źródłami energii. Miały być one wykorzystane w ramach strategicznego systemu obrony i do kontroli zbrojeń. A jaką skuteczną śmiercionośną broń rzekomo opracowały tutejsze najlepsze mózgi naukowe? Na przykład lasery zdolne do odparowania ludzi w ciągu kilku sekund lub broń wykorzystująca technologię pozaziemską. A także zaawansowane platformy monitorowania. Odbywały się tu także próby podróży w czasie i teleportacji.

Po incydencie w Roswell prezydent USA Harry S. Truman (1884-1972) miał założyć organizację w 1952 pod nazwą Majestic 12. Była to tajna komisja złożona z naukowców, wojskowych i urzędników rządowych, którzy podlegali bezpośrednio prezydentowi. Ich zadaniem było przewieźć i zbadać statek kosmiczny, który rozbił się w pobliżu Roswell. W pobliżu podobno znaleziono cztery zubożałe ciała małych kosmitów, którzy zginęli w katastrofie. Je również zespół miał zbadać.

Dwunastka prezydenta

Termin Majestic 12 pojawił się publicznie w 1980 roku. Cztery lata później istnienie tajnego stowarzyszenia miał potwierdzić film otrzymany przez ufologa Jama Shandera. Pokazał osiem stron tajnego dokumentu, który rzekomo ustanowił Majestic 12. Wraz ze swoimi kolegami Shander otrzymał kilka innych wskazówek i wiadomości, które doprowadziły ich do znalezienia dokumentu o nazwie Cutler/Twining memo w Archiwum Narodowym.

Było to oświadczenie, które asystent prezydenta Dwighta Eisenhowera (1890-1969) Robert Cutler napisał do generała Nathana F. Twininga, gdzie wspomniał o Majestic 12. Federalne Biuro Śledcze (FBI) zbadało dokumenty uzyskane przez ufologów i uznało je za całkowicie fałszywe. Wielu ufologów nazwało cały projekt Majestic 12 skomplikowanym oszustwem. Jednak koncepcja stała się popularna w kulturze - w filmie i literaturze.

Kontrola pogody

Popularna jest również teoria, że w Strefie 51 mieszkali meteorolodzy próbujący kontrolować pogodę. Dlaczego? Duże obszary Stanów Zjednoczonych cierpią z powodu niedoborów wody. Często dochodzi do sporów między ludźmi o dostęp do zasobów wodnych i korzystanie z nich. Dlatego niektórzy zwolennicy teorii spiskowych uważają, że w Strefie 51 przeprowadzono eksperymenty, podczas których chemikalia były osadzane w chmurach za pomocą samolotów, dzięki czemu miał zacząć padać deszcz. Inni eksperci mieli się skupić na wywołaniu burz i huraganów, które można by wysłać do krajów wroga.

Równie interesująca jest teoria, że ​​Strefa 51 jest centrum systemu kolei podziemnej, która przecina Stany Zjednoczone. Według zeznań wielu byłych pracowników bazy, pod jej powierzchnią znajdują się duże podziemne przestrzenie. Czy wystarczyłyby, aby mogła funkcjonować tam gigantyczna podziemna kolej? Na powierzchni Strefy 51 znajduje się tor o długości około siedmiu kilometrów, który według spiskowców jest widoczny tylko wtedy, gdy wodą zostanie spryskany sprytnie zakamuflowany asfalt. Dlatego nazywają to Cheshire Airstrip - po znikającym kociez Cheshire z "Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla.

Co na to rząd amerykański?

Do bramy Strefy 51 prowadzi piaskowa nieoznakowana droga. To, że zbliżasz się do tajnej bazy, poznasz dzięki odstraszającym napisom. Teren otoczony jest ogrodzeniem z drutu kolczastego, ale za nim wszystko jest monitorowane przez kamery i czułe czujniki ruchu. Z kolei czujniki zapachu mogą wykryć, czy to człowiek lub zwierzę wchodzi do strefy zamkniętej. Tylko pracownicy, którzy transportują specjalnie zaprojektowane samoloty, mogą wejść na teren. Do czego więc baza służy?

Utworzenie Centrum Badawczego Sił Powietrznych lub Strefy 51 jest związane z rozwojem szpiegowskiego samolotu U-2. Gdy Związek Radziecki zaczął rozszerzać strefę wpływów po wybuchu II wojny światowej i zimnej wojnie, Stany Zjednoczone chciały się przygotować na tę sytuację. Ich samoloty zwiadowcze latały jednak na niskich wysokościach, więc groziło im zestrzelenie. Dlatego w listopadzie 1954 prezydent Eisenhower zatwierdził tajny projekt opracowania nowych samolotów szpiegowskich, które miałyby latać na dużych wysokościach. Jednocześnie wydał rozkaz znalezienia odległego miejsca, w którym mogłyby odbywać się testy i szkolenie pilotów. Strefa 51 została do tego celu wybrana.

Piloci wszędzie widzieli UFO

Latem 1955 roku rozpoczęły się testy samolotów U-2 i wkrótce pojawiły się doniesienia o niemożliwych do zidentyfikowania obiektach latających na niebie. Jak się okazało, większość tych raportów pochodziła od pilotów lotów komercyjnych. Samoloty U-2, zaprojektowane przez inżyniera Kelly’ego Johnsona (1910-1990), mogły wznieść się na wysokość 18 km, podczas gdy standardowe samoloty w tym czasie mogły wznieść się tylko na wysokość 10 km. Dlatego piloci tych samolotów uważali U-2 za UFO. Dowódcy sił powietrznych wiedzieli o eksperymentach, ale byli związani tajemnicą. Dlatego pojawiło się wiele fałszywych wytłumaczeń, na przykład w badaniach pogodowych.

Przez lata różne samoloty były testowane w Strefie 51, takie jak szybki A-12 Oxcart lub jeszcze szybszy SR-71 Blackbird, który był w stanie latać nieprzerwanie z prędkością trzy razy większą niż dźwięk. W latach 70. był to F-117 Nighthawk, który miał powierzchnię przypominającą diament, odbijającą i radar. W latach 90. ponownie YT-118G, przydomek Bird of Prey ze względu na kształt przypominający statek kosmiczny z serii Star Trek. W Strefie 51 w ramach programu Have Donut potajemnie badano zdobyte podczas zimnej wojny radzieckie MiG-i. Jest zatem oczywiste, że i dziś w Strefie 51 bada się zaawansowane technologie.

Treści popularno-naukowe z miesięcznika Świat na Dłoni wydawnictwa Amconex

Świat na Dłoni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy