Sidney Lewis – najmłodszy żołnierz Wielkiej Wojny

Najmłodszy brytyjski żołnierz, który walczył podczas I wojny światowej, miał zaledwie 12 lat. Jego tożsamość wyszła na jaw dopiero teraz – niemal 100 lat od rozpoczęcia konfliktu. Dopiero niedawne poszukiwania, prowadzone przez jego syna, przyniosły odkrycie niesamowitej historii.

Historia Sidneya Lewisa zaczęła się w sierpniu 1915 roku, kiedy Zjednoczone Królestwo od roku było w stanie wojny. Armia desperacko potrzebowała nowych rekrutów. Na polach Flandrii i Szampanii ginęły setki tysięcy młodych ludzi.

- Chłopcy byli przepełnieni patriotyzmem, który był niezwykle silny na początku wojny - mówi Anthony Richards, szef archiwum Imperial War Museum w Londynie. - Nie było wielkiej presji ze strony rodziny czy przyjaciół. Młodzi sami zgłaszali się na ochotnika.

Młody żołnierz

Sidney w czasie wakacji uciekł z domu w Poole i pojechał do Londynu, gdzie w Kingston poszedł do punktu rekrutacji. Okłamał oficera rekrutacyjnego co do swego wieku, udając, że ma kilka lat więcej. Nie był odosobniony - w okopach w czasie Wielkiej Wojny walczyło ok. 250 tysięcy nieletnich żołnierzy. Jednak Lewis był wyjątkowym przypadkiem: nie było nikogo młodszego od niego!

Reklama

W dostaniu się do wojska pomagały na pewno spadające cały czas standardy prowadzenia rekrutacji. Często wystarczyło podać imię, nazwisko, wiek, by po chwili lekarz sprawdzał stan uzębienia i kilka minut później było się już żołnierzem. Nikt nie weryfikował słów kandydata.

Wielu rodziców pozwalało iść ich młodym synom na wojnę, nie czyniąc problemów. Powód często był dość prozaiczny - mieszkańcy Wysp Brytyjskich w czasie wojny żyli często na granicy śmierci głodowej z powodu blokady morskiej. Oddanie jednego z synów do armii oznaczało jedną osobę mniej do wyżywienia...

Somma

W przypadku Sidneya rodzicie nie wiedzieli, co się z nim stało. Wyszedł pewnego dnia i słuch o nim zaginął. Dopiero po roku dowiedzieli się, gdzie jest. Do Poole przyjechał na urlop sąsiad państwa Lewisów, który walczył nad Sommą. Powiedział im, że widział ich syna w okopach - walczył w 106 Kompani Karabinów Maszynowych. Sidney Lewis przeżył największą bitwę I wojny światowej, w której zginęło ponad milion żołnierzy.

Matka natychmiast napisała do Ministerstwa Wojny z żądaniem, aby odesłano syna do kraju, dołączając do listu akt urodzenia Sidneya. Odpowiedź była prawie natychmiastowa - 24 sierpnia 1916 roku do Poole przyszło pismo informujące, że syn zostanie natychmiast odesłany do domu.

Uparty patriota

Sidney wrócił do kraju, ale długo nie trzymał się maminej spódnicy. Kiedy tylko mógł się legalnie zaciągnąć, znów to zrobił. Po wojnie służył w alianckich siłach okupacyjnych w Austrii, później został policjantem, ożenił się, a po przejściu na emeryturę otworzył pub.

Rodzina nic nie wiedziała o jego historii. Czasem wspominał o swoich przygodach, ale nikt mu nie wierzył, ponieważ uważano, że był zbyt młody, aby walczyć w czasie Wielkiej Wojny. Dopiero ponad 40 lat po śmierci Sidneya odnaleziono jego pamiętnik i listy, jakie wysyłał potajemnie z okopów do swego brata.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia | Anglia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy