Insurekcja kościuszkowska. Sprawiedliwość dla targowiczan

Tadeusz Kościuszko niegdy nie wybaczył zdrady magnatom i Kościołowi /domena publiczna
Reklama

Targowiczanie próbowali zniweczyć osiągnięcia Sejmu i im się to udało. Ponieśli jednak zasłużoną karę. Sprawiedliwość wymierzyli powstańcy Tadeusza Kościuszki.

W nocy z 18 na 19 maja 1792 roku na prośbę konfederatów wkroczyła do Polski stutysięczna armia rosyjska. Rozpoczęła się wojna w obronie konstytucji. Mimo ogromnej przewagi, Rosjanie przegrali pierwsze starcia. Pod Zieleńcami wojska Józefa Poniatowskiego i Tadeusza Kościuszki pokonały oddziały Morkowa, a król, Stanisław August na pamiątkę zwycięstwa ustanowił odznaczenie wojskowe Virtuti Militari. Nieco później, pod Dubienką, pięciotysięczny korpus Kościuszki, starł się z liczącym 25 tys. żołnierzy korpusem Michaiła Kachowskiego. Tydzień później, 23 lipca, te zwycięstwa zostały zaprzepaszczone.

Reklama

Kiedy Kościuszko planował manewr oskrzydlający pod Lublinem, na Zamku Królewskim w Warszawie odbyło się spotkanie, na którym, pod wpływem nuncjusza papieskiego i polskich hierarchów kościelnych, król zdecydował przystąpić do konfederacji. Bezpośredni wpływ na tę decyzję miało zachowanie Prus, które wbrew umowie, nie udzieliły Rzeczpospolitej pomocy. A także chęć uratowania integralności terytorialnej państwa, na co naciskali prymas Poniatowski, Hugo Kołłątaj i nuncjusz papieski. 24 lipca król złożył akces do konfederacji. Następnego dnia wojska miały zaprzestać działań. Na wieść o tym książę Józef Poniatowski i Tadeusz Kościuszko złożyli dymisję, a zdeklarowani przeciwnicy konfederacji udali się na emigrację.

Kościuszko wyjechał do Lipska, gdzie czekali na niego Ignacy Potocki i Hugo Kołłątaj. Kierowali oni sprzysiężeniem przeciwników targowicy i przygotowywali zbrojne powstanie przeciwko zaborcom. Następnie udał się do Paryża, gdzie zabiegał o pomoc w przygotowaniu insurekcji. Niestety nie udało mu się uzyskać żadnych konkretnych zobowiązań.

II rozbiór Polski

Tymczasem Prusy podpisały z Rosją memorandum o rozbiorze Polski. 17 czerwca Rosja zwołała sejm w Grodnie, który miał ratyfikować prusko-rosyjski dokument. Posłów na sejm wybrano bardzo specyficznie, pod strażą rosyjskich wojsk, przekupieni drobni szlachcice, wybierali wskazanych kandydatów. Nie mogli to być deputowani do Sejmu Czteroletniego, czy wrogowie targowicy. Wielu senatorów samodzielnie zrezygnowało z udziału w farsie. Stawili się jedynie targowiczanie: biskupi: Józef Kazimierz Kossakowski, Ignacy Jakub Massalski, Wojciech Skarszewski i wojewoda Michał Hieronim Radziwiłł.

Nie może dziwić, że w takich warunkach bardzo szybko i sprawnie przegłosowano wymagane przez Katarzynę II ustawy. Rosyjski poseł w Warszawie, Jakob Sievers, chwalił się, że "żaden jeszcze sejm nie kosztował tak mało jak ten i nikt jeszcze nie uczynił więcej w dwa tygodnie od niego." Nie była to do końca prawda. Wielu posłów opierało się rosyjskim naciskom. Aby dopiąć swego Sievers posunął się do szantażu i konfiskat. Poseł zajął dochody króla i zajął siłą majątek marszałka wielkiego litewskiego Ludwika Tyszkiewicza. Naciskany król mianował delegatów, którzy mieli przeprowadzić negocjacje.

Wielu polskich posłów nadal było opornych. Antoni Karski, Dionizy Mikorski i Józef Kimbar wygłosili płomienne mowy, sprzeciwiając się rosyjskiemu dyktatowi. Na nic to się zdało. Zastraszeni, pozbawieni dochodów i majątków, szlachcice zrobili, co im kazali rosyjscy posłowie. 22 lipca 1793 roku traktat cesyjny został podpisany. Polska zrzekła się swoich ziem.

W podobny sposób podpisano traktat z Prusami. Najpierw, 2 września, rosyjscy żołnierze oświadczyli, że nikt nie wyjdzie z grodzieńskiego zamku, póki dokument nie zostanie podpisany. Posłowie stawiali jednak warunki. Zniecierpliwiony Sievers wysłał kozaków, którzy wyciągnęli opozycjonistów z łóżek i pod groźbą otwarcia ognia, zmusili do wydania zgody na podpisanie traktatu przez deputatów. 14 października 1793 dokument napisany przez Katarzynę II, został przyjęty jednogłośnie. Sieviers był z siebie dumny. Pisał: "Posłowie składali się powiększej części z najemników, odgrywających komedię i sztuczne boje, wśród których trudno było zacnego i nieustraszonego męża od zaprzedanych odróżnić".

Ku insurekcji

Kościuszko wrócił do Polski we wrześniu 1793 roku. 11 września w podkrakowskim Podgórzu spotkał się z przedstawicielami miejscowych spiskowców. Omówiono wówczas plany przebiegu powstania, które miało wybuchnąć wiosną. Przygotowania wojenne przyspieszyła wymuszona na polskiej Radzie Nieustającej przez Rosjan, redukcja armii koronnej i armii Wielkiego Księstwa Litewskiego. Redukcji stanów odmówił m.in. Antoni Madaliński, który wyruszył 12 marca 1794 roku z Wielkopolski do Krakowa.

Dziesięć dni później na rynku w Krakowie Tadeusz Kościuszko ogłosił akt powstania i złożył przysięgę. Jeszcze tego samego dnia ruszył na północ. Najpierw w stronę Kielc. Już 4 kwietnia pod Racławicami  stoczył zwycięską bitwę z Rosjanami. Zwycięstwo to dodało wiary powstańcom. Dzięki niemu do insurekcji wkrótce dołączyły kolejne regiony: 16 kwietnia Żmudź. Dzień później, pod wodzą Jana Kilińskiego mieszkańcy Warszawy przegonili rosyjski garnizon i zdobyli ambasadę. 23 kwietnia w Wilnie ogłoszono Akt Powstania Narodu Litewskiego. Jednak dla dziejowej sprawiedliwości największe znaczenie miało zajęcie rosyjskiej ambasady.

Znaleziono tam, m.in. list biskupa Sierakowskiego, który skarżył się, że pomijany jest w awansach i podziale dóbr, a także listę płac, na której znalazł się m.in. biskup Kossakowski i... król Stanisław August Poniatowski.

Szubienica dla zdrajców

Jako pierwszy zawisł hetman polny litewski, a od niedawna rosyjski generał, Szymon Kossakowski. Aresztowano go w Wilnie 24 kwietnia. Dzień później powieszono go za zdradę pod wileńskim ratuszem. 9 maja Sąd Kryminalny w Warszawie wydał kolejne wyroki śmierci. Tego dnia aresztowano biskupa Józefa Kazimierza Kossakowskiego, marszałka Rady Nieustającej Józefa Ankiewicza, hetmanów Józefa Zabiełłę i Piotra Ożarowskiego. Podczas procesu ten ostatni zeznawał: "Pytano go się, czyli on podpisał rozbiór kraju. Na to Ożarowski odpowiedział, że podpisał. Czyli on za to wziął pieniądze? Odpowiedział, że wziął i jeszcze bierze. Pytanie: czyli on wydał wojsku polskiemu ordynanse na łączenie się z Moskalami i na bicie Polaków? Przyznał, że to on wydał (...)".

Sąd Karny uznał, że: "Wzgardziwszy imieniem Polaków i wolnych obywateli... hojnie od własnej Ojczyzny urzędami, dochodami obdarzeni, zupełnie i całkowicie na usługi potencyi zagranicznej rosyjskiej zaprzedali się, a nawet wtenczas, kiedy naród polski, od obcego jarzma oswobodzony, sam sobie na wielkim Sejmie Czteroletnim prawa uchwalał... i najsurowsze kary na tych, którzyby za pieniądze, przeciw własnemu krajowi służyć ważyli się, stanowił, - ... pensyę od dworu petersburskiego pobierać nie wzdrygali się."

Jeszcze tego samego dnia cała czwórka zawisła na stryczku.

Do kolejnej głośnej egzekucji doszło w Krakowie 31 maja. Sąd Kryminalny skazał na śmierć przez ścięcie mieczem księdza Macieja Dziewońskiego. Utrzymywał on kontakty z rosyjskimi oficerami, którym zdradzał informacje o oddziałach Kościuszki i sytuacji politycznej w Krakowie. Wielu ówczesnych uważało, że jego śmierć nie była potrzebna. Twierdził tak m.in. Filip Lichocki, prezydent Krakowa, który stwierdził, że zdrada była... przypadkowa. Wyrok wykonano naprzeciw Kamienicy Szarej. Była to ostatnia publiczna egzekucja w Krakowie.

Samosąd

Po majowych zwycięstwach, czerwiec przyniósł powstańcom pierwsze porażki. Najpierw generał Zajączek przegrał pod Chełmem. Następnie prusacy zajęli Kraków. Pod Sołami przegrały starcie dywizje Jakuba Jasińskiego i Jerzego Franciszka Grabowskiego. Lud Warszawy przekonany o zbliżającej się klęsce, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. 28 czerwca 1794 mieszczanie dokonali samosądów na konfederatach targowickich, posądzanych o zdradę.

Tłum wyciągnął z więzienia biskupa wileńskiego Ignacego Massalskiego, kasztelana przemyskiego Antoniego Czetwertyńskiego, posła do Turcji Karola Boscamp-Lasopolskiego, szambelana Stefana Grabowskiego, instygatora królewskiego Mateusza Roguskiego, szpiega rosyjskiego Marcelego Piętkę, adwokata Michała Wulfersa i instygatora sądów kryminalnych Józefa Majewskiego. Powieszono ich wszystkich na szubienicy ustawionej naprzeciw kościoła św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Niestety najważniejsi zdrajcy uniknęli sprawiedliwości.

Skazani zaocznie

Głównymi działaczami konfederacji byli Franciszek Ksawery Branicki, Szczęsny Potocki i Seweryn Rzewuski oraz biskupi: Józef Kossakowski, Ignacy Massalski, Wojciech Skarszewski i Michał Roman Sierakowski, który pełnił funkcję naczelnego kapelana konfederacji.

Pierwszy z nich uciekł do Rosji, generał Szczęsny Potocki ukrywał się w Hamburgu, Seweryn Rzewuski we Wiedniu. Biskup Skarszewski, choć skazany na śmierć, uniknął szubienicy dzięki interwencji nuncjusza papieskiego Laurentiusa Litty. Biskup Sierakowski otrzymał od  Katarzyny II diecezję latyczowską z pensją 2 tysięcy rubli, płaconą ze skarbu carskiego. Sprawiedliwość dosięgła jedynie Józefa Kossakowskiego i Ignacego Massalskiego.

Wobec niemożności osobistego osądzenia zdrajców, Najwyższy Sąd Kryminalny zaocznie skazał Stanisława Szczęsnego Potockiego, Franciszka Ksawerego Branickiego, Seweryna Rzewuskiego, Jerzego Wielhorskiego, Antoniego Polikarpa Złotnickiego, Adama Moszczeńskiego, Jana Zagórskiego i Jana Suchorzewskiego na karę śmierci przez powieszenie, wieczną infamię, konfiskatę majątków i utratę wszystkich urzędów.

Upadek powstania

Niestety Kościuszce nie udało się uratować niepodległości Rzeczpospolitej. Klęski z sierpnia i września 1794 roku doprowadziły do załamania wojsk polskich. Gwoździem do trumny była porażka pod Maciejowicami, gdzie ranny Kościuszko dostał się do rosyjskiej niewoli. Następne tygodnie były pasmem porażek, uwieńczonym wkroczeniem Rosjan, 9 listopada, do Warszawy.

Po upadku powstania papież Pius VI wydał brewe potępiające insurekcję kościuszkowską określając ją przedsięwzięciem bezbożnym. Katarzyna II pisała z kolei, że "nadszedł czas aby trzy dwory podjęły kroki nie tylko dla ugaszenia ostatniej iskry pożaru, który wybuchł w sąsiednim kraju, lecz także dla zapobieżenia, aby kiedykolwiek jeszcze z popiołów powstał nowy płomień." Był to sygnał do trzeciego rozbioru polski.

Kościuszko nigdy nie wybaczył możnym i Kościołowi zdrady. Wiele lat później pisał: "(...) jeśli zaczniecie od oświecania księży, dostarczycie im więcej środków do zniewolenia ludu i do trzymania go silniej pod ich wpływem; albowiem wszelkie ciało udzielne w narodzie będzie działało przeciw poczynaniom rządu, przy którym będą istniały utajone rewolty, konspiracje, w które niestety obfituje historia; nie można spodziewać się, że zmienią postępowanie, gdyż w ich interesie leży istotnie fascynowanie oczu ludu kłamstwem, strachem przed piekłem, dziwacznymi dogmatami i abstrakcyjnymi czy też niezrozumiałymi ideami teologii.

Księża zawsze wykorzystają ciemnotę i przesądy ludu, posłużą się religią - w co nie możecie wątpić - jako maską, by przykryć swą hipokryzję i niegodziwość swych przedsięwzięć."

Źródła:

Otton Beiersdorf, "Papiestwo a sprawa polska", Zakład Narodowy im. Ossolinskich, 1960

Wąsicki Jan, "Konfederacja targowicka i ostatni sejm Rzeczypospolitej z 1793 roku", Poznań, 1952

Krystyna Zienkowska, "Stanisław August Poniatowski", Zakład Narodowy im. Ossolinskich, 1998

Kazimierz Bartoszewicz, "Dzieje insurekcji kościuszkowskiej", Wydawnictwo Graf_ika, 2016

Janusz Tabzir, "Historia Kościoła Katolickiego w Polsce 1460-1795", Wiedza Powszechna, Warszawa, 1966

Sławomir Koper, "Wielcy zdrajcy od Piastów do PRL", Warszawa 2012

Bartłomiej Szyndler, "Powstanie kościuszkowskie 1794", Warszawa 1994

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy