Polski lotniskowiec - nieodkryta tajemnica archiwów
Marzenia o potężnej Polskiej Marynarce Wojennej - z pancernikami, krążownikami i lotniskowcami - zawsze były mrzonką. Jednak jedno z marzeń udało się prawie zrealizować, bo w II Rzeczpospolitej rozpoczęto budowę polskiego lotniskowca. Co prawda rzecznego, ale zawsze.
Polskie lotnictwo miało na poleskich bagnach wiele ważnych zadań, które mogły wykonać tylko łodzie latające, bądź wodnosamoloty na pływakach. Z tego powodu od początku istnienia Flotylli Pińskiej rozbudowywano jej lotnictwo.
Samoloty, najpierw Plutonu, a później Rzecznej Eskadry Lotniczej miały wykonywać rozpoznanie obszaru nadgranicznego, loty łącznikowe i - co najważniejsze - kierować ogniem artylerii monitorów (okrętów artyleryjskich używanych na wodach śródlądowych - przyp. red.) i kanonierek.
Lotnictwo rzeczne było niezbędne dla odpowiedniego zabezpieczenia działań Flotylli Pińskiej przeciwko ZSRR, ponieważ oprócz lotniska polowego koło Mostów Wolańskich, w rejonie Polesia nie istniały żadne inne utwardzone pasy startowe. A te przygotowywane ad hoc bardzo szybko rozmakały, co często kończyło się kraksami (tylko w sierpniu 1930 roku w trakcie lądowania skraksowały 3 samoloty). Skupiono się więc na samolotach mogących operować głównie z powierzchni wody.
Na Morzu Pińskim najlepiej spisywały się łodzie latające, jednak po zakończeniu służby przez amfibie Schreck FBA-17HTM2 nie znaleziono odpowiedniej maszyny, która mogłaby je zastąpić. Rozpoczęto testy z samolotami na pływakach polskiej produkcji. Najpierw były to Lubliny R-XIIIG/Hydro, później miał to być nowo skonstruowane RWD-17W.
Te ostatnie nie zdążyły dotrzeć do będącej od 26 sierpnia 1939 roku w stadium reorganizacji Rzecznej Eskadry Lotniczej. Podobnie sprawa miała się z niemieckim Arado Ar-95, który - wyposażony w amerykański pływak Vought - miał trafić do REL zanim pojawił się RWD. W ten sposób Flotylla Pińska przystąpiła do wojny bez własnego lotnictwa.
Mimo problemów z zamówieniem odpowiednich samolotów, to właśnie dla nich, najpierw dla Arado, a później dla RWD-17W, miał zostać wybudowany rzeczny lotniskowiec, a właściwie okręt baza wodnosamolotów.
Na pomysł budowy okrętu bazy, zwanego na wewnętrzne potrzeby Flotylli rzecznym lotniskowcem, wpadł dowódca jednostki - komandor Witold Zajączkowski. W lutym 1934 roku komandor ogłosił konkurs na projekty nowych jednostek dla Flotylli. Wśród tematów znajdowały się "prace koncepcyjne nad kutrem lotniskowcem". Nie była to tylko bezpodstawna zachcianka dowódcy, a wynikająca z warunków operacyjnych konieczność.
Teren Polesia nie posiadał właściwie dróg bitych, a gros przewozów materiałów aprowizacyjnych odbywało się drogami wodnymi. Dlatego też posiadanie jednostki, która operowałaby w pobliżu własnych zespołów i mogła w razie potrzeby przeprowadzić naprawy samolotów oraz uzupełnić stan paliwa i amunicji, było wręcz niezbędne.
Dziś nie można ustalić, kto pracował nad projektem lotniskowca. Wiadomo jedynie, że pomysł i ogólna koncepcja wyszła od komandora Zajączkowskiego. Na podstawie zachowanych dokumentów można stwierdzić, że żaden z inżynierów Warsztatów Portowych Marynarki Wojennej w Piński nie podjął się opracowania projektu.
Według założeń kmdr. Zajączkowskiego, okręt miał mieć długość 25 m, zanurzenie pół metra, a jego uzbrojenie miało się składać z jednego karabinu maszynowego, w pierwotnej wersji ustawionego na trójnogu, a w późniejszej zabudowanego w wieżyczce zdjętej z monitora typu gdańskiego. Kazamata i sterówka miały być opancerzone, aby okręt mógł operować w najbliższej odległości od linii frontu.
Kuter miał mieć możliwość przyjęcia na pokład samolotu o maksymalnej rozpiętości skrzydeł 15 metrów, długości 9 metrów i masie do dwóch ton.
Według niepotwierdzonych danych, taka jednostka miała być w 1939 roku już w fazie budowy. Niektórzy badacze twierdzą, że na okręt bazę przebudowywano krypę K-4, przydzieloną do REL. Wskazywać na to miałaby nazwa stosowana w dokumentacji - "pływająca baza lotnicza K-4".
Niestety, nie wiadomo, czy nie był to jedynie ruchomy park lotniczy, czyli krypa, na której znajdowały się zapasy smarów, paliw i amunicji, a która była pozbawiona własnego napędu. I w tym właśnie tkwi problem.
W planach mobilizacyjnych z sierpnia 1939 roku K-4 nadal figuruje jako krypa mieszkalna Rzecznej Eskadry Lotniczej pozbawiona napędu. W dokumentach Centralnego Archiwum Wojskowego można znaleźć informację, że tuż przed wybuchem wojny zdecydowano się zrezygnować z zabudowy silnika, a pomieszczenia przeznaczyć na kubryk...
Czy Polska naprawdę miała swój lotniskowiec? Tego możemy się nigdy nie dowiedzieć.
Pomysł rzecznego okrętu lotniczego wcale nie był nowy. Największy wróg międzywojennej Polski, Związek Radziecki, miał bardzo rozbudowaną sieć rzek, a tym samym potrzebował do jej zabezpieczenia wielu jednostek rzecznych.
Pierwszy okręt lotniczy na rzekach Rosji pojawił się w 1918 roku. Była to przebudowana barka, która pod nazwą "Kommuna" wchodziła w skład czerwonej Wołżańsko-Kaspijskiej Wojennej Flotylli. Na pokład mogła zabierać sześć do dziewięciu wodnosamolotów M-9, jednak nie posiadała napędu i musiano ją holować.
Na Amurze w latach 30. XX wieku operował okręt lotniczy "Amur", na którego pokładzie stacjonowały wodnopłatowce konstrukcji Polikarpowa, MR-1. Flotylla Dnieprzańska, która miała być przeciwnikiem polskiej flotylli, nie posiadała okrętu lotniczego, jednak w jej składzie również były samoloty MR-1, a później R-5 i KOR-1. Dla nich właśnie przeciwwagą miała być polska eskadra rzeczna.
Do koncepcji rzecznych okrętów lotniczych wrócili też Amerykanie w czasie wojny w Wietnamie, gdzie w ramach m.in. River Assault Division 91 operowały kutry ATC(H) wyposażone w lądowisko dla śmigłowca. Dziś taką jednostką dysponuje marynarka Kolumbii i planuje budowę kolejnych. Czyżby projekt polskiego rzecznego lotniskowca odżył po latach?
Tutaj możesz się dowiedzieć więcej o Flotyllach Rzecznych.
Źródła:
J. W. Dyskant; "Flotylla Rzeczna Marynarki Wojennej 1919-1939"; Warszawa 1994
A. Olejko; "Rzeczna Eskadra Lotnicza Flotylli Pińskiej"; Pruszków 1994
P. Zarzycki; "Niezrealizowane projekty monitorów dla flotylli rzecznej w Pińsku"; nTW 11/95
Sławek Zagórski; "Polskije monitory i broniekat'eria"; Petersburg 2010