​Karetki międzywojnia - od Berlieta do Chevroleta

Garaże krakowskiego pogotowia, lata 20. XX wieku. /zdj. zbiory Muzeum Ratownictwa /materiały prasowe
Reklama

Pogotowie ratunkowe w Polsce obchodzi w tym roku jubileusz 130-lecia. W tym czasie zmieniało się wyposażenie tej służby, nierozerwalnie związane z ewolucją i rewolucją techniczną. Okres międzywojnia to dalszy rozwój motoryzacji, a co za tym idzie coraz nowocześniejsze karetki na polskich drogach. Proces modernizacji ratownictwa przerwała jednak niemiecka agresja w 1939 roku.

Lata 20. XX wieku to odbudowa Polski i rozwój na wielu płaszczyznach. Pojawiły się pierwsze polskie zakłady motoryzacyjne, na rynek weszły też marki zagraniczne. Problemem w tym czasie była słabo rozwinięta sieć drogowa i fatalna jakość dróg już istniejących. Ruch na ulicach był coraz większy, a przez to wzrosła też ilość wypadków i przybyło pracy dla pogotowia. Potrzebny był sprawny i nowoczesny tabor samochodowy, by sprostać służbie ratowników dla społeczeństwa.

Stacje pogotowia oparte były na pracy społeczników, skupionych wokół towarzystw ratunkowych działających w dużych miastach. Tylko od ich zaangażowania i kreatywności zależał stan taboru sanitarnego. Organizowano zbiórki, charytatywne bale i loterie na rzecz pogotowia, sprzedawano kalendarze, ale też podpisywano umowy z ubezpieczalniami społecznymi w zakresie komercyjnego transportu chorych.

Reklama

W tym czasie do służby w pogotowiu wprowadzono pojazdy zachodnich marek tj. Citroen, Dodge, Berliet, Austro-Fiat, czy Chevrolet. Były to zazwyczaj samochody z wydzieloną szoferką i obszerną zabudową medyczną oddzieloną od kierowcy. Tą ostatnią na zamówienie wykonywały takie firmy jak Plage-Laśkiewicz z Lublina, czy Pierwsza Wytwórnia Autokaroserii i Powozów Orlicki i S-ka.

Karetki były przystosowane zazwyczaj do przewozu dwóch chorych na noszach, opieki medycznej, jak i potrzebnego sprzętu w podręcznych kufrach. Z biegiem lat były to pojazdy coraz nowocześniejsze i bardziej dostosowane do postępu medycyny i ratownictwa. Proces modernizacji tej służby wstrzymał wybuch II Wojny Światowej i niemiecka okupacja.

Był to trudny czas dla ratowników, Niemcy zarekwirowali na potrzeby wojska najlepsze pojazdy, problemem były też reglamentowane paliwo i brak dostępu do części zamiennych. Ratownicy zdobywali je na czarnym rynku, za co groziła kara śmierci. Godzina policyjna uniemożliwiała pracę w nocy. W wielu miastach pojawiły się też karetki tylko do obsługi chorych i rannych Niemców, zazwyczaj nowe i doskonale wyposażone.

Czas okupacji i wojenną zawieruchę przetrwało niewiele z przedwojennych ambulansów. Część z nich doraźnie przerobiono na zasilanie gazowe, aby zachować możliwość szybkiej pomocy chorym i rannym w razie całkowitego braku benzyny. Ciosem dla pogotowia w Krakowie był 18 stycznia 1945 roku. Jadąca wtedy do wypadku karetka została ostrzelana przez żołnierzy Armii Czerwonej. Zginął kierowca i sanitariusz, a dr Czarnecki odniósł poważne rany.

O autorze

Łukasz Pieniążek jest inicjatorem powstania i współzałożycielem Muzeum Ratownictwa w Krakowie. Absolwent Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Jego artykuły o historii ratownictwa pojawiają się regularnie w serwisie Menway.

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz! 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: karetka | Polska | służba zdrowia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy