Jefferson Davis. Przeszczepili mu nerki szympansa

Zespół Jamesa D. Hardy'ego podczas operacji /Uniwersytet Michigan /domena publiczna
Reklama

Jefferson Davis nie wiedział o małpach rezusach i szympansach, które doktor Reemtsma kupował po pięćset do tysiąca dolarów za sztukę w ogrodach zoologicznych i przedsiębiorstwach cyrkowych. Nie wiedział też, że został wybrany na następnego człowieka, który miał żyć lub umrzeć z nerkami małpy i udzielić przez to odpowiedzi na jedno niewyjaśnione pytanie. Wiedział tylko, że straszliwie cierpi, ale mimo to nie chciał jeszcze umierać.

"The Times Picayune", Nowy Orlean, 11 października 1963: "Lekarze Uniwersytetu Tulane donieśli o pierwszym przeszczepie nerek małpy człowiekowi".

"Trzy dni po operacji w szpitalu opieki społecznej dowiedzieliśmy się, że pacjent znajduje się w dobrym stanie. Doktor Reemtsma, szef zespołu przeszczepieniowego, oświadczył: "Jeśli okazałoby się, że nerki zwierzęce funkcjonują zadowalająco w człowieku, to dla wielu tysięcy ludzi zaświtałaby nowa nadzieja".

"The New York Times", 18 grudnia 1963: "Pacjent żyje sześć tygodni z dwiema nerkami szympansa".

Reklama

"Czterdziestoczteroletni robotnik utrzymany został w Nowym Orleanie przy życiu dzięki przeszczepieniu mu dwóch nerek. Pacjent nazwiskiem Jefferson Davis znajdował się w stanie, w którym zastąpienie jego chorych nerek było sprawą życia lub śmierci".

Spodziewał się, że tu mu pomogą

Gdy [w październiku 1962 roku] Jeffersona Davisa wynoszono z karetki, miał czterdzieści trzy lata i znajdował się w ostatnim stadium zapalenia kłębków nerkowych. (...) Nie miał zbyt dokładnego pojęcia o tym, co mu dolega. Wiedział tylko, że coś jest nie w porządku z nerkami.

Dawano mu pigułki, podłączano dreny, którymi pompowano wodę przez jego brzuch. Potem odesłano go do domu. Nogi miał obrzękłe, wyglądały jak węże wypełnione wodą. (...) W czerwcu [1963 roku] Jefferson już tak osłabł, że z trudem mógł podnieść się z łóżka i dojść do werandy. [Żona] Dolores odwiozła go ponownie do szpitala wojskowego. Ale tam nie mogli mu pomóc.

Wsadzono go więc do karetki i przewieziono do szpitala opieki społecznej. Przed odjazdem powiedziano mu, że może lekarze szpitala Tulane znajdą jakąś możliwość udzielenia mu pomocy. Gdy dwaj noszowi wnieśli go do sali, gdzie czarni leżeli łóżko przy łóżku, oddzieleni tylko prześcieradłami z plastyku, twarz Jeffersona nie była już czarna, ale szara, a jego grube wargi pod wąsami nie czerwonawoczarne, ale niebieskie. Mimo to spodziewał się, że tu mu pomogą.

Wiedział tylko, że nie chce umierać

Jefferson Davis nigdy nie słyszał o człowieku nazwiskiem Keith Reemtsma, który od 1957 roku był zastępcą profesora, a od 1962 profesorem nadzwyczajnym chirurgii w Tulane School of Medicine.

Nigdy nie dowiedział się o małpach rezusach i szympansach, które Reemtsma kupował po pięćset do tysiąca dolarów za sztukę w ogrodach zoologicznych i przedsiębiorstwach cyrkowych i trzymał w klatkach na dziewiątym piętrze Tulane. Nie wiedział również o pewnej młodej kobiecie nazwiskiem Mildred Heard, która - czarna jak on i także beznadziejnie chora - w innym pokoju, niedaleko od niego, walczyła o życie. Jeszcze mniej wiedział o tym, że o jego losie już postanowiono.

Został wybrany na następnego człowieka, który miał żyć lub umrzeć z nerkami małpy i udzielić przez to odpowiedzi na jedno niewyjaśnione pytanie. Wiedział tylko, że straszliwie cierpi, ale mimo to nie chciał jeszcze umierać.

"Nowe doświadczenia wydają się uzasadnione"

Keith Reemtsma w "Science" z 14 lutego 1964 i w "The Journal of the American Medical Association" z 7 marca 1964:

"Nasza decyzja, aby prowadzić badania na polu heterotransplantacji (przeszczepianie nerek między niejednakowymi pod względem gatunku istotami żywymi), była po części następstwem ciężkiej sytuacji klinicznej [...]. Nie można było utrzymywać za pomocą dializ wielu pacjentów przez nieograniczony czas przy życiu, a my nie mogliśmy znaleźć odpowiednich nerek ludzkich, i to ani ze zwłok, ani od dobrowolnych dawców [...].

Badania nad heterotransplantacją nerek prowadzone były już na początku naszego wieku [...]. W roku 1905 Princeteau wszczepił kilka kawałków nerki króliczej do naciętej nerki dziecka [...]. Jaboulay doniósł w roku 1906 o bezskutecznym przeszczepie nerki świni i kozy człowiekowi [...]. Unger użył w 1910 roku nerek małpy, ale nie podjęły one pracy w organizmie ludzkim.

Wobec osiągniętego sukcesu w zapobieganiu odrzucania przeszczepionej nerki między ludźmi nowe doświadczenia na tym polu wydają nam się usprawiedliwione".

Przynajmniej piętnaście szympansów

Keith Reemtsma, trzydziestosiedmioletni chirurg, pochodził z Kalifornii i był synem prezbiteriańskiego duchownego, który długi czas spędził na misjach wśród Indian południowego zachodu.

W następstwie tego Keith Reemtsma żył w różnych miejscowościach Arizony, Oklahomy i Utah, pracując w szkołach lekarskich i uniwersyteckich w Idaho, Pensylwanii i Nowym Jorku, zanim w roku 1957, pełen energii, ambicji i przedsiębiorczości, przybył do Nowego Orleanu i do Tulane.

Zgodnie ze swoją przedsiębiorczą naturą od razu zajął się nową dziedziną - przeszczepianiem nerek. Przed ponad rokiem udało mu się przekonać Public Health Service i urząd Badawczy Marynarki Stanów Zjednoczonych o konieczności systematycznego zajęcia się przeszczepianiem nerek zwierzęcych człowiekowi pod osłoną imuranu i aktynomycyny.

Po otrzymaniu stamtąd koniecznych środków finansowych skoncentrował się na przeszczepianiu nerek rezusów, a przede wszystkim szympansów, ponieważ były one uważane za najbliżej spokrewnione z człowiekiem.

Nakłonił doktora Kennetha Burnsa z oddziału biologii zwierzęcej Tulane do zdobycia pewnej liczby zwierząt doświadczalnych. W związku z tym Burns zgromadził w swoich boksach nie mniej niż piętnaście szympansów o takich imionach, jak "Adam", "Vicki", "Tony" lub "Sarge", najbardziej niespokojnych lub nawet złośliwych okazów, które ogrody zoologiczne lub cyrki chętnie oddawały, ponieważ napadały na strażników.

Dwie nerki zamiast jednej

Ostatecznie Reemtsma i jego współpracownicy, Brian McCracken, Prentice E. Smith, Robert L. Hewitt, Charles Pearce, mikrobiolog Charles W. DeWitt i inni przystąpili do przeprowadzenia transplantacji narządów między różnymi gatunkami zwierząt: małpami, psami i kotami.

Mimo pewnych doświadczeń, jakie przy tym zdobyli, zorientowali się, że nigdy nie poznają zachowania się narządów zwierzęcych w człowieku bez operacji na samym człowieku. Przystąpili więc do opracowania chirurgicznej metody przeszczepiania nerek małpy człowiekowi.

Ponieważ można było przewidzieć, że jedna nerka szympansa ważącego nawet czterdzieści kilogramów (pomijając już nerki mniejszych małp, jak rezusy) z trudem mogłaby wystarczyć do przejęcia pracy nerek człowieka, opracowali program, według którego należało pobierać obie nerki małpie i wszczepiać en bloc w podbrzusze człowieka.

Pierwsza próba i pierwsze niepowodzenie

Gdy z Bostonu nadchodziły coraz to nowe pomyślne doniesienia o próbach stosowania imuranu [zmniejszającego ryzyko odrzucenia przeszczepów], Reemtsma przyśpieszył swoje plany. Mimo to 16 lutego 1963 roku uprzedził go inny chirurg, Claude Hitchcock w Minneapolis.

Hitchcock wszczepił pewnej chorej nerkę ludzką, a gdy ta już po trzech dniach przestała działać, podjął rozpaczliwą próbę z nerką pawiana. Próba nie dała wyniku, pacjentka zmarła kilka dni później. Reemtsma nie zniechęcił się niepowodzeniem konkurenta, ale prowadził jeszcze intensywniej przygotowania do pierwszego przeszczepienia nerki małpiej człowiekowi.

Nie łudził się przy tym, że nawet w szpitalu opieki społecznej łatwo będzie znaleźć chorych, którzy byliby gotowi zgodzić się na przeszczepienie im nerki małpy. Nowy Orlean nie leżał wprawdzie w stanie Alabama, gdzie jeszcze w 1925 roku wytoczono proces nauczycielowi Johnowi Scope’owi za to, że głosił naukę Darwina o pochodzeniu człowieka od małpich przodków i w ten sposób wystąpił przeciwko prawdzie biblijnej o stworzeniu świata i człowieka. Ale i w Nowym Orleanie, i w Luizjanie byli ludzie pełni przesądów.

Nawet wśród najbiedniejszych pacjentów leżących na łóżkach szpitala opieki społecznej, nie zabrakło ciężko chorych, którzy, gdy nie było krwi z napisem "biały", woleli raczej umrzeć, niż pozwolić, aby im uratowano życie przez przetoczenie krwi z napisem "czarny" (...).

Tragiczny przypadek Mildred Heard

Dopiero po kilku nieudanych próbach Reemtsma znalazł na początku października odpowiednią chorą. Czarnoskóra Mildred Heard miała trzydzieści dwa lata. Urodziła już siedmioro dzieci i od czasu siódmej ciąży utrzymywało się u niej zapalenie nerek, którym się nikt nie przejmował. W marcu 1963 roku nieprzytomną rodzina odwiozła do szpitala opieki społecznej. Dwa razy wypisywano ją do domu w stanie połowicznej poprawy.

W sierpniu przyjęto ją po raz trzeci opuchniętą, z niewydolnością serca, na krótko przed końcem jej tragicznego życia. Leczenie dializami otrzewnowymi, które, jak to było w zwyczaju, stosowano w terapii ubogich, nie dało efektu.

Ponieważ nie można było myśleć o przeszczepieniu nerki ludzkiej, Reemtsma lub McCracken oświadczyli Mildred Heard, że nie ma dla niej ratunku poza jednym: przeszczepieniem nerki małpiej.

Lekarze musieli się liczyć z tym, że na Północy mogliby ich oskarżyć o nadużycie i wykorzystanie czarnoskórej kobiety jako obiektu doświadczalnego, toteż niczego nie pominęli, co nakazuje etyka lekarska, rozwaga i prawo. Oświadczyli więc nieszczęsnej kobiecie, że będzie "pierwszą" i że lekarze sami nie wiedzą, jak się skończy operacja.

Nikt nie umiał powiedzieć, czy Mildred Heard całkowicie zrozumiała te wyjaśnienia. W każdym razie powiedziała "tak" i Reemtsma oraz jego współpracownicy przystąpili do podawania imuranu, a 8 października przeszczepiono jej dwie nerki rezusa.

Ku ich zadowoleniu nerki zaczęły pracować już po dziesięciu minutach. Pracowały jeszcze przez pięć dalszych dni. W siódmym dniu nagle przestały działać, a 16 października stan Mildred Heard zmusił lekarzy do zastosowania dializy otrzewnowej.

Udzielili mu tych samych wyjaśnień

Tego popołudnia, w którym Jefferson Davis otrzymał w swoim łóżku na sali dla czarnych pierwszą dializę otrzewnową, Reemtsma musiał się zdecydować na usunięcie jej nerek rezusa. Stało się to 18 października. Stwierdzono za pomocą badania histologicznego, że komórki w ciągu kilku dni uległy pełnemu zwyrodnieniu. U Mildred Heard wystąpiły ciężkie wewnętrzne krwotoki - wieczorem 20 października wydała przez naciętą tchawicę ostatnie tchnienie.

Jefferson nie dowiedział się o jej końcu. Nie wiedział o tym, jak jej śmierć podziałała na Reemtsmę i jego zespół. Nie wiedział również, że Reemtsma zdecydował się nie przerywać badań, ale przeprowadzić pod dachem Tulane nowe doświadczenie - tym razem nie z nerkami rezusa, które przypuszczalnie były za małe i zbyt wrażliwe, lecz z silniejszymi nerkami szympansa.

Jefferson nie przeczuwał, że Reemtsma i McCracken znali już jego historię choroby i wybrali go jako kandydata do najbliższej operacji. Za kilka dni mieli zjawić się przy jego łóżku, aby udzielić mu tych samych wyjaśnień i postawić te same pytania co Mildred Heard.

"Jestem bardzo chory, ale nie chcę dalej cierpieć"

Keith Reemtsma w "The Journal of the American Association" z 7 marca 1964: "Zastosowanie nerki od naczelnych (małp) było omówione z pacjentem; zgodził się na to postępowanie".

Brian McCracken do Jerry’ego Le Blanca, 1970: "Jefferson zrozumiał wszystko i zaakceptował od pierwszej chwili [...]. Przypuszczalnie osoba bardziej cywilizowana mogłaby mieć większe zastrzeżenia wobec perspektywy życia z nerką zwierzęcą".

Zarejestrowana na taśmie magnetofonowej rozmowa Keitha Reemtsmy  i Briana McCrackena z Jeffersonem Davisem, dotycząca zgody na transplantację:

Pytanie lekarzy: "Czy zgadza się pan na operację po wyjaśnieniu panu wszelkich szczegółów?".

Jefferson Davis (powoli, nieporadnie, z przerwami): "Panowie mówili, że jest to szansa jedna na tysiąc. Powiedziałem sobie, że nie mam wyboru, że nie mogę dalej żyć ze swoimi własnymi" (myślał o nerkach). "Jestem bardzo chory, ale nie chcę dalej cierpieć. Nie mam żadnych szans i dlatego zdecydowałem się [...]. Zdobyłem wiadomość, że pani (myślał o Mildred Heard) ma to już za sobą [...]. Zgoda, to mnie wystraszyło [...]. Zgoda, ale doktor powiedział mi, że u dwóch pacjentów nigdy to nie przebiega tak samo [...] zgoda...".

Pytanie lekarzy: "Czy przypomina pan sobie, co mówiliśmy o operacji?".

Jefferson Davis: "Tak [...] panowie powiedzieli, że będą to nerki zwierzęce [...] zgoda [...] nie mam wyboru...".

"Nic mi o tym nigdy nie powiedziano"

Dolores Davis wspomina:

"Mówię państwu, że nic nie wiedziałam o nerkach małpy. Nic mi o tym nigdy nie powiedziano i nie podpisywałam żadnej zgody na wykonanie tego. Nie wiem, czy Jefferson to zrobił. Ale jeżeli to zrobił, to mnie o tym nie powiedział. oni - to znaczy doktorzy - powiedzieli, że dokonają przeszczepienia nerki. Ale nigdy mi nie powiedziano, że będzie to nerka małpy, szympansa [...].

Po raz pierwszy dowiedziałam się o tym z gazet [...]. Nie wiem, co mam o tym powiedzieć. on mi mówił, że nie miał wyboru. Doktorzy powiedzieli mi coś takiego: on tworzy historię medycyny".

Nie panowało tu żadne szczególne napięcie

5 listopada 1963 roku na dziewiątym piętrze Tulane uśpiono szympansa "Adama" ważącego czterdzieści jeden kilogramów, którego grupa krwi była najbliższa grupie krwi Jeffersona, i ciało jego ochłodzono do 30°C. Chirurdzy Prentice E. Smith i Robert L. Hewitt wycięli obie jego nerki i zanieśli do małej, wyłożonej płytkami akwamarynowego koloru sali operacyjnej szpitala opieki społecznej, w której Jefferson Davis przygotowany został przez doktora Reemtsmę i McCrackena do przeszczepienia nerki.

Nie panowało tu żadne szczególne napięcie, ponieważ przypadek Mildred Heard nauczył Reemtsmę, że samo przeszczepienie nie przedstawia wyjątkowych problemów i że nerki małpy w nowym otoczeniu początkowo rzeczywiście pracują. Duże znaki zapytania powstają dopiero w okresie pooperacyjnym.

Po niepowodzeniu z nerką rezusa Keith Reemtsma zdecydował się pobrać narządy od szympansa.

Trzydzieści dziewięć minut

Podłączenie nerek "Adama" do krążenia Davisa trwało tylko trzydzieści dziewięć minut. Już dziesięć minut później zaczęły funkcjonować znacznie lepiej, niż to czyniły nerki rezusa.

W ciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin wydaliły nie mniej niż 7300 mililitrów moczu; w pierwszych dniach stan Davisa uległ zadziwiającej poprawie. Ku swojemu zdumieniu i zakłopotaniu obudził się po operacji w jednoosobowym pokoju, o jakim nigdy nie mógł nawet marzyć. Czwartego dnia jednak ciepłota jego ciała podniosła się do 39,5°C i równocześnie w dramatyczny sposób spadła ilość wydalanego moczu.

Reemtsma, który obawiał się, że są to pierwsze objawy odczynu odrzuceniowego, zwiększył dotychczas otrzymywane przez chorego dawki imuranu i aktynomycyny. Aby uczynić wszystko, co tylko możliwe, polecił wszczepione nerki trzykrotnie bardzo silnie naświetlić. Ku jego uldze Davis zareagował w ciągu kilku dni. Gorączka opadła i nerki ponownie podjęły pracę. (...)

Wkrótce Davis mógł po raz pierwszy podnieść się, a nawet stanąć na nogach, chodzić, jeść i siedzieć w fotelu przed telewizorem, który otrzymał jako osoba "doświadczalna", z dnia na dzień coraz bardziej interesująca i ważniejsza.

"Nie, powietrza mi teraz nie brakuje"

Jefferson Davis w utrwalonej na taśmie magnetofonowej rozmowie z doktorami Keithem Reemtsmą i Brianem McCrackenem na temat przeszczepu:

Z pytań lekarzy: "Jak się pan teraz czuje? [...]. Czy ma pan bóle? [...]. Czy uznaje pan operację za bardzo wyczerpującą? [...]. Czy odczuwa pan duszność? Czy żałuje pan, że poddał się operacji?".

Z odpowiedzi Jeffersona Davisa (odpowiadającego powoli, z wahaniem, niekiedy dopiero po powtórzeniu pytań):

"Teraz czuję się jak ktoś, kto w ciągu swojego życia nie był ani jeden dzień chory [...]. Z pewnością tak się czuję [...]. Mogę jeść takie potrawy, jakich nie jadłem od czasu zachorowania [...]. Siły mi powróciły w trzy dni po operacji [...]. Nie, powietrza mi teraz nie brakuje [...]. Przedtem nie mogłem dojść stąd do drzwi [...]. Wczoraj dano mi pieczyste i słodkie ziemniaki [...].

Jedyne bóle, jakie mam, to przy oddawaniu moczu [...] odchodzą małe skrzepy krwi [...]. Dobra, myślę, że to dlatego, że małpy jedzą piasek i takie rzeczy. Widziałem wczoraj wychodzący piasek [...]. Nie, nie żałuję - z powodu małpy.... (...)"

Do domu na Boże Narodzenie

Davis przeżył drugi, trzeci, a nawet czwarty tydzień. W czasie czwartego tygodnia zaczął po raz drugi gorączkować. Reemtsma przypuszczał, że chodzi o drugi odczyn odrzuceniowy. Za pomocą aktynomycyny i promieni rentgenowskich jego także pokonano.

Gdy zaczął się piąty tydzień, z dnia na dzień rosła wiara Reemtsmy w powodzenie sprawy. Nerki małpie pracowały tak znakomicie, że poziom mocznika we krwi Davisa opadł do wartości prawidłowych.

Około 12 grudnia zaczął się szósty tydzień jego życia po operacji. 15 grudnia czuł się tak dobrze, że rozmawiał o Bożym Narodzeniu i domu, chciał tam bowiem wrócić. W dzień później Reemtsma zdecydował się powiadomić po raz pierwszy opinię publiczną o oczywistym, jak dotąd, sukcesie. Przedstawiciele gazet, biur informacyjnych, telewizji zostali zaproszeni na 17 grudnia na konferencję prasową.

Reemtsma był gotów przedstawić im swojego pacjenta i, jako dowód sukcesu, dać równocześnie Davisowi zezwolenie na powrót 18 grudnia do domu na okres świąteczny.

***

Davies dotarł do domu, ale jego stan ponownie się pogorszył. Mężczyzna zmarł 6 stycznia 1964 roku

Przeczytaj również na łamach portalu WielkaHistoria.pl o życiu polskich chłopów w średniowieczu. Ile zarabiali i jak naprawdę ich traktowano? 

Jürgen Thorwald - niemiecki pisarz, dziennikarz i historyk zmarły w 2006 roku. Autor licznych bestsellerów z zakresu historii medycyny.

Wielka Historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy