Obiekt pożądania czy przedmiot kpin? Poloneza czas zacząć!

FSO Polonez, rok 1978 /East News
Reklama

Borewicze, caro, cargo, trucki, kombi i jeszcze wiele innych od końca lat 70. służyło społeczeństwu w różnych służbach. Niegdyś obiekt pożądania, później wielu kpin - polonez na tyle ile mógł, spełnił pokładane w nim nadzieje. Przez ponad dwie dekady był podstawą taboru służb ratowniczych w naszym kraju.

Pod koniec lat 70. ekipa Edwarda Gierka potrzebowała nowego "125p". Sprawnie działająca propaganda sukcesu zaklinała rzeczywistość tworząc sprawnie mit budowania "Nowej Polski". Gierek postawił sobie trzy motoryzacyjne cele do spełnienia: auto dla ludu - polskiego fiata 126p, nowoczesny miejski autobus - jelcza “Berliet" i auto dla rolnika - tarpana. Ale to było na początku dekady, pod koniec bańka mydlana pękła i kolos na glinianych nogach - PRL zaczął się mocno chwiać. Nie pomogło nawet wysłanie Polaka w kosmos, nikt już nie uwierzył w podbój wszechświata skoro na półkach w sklepie brakowało towarów codziennych potrzeb.

Polski fiat 125p choć na początku był hitem eksportowym przynosząc tak wyczekiwane dewizy, z roku na rok coraz bardziej odstawał od nowoczesnych konstrukcji. Konieczny był szybki i spektakularny sukces, najlepiej niskim kosztem. Powrócono więc do sprawdzonego już romansu z Włochami, aby to oni pomogli opracować nowe auto. Tak powstał FSO polonez, który nim zjechał z taśm montażowych na Żeraniu stał się obiektem pożądania Polaków. Choć podzespoły mechaniczne pochodziły wprost ze 125p w nowoczesnym nadwoziu można się było zakochać.

Reklama

Aby jeszcze bardziej podnieść prestiż nowej maszyny, za jego kierownicą trzeba było posadzić polskiego superbohatera. Do tej roli wykorzystano wschodzącą gwiazdę srebrnego ekranu, polskiego “Bonda" - Porucznika Borewicza. I tak właśnie z nim kojarzyła się i kojarzy po dziś dzień pierwsza, przez wielu uważanych za najlepszą wersja Poloneza.

Polonez świetnie odegrał swoją rolę, Borewicz dzielnie ścigał nim przestępców po ulicach Warszawy, a także po wiejskich i polnych drogach wzbudzając za sobą tumany kurzu. W jednym z odcinków widzimy jak wyjeżdża z pokładu “milicyjnego" śmigłowca Mi-8. Swoją drogą ten sam motyw wykorzystali specjaliści od wizerunku FSO, pokazując w jednej z reklam tej marki z początku lat 90-tych możliwość dostawy do domu odbiorcy nowego caro... śmigłowcem. Oczywiście i tym razem był to Mi-8 z warszawskiego 103 Pułku Lotniczego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Polonez = luksus

W tym roku mija już dekada od kiedy zapadła decyzja o ostatecznym pożegnaniu Polonezów z szeregów policji. Starsi stażem policjanci doskonale pamiętają te wozy. Tak wspomina te radiowozy Arkadiusz Z. z krakowskiej komendy:

- Polonez to był już luksus, tylko najlepsi takimi jeździli. Pierwsze poldki to tzw. "Borewicze". Miały full wypas grzanie, na zimie idealne. Był też u nas jeden tzw. pościgowy z silnikiem Forda o pojemności 2.0. Potem poldki "akwaria" z dodatkową szybką z tyłu, no i na końcu polonez plus z lakierowanymi zderzakami. Poldkami jeździłem, a plusa osobiście przywiozłem w kolumnie na sygnałach z Warszawy.

Radiowozy na bazie poloneza trafiały też oczywiście do wszystkich służb wojskowych i podległych MSW. Prowadziły kolumny w barwach WSW a następnie Żandarmerii Wojskowej. Patrolowały ulice w Straży Miejskiej, a nawet zasiliły tabor Biura Ochrony Rządu. W BOR-e początkowo wykorzystywano je do szkolenia kierowców, ale na początku lat 90. stalowo-szare caro stały się podstawowym środkiem transportu dla Ministrów rządu Pawlaka.

Polonezy trafiały jako nowe również na wyposażenie straży pożarnej. Początkowo borewicze, jako symbol luksusu tylko dla wyższych oficerów straży. Z biegiem lat kolejne wersje i modernizacje zastąpiły w tej roli kultowego FSO 125p. Po odsłużeniu swojego w Państwowej Straży Pożarnej poldki trafiały do jednostek OSP, gdzie służą często po dziś dzień. Proste i tanie w eksploatacji auto nadal dobrze wypełnia swoje zadania.

Świat zza pleksi

Służące w milicji, a następnie w policji polonezy w miarę dostępnych środków przystosowywano do roli radiowozu. Wewnątrz było miejsce na radiostację, na środkowej konsoli początkowo umieszczano przycisk do sterowania sygnałami uprzywilejowania. W borewiczach i akwariach podstawowym zestawem była galeryjka LBS-6 (oraz LBX) z podświetlanym napisem i sygnały dźwiękowe belma umieszczane nad przednim zderzakiem. Dodatkowo były dwie tuby tonsil przystosowane do wydawania komunikatów głosowych. Odstępstwem od tej reguły były wybrane radiowozy ruchu drogowego na których montowano belki koloru niebiesko-czerwonego głównie zachodnich producentów. Takie "reprezentacyjne" radiowozy zazwyczaj prowadziły kolumny.

Od modelu caro pojawiła się już belka świetlna elektra z wbudowanym głośnikiem. Do jej obsługi w miejscu fabrycznie przystosowanym na radio samochodowe był montowany modulator zura. Z tyłu część radiowozów miała zamontowane pleksi oddzielające zatrzymanego od policjantów. W podłodze natomiast umieszczono uchwyty do przypięcia kajdanek. Z zewnątrz malowano biały szeroki pas na wysokości klamek i napis na drzwiach najpierw milicja, później policja. W latach 90-tych malowane pasy zastąpiły naklejane z odblaskowej folii, aby pojazd mógł być lepiej widoczny na drodze.

Truck Ratownik   

Na początku lat 90-tych w straży pożarnej pojawiła się koncepcja opracowania taniego i lekkiego samochodu ratownictwa drogowego, który mógłby trafić do jednostek na terenie kraju. Idealnym kandydatem wydawał się na ten czas mały dostawczak ze stajni FSO - polonez truck. W wyniku współpracy Fabryki Samochodów Dostawczych w Nysie produkującej trucki i firmy FireCar, powstał mały szybki wóz, mogący zabrać sprzęt hydrauliczny do rozcinania samochodów, sprzęt ratownictwa medycznego itp.

Szybko jednak okazało się, że dwuosobowa załoga dysponująca pojazdem bez zbiornika z wodą lub środkiem gaśniczym nie jest w stanie skutecznie nieść pomocy poszkodowanym w wypadkach. Polonezy z Jednostek Ratowniczo-Gaśniczych Państwowej Straży Pożarnej zostały przekazane do mniej wymagających jednostek ochotniczych - OSP. Rolę Polonezów w PSP na wiele lat przejęły większe volkswageny T4 transporter.

W zbiorach Muzeum Ratownictwa w Krakowie znajduje się jeden z niewielu zachowanych oryginalnych policyjnych polonezów. Radiowóz plus rocznik 1999 został przekazany do Muzeum przez Komendę Wojewódzką Policji w Krakowie. Oprócz "policjanta" udało się pozyskać dwa polonezy z wersji SLOp - Pierwszy został przekazany przez Ochotniczą Straż Pożarną w Zbuczynie k. Siedlec (woj. mazowieckie) w 2014 r. Samochód został wyprodukowany w 1998 roku i dostarczony do Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Siedlcach, skąd trafił do OSP Zbuczyn. Służył min. do transportu strażaków i kadry dowódczej na miejsce zdarzenia.

Drugi na początku 2018 r. został podarowany przez Ochotniczą Straż Pożarną w Czechowicach-Dziedzicach (woj. Śląskie). Jest też prawdziwy unikat - polonez truck w wersji ratownictwo techniczne. Początkowo służył w JRG Zawiercie skąd trafił do OSP w Ogrodzieńcu, gdzie służył do końca 2010 r. Później polonez był używany przez miejscowy Zakład Gospodarki Komunalnej, aż w końcu 2011 r. został przekazany przez Urząd Gminy w Ogrodzieńcu (woj. Śląskie) do Muzeum. Jest to prawdopodobnie jedyny zachowany w oryginale pojazd tej specjalistycznej wersji.

O autorze

Łukasz Pieniążek jest inicjatorem powstania i współzałożycielem Muzeum Ratownictwa w Krakowie. Absolwent Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Artykułem o historii reanimacyjnej Nysy rozpoczyna serię swoich tekstów, które co tydzień pojawiać będą się w serwisie Menway.interia.pl.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy