La Voisin. Zabijała dzieci do satanistycznych rytuałów

La Voisin była jedną z najlepiej znanych postaci ówczesnej Francji /domena publiczna
Reklama

Ta sprawa wstrząsnęła XVII-wieczną Francją. Catherine Monvoisin, znana jako La Voisin, bez wątpienia była prawdziwą diablicą w ludzkiej skórze. Funkcjonariusze wyznaczeni do przeprowadzenia śledztwa w jej sprawie byli przerażeni potworną skalą zbrodni.

Na terenie jej posiadłości w Paryżu znaleźli szczątki ponad 2,5 tysiąca płodów i noworodków. Część zwłok była zakopana w ogródku, resztę morderczyni spaliła w piecu. Jak tłumaczyła podczas procesu, krew dzieci i popiół z ich ciał były jej niezbędne do odprawiania czarnych mszy.

Kobieta renesansu

Być może La Voisin nigdy nie zajęłaby się zbrodniczym procederem, gdyby nie nieudane małżeństwo. Jej mąż lubił wystawne życie, ale sam nie rwał się do pracy. Ciężar utrzymania rodziny spoczął więc na barkach Catherine. Jak relacjonuje Mario Martin Merino:

Reklama

"Zaczęła oferować swoje usługi jako wróżbitka i uzdrowicielka, by w ten sposób podreperować rodzinne finanse. Używała rozmaitych sztuczek, by zwabić klientów, sporo przy tym wydawała na stworzenie odpowiedniej otoczki (...).

Po kilku latach rozszerzyła działalność o handel truciznami. Uczestniczyła też w czarnych mszach i innych satanistycznych rytuałach u boku okultysty Adama Lesage’a i trucicielki Catherine Trianon".

Z tą ostatnią dziedziną wiązała się najbardziej mroczna strona działalności La Voisin. Otóż na potrzeby bluźnierczych liturgii dostarczała niezbędnego składnika ceremonii - krwi niewiniątek. Poza przepowiadaniem przyszłości plebejuszkom i znudzonym damom z dworu królewskiego Catherine "na boku" parała się bowiem również przeprowadzaniem nielegalnych aborcji w pustym pomieszczeniu na poddaszu - tuż nad pokojem, w którym pracowała jako wróżbitka.

Kiedy praca akuszerki przestała przynosić wystarczającą ilość zwłok, zaczęła szukać nowych "źródeł" - przygarniała niechciane maluchy, a nawet posuwała się do porywania dzieci z ulicy! Szczątki ofiar aborcji i noworodków przydawały się jej zresztą nie tylko do przywoływania szatana, używała ich również do produkcji afrodyzjaków oraz śmiercionośnych specyfików. W czasach Króla Słońce, gdy francuski dwór żył intrygami i skandalami, a arystokratki i zwyczajne kobiety za pomocą akuszerek pozbywały się niechcianych owoców swych romansów, usługi La Voisin były w cenie...

Spodobał ci się artykuł? Zobacz również: To, co zrobiono po śmierci z ciałem Henryka V, jest odrażające. Dlaczego angielski król został poćwiartowany i ugotowany?

Pobożna diablica

Co ciekawe, morderczyni - przynajmniej z zewnątrz - utrzymywała pozory uczciwej, pracującej kobiety. Na dodatek na każdym kroku podkreślała swoją... religijność. Tak opisał ją Helmut Werner:

"Była osobą pobożną. Nowo narodzone dzieci były przed zabiciem chrzczone przez księdza, który także należał do owej grupy. Wszystkim, którzy nabywali u niej kawałki zwłok, radziła, aby często pościli i chodzili na mszę świętą (...).

Pomimo ordynarnej natury i odrażających manier traktowano ją jak wielką damę; była tak bogata, że stać ją na było, aby wesprzeć finansowo pewnego alchemika, który wynalazł nowe srebro. (...) Miała do niego wyraźną słabość".

Gorliwe chrześcijaństwo było jednak jedynie pozą. Prywatnie La Voisin nieszczególnie przejmowała się bowiem przykazaniami. Pod okiem Adama Lesage’a studiowała czarną magię. Zauroczona nauczycielem okultyzmu w pewnym momencie z nim zamieszkała. Podobno utrzymywała też intymne relacje z miejskim katem, wspomnianym alchemikiem - Louisem de Vanensem - oraz... rektorem paryskiego uniwersytetu.

Jednocześnie zmuszała urodzoną w 1658 roku córkę, Marguerite, do asystowania w świętokradczych liturgiach, na co ta potulnie się godziła. Do czasu, gdy sama zaszła w ciążę i z obawy przed matczynymi zakusami względem nienarodzonego dziecka uciekła z domu. Zeznania Marguerite okazały się gwoździem do trumny La Voisin podczas jej procesu, który rozpoczął się w 1679 roku.

Śmierć "fabrykantki aniołków"

W końcu Catherine "wpadła" - choć bynajmniej nie w związku z działalnością aborcyjną. Została aresztowana w związku z oskarżeniem o czary w ramach procesu w sprawie tzw. L’affaire des poisons (afery trucicielskiej) po tym, jak podczas tortur doniosła na nią jedna z rywalek - Marie Bosse.

Sądzono ją jako trucicielkę (poza dostarczaniem zabójczych preparatów takim ówczesnym sławom na francuskim dworze, jak hrabina Olimpia Mancini, księżna Maria Anna Mancini, książę Franciszek Henryk de Montmorency-Bouteville czy markiza de Monespan Franciszka-Atena de Rochechouart, sama również mordowała na zlecenie, pobierając za to sowite opłaty).

Jej "grzechem głównym" miała być próba zabicia samego Króla Słońce, Ludwika XIV. Ponoć usiłowała - bezskutecznie - dostarczyć władcy list nasączony trucizną, za co obiecano jej wynagrodzenie w wysokości 100 tysięcy talarów. A przynajmniej tak zeznawała przed sądem jej córka.

Catherine nie doczekała końca procesu w 1692 roku. Już dwa lata wcześniej została spalona na stosie za czarownictwo, dokonywanie aborcji, dostarczanie trucizn oraz porywanie i mordowanie dzieci. Ponurą ironią losu jest fakt, że jej życie zakończył ten sam kat, który wcześniej korzystał z wdzięków La Voisin (i przy okazji dostarczał jej makabryczne składniki do trucizn i afrodyzjaków, m.in. ludzkie trzewia, tłuszcz i krew skazańców).

Maria Procner - Redaktor i publicystka, autorka tekstów popularnonaukowych. Absolwentka dziennikarstwa i psychologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Była redaktor prowadząca magazynów "Świat Wiedzy Historia", "Świat Wiedzy Ludzie" oraz "Świat Wiedzy Sekrety Medycyny".

Spodobał ci się artykuł? Zobacz również: To, co zrobiono po śmierci z ciałem Henryka V, jest odrażające. Dlaczego angielski król został poćwiartowany i ugotowany?

Ciekawostki Historyczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy