Monopol. Wyzysk państwa był niesamowity

Państwo na produktach monopolowych zarabiało krocie /Polfilm /East News
Reklama

W wydanej u schyłku II Rzeczpospolitej "Nowoczesnej Encyklopedii Ilustrowanej" hasło poświęcone monopolom skarbowym zajmowało całe dwie strony. Wyjaśniano w nim: "MONOPOLE SKARBOWE, które państwo eksploatuje ze względów fiskalnych, są specjalną formą pobierania podatków spożywczych".

Definicja słuszna, ale jednak o wiele zbyt wąska. W II Rzeczpospolitej monopole obejmowały nie tylko dobra spożywcze. Stanowiły mechanizm oplatający całą gospodarkę, a władze z wielkim entuzjazmem przekazywały wybranym firmom - zwłaszcza państwowym - wyłączność działania na określonych rynkach lub świadczenia intratnych usług.

Reklama

Hazard zawsze się opłaca

Można spotkać się z informacją, że pierwszym monopolem skarbowym był powołany do życia w 1919 roku Monopol Eksploatacji Gazu Ziemnego. Miał on jednak ulec szybkiej likwidacji ze względu na nikłe dochody, jakie przynosił. Taka wiadomość pojawia się chociażby w haśle zamieszczonym w Encyklopedii Historii Drugiej Rzeczpospolitej.

W rzeczywistości monopol gazowy, o ile w ogóle zaczęto go organizować, nigdy nie ruszył. Naprawdę pierwszym był dopiero powołany w 1920 roku monopol loteryjny. Bo hazard, w przeciwieństwie do nowinkarskiego wówczas gazu, zawsze przynosi zyski. Przynajmniej temu, kto sprzedaje losy.

Początkowo przedsiębiorstwo funkcjonowało pod nazwą Polskiej Klasowej Loterii Państwowej. W 1936 roku przekształcono je zaś w Polski Monopol Loteryjny. Klasowość w nazwie nie miała oczywiście nic wspólnego z ideologią socjalistyczną czy komunistyczną. Wynikała z faktu, iż każda loteria podzielona była na cztery klasy.

Poza monopolem pozostawał totalizator oraz loterie fantowe i pieniężne organizowane na cele dobroczynne i użyteczności publicznej. Ale nawet do nich organizowania potrzebne były urzędowe pozwolenia (na przykład od Ministerstwa Skarbu lub Urzędu Akcyzowego).

W drugiej połowie lat 30. odbywały się trzy ogólnopolskie loterie rocznie podlegające pod monopol loteryjny. Opłata monopolowa wynosiła aż 20 procent ceny kuponu - 18 procent trafiało do Skarbu Państwa.

W roku budżetowym 1935/36 dochód z tego tytułu wyniósł 22 miliony złotych. Suma całkiem niezła, ale to nic w porównaniu z wpływami generowanymi przez Polski Monopol Tytoniowy.

Spadek po zaborcach

Monopol tytoniowy był spuścizną po zaborcach. Przed odzyskaniem niepodległości funkcjonował w Galicji oraz na terenach znajdujących się pod kontrolą Rosji. Ustawa z czerwca 1922 roku rozciągała go na cały kraj. Polskiemu Monopolowi Tytoniowemu podlegały produkcja, import oraz sprzedaż tytoniu i wyrobów tytoniowych.

W 1924 roku jego majątek oraz dochody ze sprzedaży wyrobów tytoniowych posłużyły jako zabezpieczenie - bardzo niekorzystnego - kredytu zaciągniętego przez rząd Władysława Grabskiego w Banca Commerciale Italiana.

_______________________

Zainteresował cię ten artykuł? Na łamach portalu WielkaHistoria.pl przeczytasz również o katastrofalnych sutkach wielkiego kryzysu dla mieszkańców polskiej wsi. Nie było ich stać nawet na kupno zapałek i soli.

***Zobacz także***

Monopol tytoniowy nigdy nie zawodzi

Pożyczka, opiewająca na równowartość 87 milionów ówczesnych złotych, była horrendalnie wysoko oprocentowana. Co gorsza zmuszała stronę polską do zakupu sporych ilości słabego gatunkowo włoskiego tytoniu.

Mimo to - jak pisano w "Nowoczesnej Encyklopedii Ilustrowanej" - Monopol Tytoniowy był "jednym z najważniejszych źródeł dochodów Skarbu Polskiego, nigdy nie zawodzącym, jakkolwiek poważnie zmniejszonym w okresie kryzysu gospodarczego".

Słowa te doskonale oddają znacznie monopolu dla finansów państwa. W samym tylko roku budżetowym 1935/36 wpływy z tego tytułu wyniosły aż 340 milionów złotych.

Jako ciekawostkę można dodać, że ceny wyrobów tytoniowych ustalał specjalnym rozporządzeniem minister skarbu.

I tak w 1933 roku palacz gustujący w naprawdę dobrych papierosach płacił na przykład za sztukę Egipskich Specjalnych bagatela 20 groszy (w przybliżeniu dwa współczesne złote). Ci, których nie było stać na takie luksusy musieli zadowoli cię Sportami czy Sokołami, kosztującymi odpowiednio pięć i dwa grosze za sztukę.

9 proc. wpływów skarbowych z alkoholu

Kolejnym monopolem przynoszącym Skarbowi Państwa duże dochody był powołany do życia w lipcu 1924 roku Państwowy Monopol Spirytusowy. Za jego utworzeniem stał Władysław Grabski, chcący zwiększyć wpływy do budżetu po dopiero co przeprowadzonej reformie walutowej.

Pomysł nie był jednak specjalnie oryginalny, gdyż od 1896 roku monopol taki funkcjonował w zaborze rosyjskim. Jak możemy przeczytać w "Encyklopedii Historii Drugiej Rzeczpospolitej":

"Przedmiot monopolu stanowiły zakup i sprzedaż spirytusu do zużycia w granicach państwa, wyrób i sprzedaż wódek czystych, skażanie spirytusu i jego rozlewanie; zezwolenia wymagał wyrób, oczyszczanie i odwadnianie spirytusu, produkcja wódek gatunkowych, octu, kwasu octowego, drożdży oraz magazynowanie spirytusu i jego przetworów".

Obostrzenia nie dotyczyły tylko napojów alkoholowych mających mniej niż 4,5 proc.

Dochody generowane przez Państwowy Monopol Spirytusowy były znaczne i w ostatnich latach II RP ciągle rosły. I tak w roku budżetowym 1935/36 wyniosły 220 milionów złotych, by trzy lata później wzrosnąć już do 418 milionów (około 9 proc. wszystkich wpływów skarbowych pochodziło więc z produkcji alkoholu).

***Zobacz także***

Sól tylko od państwa

Rok 1925 przyniósł utworzenie kolejnych dwóch monopoli: Polskiego Monopolu Solnego oraz Państwowego Monopolu Zapałczanego.

Pierwszy z nich był kontynuacją istniejących już w zaborze austriackim oraz rosyjskim rozwiązań i zastrzegał państwu wyłączność w sprzedaży soli. W roku budżetowym 1935/36 wpływy z jego tytułu wyniosły 46 milionów złotych.

Wyjść jak Polska na zapałkach

Ciekawsza historia wiąże z Państwowym Monopolem Zapałczanym. Nie istniał on w okresie zaborów i powstał w związku z rozmowami dotyczącymi tak zwanej pożyczki "zapałczanej". Miał jej udzielić Polsce szwedzki potentat w produkcji zapałek Ivar Kreuger, który chciał utworzyć monopol zapałczany nie tylko nad Wisłą, ale globalnie.

W nie do końca wyjaśnionych okolicznościach nasz rząd zgodził na warunki Szweda w zamian za pożyczkę w wysokości jedynie sześciu milionów dolarów. Chociaż sam Kreuger był gotów wyłożyć nawet 30 milionów.

Pozornie umowa była korzystna, oprocentowanie wynosiło 7%, a czas spłaty rozciągnięto na 20 lat. Diabeł jednak  jak zawsze tkwił w szczegółach. Jak piszą Jerzy Tomaszewski i Zbigniew Landau w książce "Polska w Europie i Świecie 1918-1939": "Prawie każdy punkt umowy zawierał niedopowiedzenia, które Szwedzi wykorzystywali z korzyścią dla siebie".

W efekcie Kreuger rokrocznie uzyskiwał dochód w granicach 30% zainwestowanego kapitału. Pożyczka i utworzenie monopolu miały też inne dotkliwe efekty.

W okresie współpracy ze Skandynawami produkcja zapałek w Polsce spadła ze 170 tysięcy skrzyń w 1923 roku do zaledwie 77 tysięcy w 1938 roku. Eksport zmalał z 21,5 tysiąca skrzyń do niespełna dwóch tysięcy, zaś liczba czynnych fabryk z dziewiętnastu do czterech.

Pociągnęło to za sobą oczywiście drastyczną redukcję miejsc pracy. Zatrudnienie zmalało z 4851 do 805 osób. Czy trzeba lepszego dowodu na to, że wszelkie monopole są szkodliwe dla gospodarki?

Od 1/4 do 1/3 budżetu państwa

Na zakończenie warto jeszcze wspomnieć, że w latach 30. monopole zostały zorganizowane w formie przedsiębiorstw państwowych posiadających osobowość prawną i prowadzonych na zasadzie handlowej. Zwolniono je jednocześnie z niemal wszystkich odrębnych danin państwowych. Wyjątek stanowił świadczenia na rzecz Państwowego Funduszu Drogowego oraz podatki i opłaty komunalne.

Same dochody monopoli były niebagatelne. Zapewniały od 22,2 proc. (1924/25) do 34,4 proc. (1935/36) wpływów budżetowych.

Zainteresował cię ten artykuł? Na łamach portalu WielkaHistoria.pl przeczytasz również o katastrofalnych sutkach wielkiego kryzysu dla mieszkańców polskiej wsi. Nie było ich stać nawet na kupno zapałek i soli.

Rafał Kuzak - historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski, mitów i przekłamań. Współautor książki "Wielka Księga Armii Krajowej". Zastępca redaktora naczelnego WielkiejHISTORII. Zajmuje się również fotoedycją książek historycznych, przygotowywaniem indeksów i weryfikacją merytoryczną publikacji.

***Zobacz także***

Wielka Historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy