Gianni Versace: Dlaczego zamordowano "dyktatora"?

Słynnego kreatora mody przez całe zawodowe życie otaczały piękne kobiety. Prywatnie Versace wolał jednak towarzystwo przystojnych mężczyzn /East News
Reklama

15 lipca 1997 roku w Miami Beach, na schodach własnego domu, zginął słynny kreator mody Gianni Versace. Śmierć mężczyzny nastąpiła po dwukrotnym postrzale w głowę. Błyskawicznie ustalono tożsamość sprawcy. FBI już od tygodni poszukiwało Andrew Phillipa Cunanana. Sprawca postanowił jednak popełnić samobójstwo i zabrać do grobu odpowiedź na pytanie nurtujące wszystkich: dlaczego zamordowano „dyktatora”?

Matka Gianniego Versace - Francesca - była wziętą krawcową w niewielkim miasteczku Reggio di Calabria na południu Włoch. Tę wysoką, elegancką damę w czerni znali i  szanowali wszyscy mieszkańcy. Z kolei ona faworyzowała swojego starszego syna - Santo. Gianni czuł się trochę niepotrzebny, więc każdą wolną od nauki chwilę spędzał w pracowni matki.

Bawił się skrawkami materiału, szył z nich sukienki, ubierał w nie szmaciane lalki. Świat kobiet fascynował go i pociągał, ale póki co mały Versace spędzał dni na myszkowaniu wśród tkanin, szkicowaniu przyszłych arcydzieł oraz poznawaniu tajników pracy krojczego. 

Reklama

W wieku dziewięciu lat zaprojektował swoją pierwszą kreację. Na pierwszych klientów musiał jednak jeszcze trochę poczekać. Kiedy Gianni skończył 14 lat, po raz pierwszy powierzono mu samodzielną realizację zamówienia, które, nawiasem mówiąc, należało do kategorii "specjalnych": suknia była przeznaczona dla małżonki burmistrza.

Podczas pierwszej przymiarki dama zachwyciła się pracą młodego projektanta na tyle, że od tamtej pory chciała współpracować wyłącznie z nim!

- Dlaczego, signora? - zainteresowała się właścicielka pracowni. - Przecież z moich sukien też zawsze była pani zadowolona! W odpowiedzi usłyszała takie oto zdanie:- Pani syn nie jest po prostu dobrym krawcem, on... on wierzy, że potrafi uczynić kobietę młodszą i piękniejszą. I właśnie dlatego jego suknie są magiczne! 

Dziecko szczęścia czy mafii?

Gianni pracował w salonie matki do 1972 roku. W tym czasie sporo się nauczył i zdobył już pewien rozgłos. W wieku 26 lat wyjechał do stolicy mody - Mediolanu, gdzie zajął się tworzeniem kolekcji dla tamtejszych designerów. Pod własnym nazwiskiem wystąpił 6 lat później - pokaz odbył się w 1978 roku, a jego sukces przerósł najśmielsze oczekiwania młodego projektanta. 

Już na początku lat 90. Gianni wypuścił na rynek linię odzieży wierzchniej, wyrobów ze skóry, perfum, mebli oraz innych elementów wyposażenia wnętrz. Błyskawiczna kariera Versacego wywołała lawinę plotek. Coraz częściej napomykano o możliwych kontaktach projektanta z włoską mafią. Ponoć właśnie dzięki finansowemu wsparciu z jej strony Gianni zdołał w szybkim tempie osiągnąć wielki sukces. Pogłoski te do dzisiaj nie znalazły żadnego potwierdzenia w rzeczywistości, jednak, raz podchwycone, znalazły się na ustach wszystkich.

Tak czy inaczej, do połowy lat 90. imperium mistrza Versace stało się największą i najpotężniejszą firmą w świecie mody. Jednak o ile projektant nie musiał użyczać nikomu sławy, o tyle korzyściami czysto biznesowymi dzielił się z bratem Santo i siostrą Donatellą. W ciągu 20 lat działalności osiągnęli wspólnie sukces, z którym nikt inny nie mógł się równać. 

Butiki "Versace" otwierano na całym świecie. Symbolem domu mody została złota głowa Meduzy. Stało się tak pewnie dlatego, że wszyscy - jak urzeczeni - zastygali po zaledwie jednym spojrzeniu na nieziemskie piękno modelek. Gustowi Versace zaufały Tina Turner i księżna Diana. Zamawiano u niego stroje do spektakli baletowych Maurice’a Béjarta, a także przedstawień awangardowego reżysera Roberta Wilsona. 

Gianni stał się prawdziwą wyrocznią, jeśli chodzi o elegancję w świecie haute couture. Nie przeszkodziły mu w tym ani oskarżenia dotyczące nadużyć finansowych, ani nieukrywany homoseksualizm włoskiego projektanta. 

Kochanek z górnej półki

Andrew Cunanan zatrzymał się w hotelu Plaza 12 maja 1997 roku. Głównym zajęciem młodego, sympatycznego człowieka było uwodzenie bogatych homoseksualistów, których poznawał w klubach i barach. Podawał się przy tym za syna filipińskiego właściciela plantacji. Przystojny Andrew bardzo szybko zyskał sławę playboya, który bez skrupułów wykorzystywał materialnie swoich zamożnych klientów. 

Właśnie w klubie Andrew poznał Gianniego Versace: w 1997 roku spotkali się w lokalu o nazwie Colossus. Potem świadkowie wspominali, że to projektant zaczął rozmowę z Cunananem. Uśmiechnął się i zapytał: - Czy my się znamy? Chyba widzieliśmy się w Fontanelle?

"Fontanelle" to nazwa jednej z willi należących do Versacego. Znajduje się na brzegu słynnego włoskiego jeziora Lago di Como w Alpach. Projektant lubił spędzać tam czas w towarzystwie swoich przyjaciół: Eltona Johna, Madonny czy George’a Michaela. Jak twierdzą najbliżsi Gianniego, właśnie w tej posiadłości dochodziło także do spotkań bardziej intymnych. Przyszły zabójca promiennie uśmiechnął się do swojej ofiary: - Tak, panie Versace. Cieszę się z naszego spotkania! 

Faktem było, że z całej linii ubrań "Versace" mógł pozwolić sobie jedynie na bieliznę. Co ciekawe, miał ją na sobie w dniu, w którym popełnił samobójstwo. Jego matka potępiała zachowanie oraz homoseksualne skłonności syna, dlatego zerwała z nim wszelkie kontakty. Mimo tego przyznała później, że miał pewne zalety. 

Powiedziała na przykład: - Andrew był prostytutką z "górnej półki". Co sprawiło, że ten młody mężczyzna zaczął mordować ludzi? Z jego rąk zginęli kolejno: najlepszy przyjaciel Jeffrey Trail, kochanek David Madson, milioner z Chicago Lee Miglin, pracownik cmentarza William Reese i wreszcie Gianni Versace. Mimo wzmożonych wysiłków, policji nie udało się znaleźć niczego, co mogłoby łączyć wszystkie te ofiary. 

Śledztwa nie ułatwił też sam sprawca, który osiem dni po zamordowaniu dyktatora mody popełnił samobójstwo, strzelając sobie w usta z pistoletu. Tego samego, którego użył do zabicia swego kochanka... 

Pytania bez odpowiedzi

Wiele osób nie uznaje oficjalnej wersji dotyczącej okoliczności zabójstwa włoskiego projektanta. Między innymi dlatego, że motywy zbrodni Cunanana pozostają niejasne. Ponoć strzelił do Gianniego Versace, gdyż uznawał go za "symbol homoseksualizmu". 

Jednak to wytłumaczenie wydaje się dość dziwne, zważywszy że przestępca sam należał do mniejszości seksualnej. Być może Cunanan był odrzuconym kochankiem Gianniego? Tej wersji kategorycznie sprzeciwiają się wszyscy, którzy znali mistrza. Jak twierdzą, projektant i ta "miernota" nie mieli ze sobą nic wspólnego. 

Czyżby chodziło o to, że Andrew, jako seryjny morderca o cechach psychopatycznych, był żądny sławy i właśnie dlatego jego wybór padł na słynnego kreatora mody? Jednak gdyby tak było, Cunanan nie popełniłby przecież samobójstwa, lecz wolałby rozkoszować się uwagą opinii publicznej podczas śledztwa czy rozpraw w sądzie. 

Być może został przez kogoś wynajęty? Przecież o tym, że Versace był powiązany z mafią, mówiono od dawna. Z drugiej strony trudno wyobrazić sobie, by ojcowie chrzestni do roli killera wyznaczyli młodego mężczyznę, który trudnił się prostytucją i handlem narkotykami. A co, jeśli w tamtym czasie między domami mody rozgrywała się jakaś "wewnętrzna walka" i projektant padł jej ofiarą? 

Media podchwyciły również tę - nawiasem mówiąc, zakrawającą o tani melodramat - hipotezę. Jednak ostatecznie pozostała ona jedynie na poziomie przypuszczeń.

Co pewien czas stawiano jeszcze jedno prowokacyjne pytanie: a może to wcale nie Cunanan strzelał do Gianniego Versace? Co wydaje się dość dziwne, 15 lipca nie działała żadna z kamer zamontowanych wokół domu projektanta, z kolei wszyscy ochroniarze - jeden jedyny raz! - znajdowali się poza posiadłością.

Kelnerka pracująca w kawiarni, do której Versace wpadał każdego poranka, opowiadała, jakoby w ostatnich dniach życia projektant był wyjątkowo posępny, a także przekonany o tym, że ktoś go śledzi... Ale kto i dlaczego? 

Niestety, trzeba przyjąć do wiadomości smutny fakt - świat być może nigdy nie dowie się, kto i dlaczego pozbawił życia mistrza Gianniego Versace. 

Świat Tajemnic
Dowiedz się więcej na temat: morderstwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy