Czy wieża Eiffla mogła stać w Barcelonie?

Czy wieża Eiffla mogła stanąć w Barcelonie? /East News
Reklama

W Paryżu wystrzelono z dział dokładnie 21 salw. 6 maja 1889 r. tłumy ciekawskich przyglądały się monstrualnej wieży, która wyrosła na Polu Marsowym z okazji 100 rocznicy Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Mało kto był zadowolony. Panowało przekonanie, że lepiej byłoby, gdyby takie szkaradztwo postawiono gdzie indziej.

Część zgromadzonych ludzi rzeczywiście kręciło nosem z niesmakiem nad stalowym olbrzymem w dniu jego uroczystej prezentacji. Coś tak wielkiego psuło widok na miasto. Wysoką wieżę uważano za wyjątkowo brzydką, a najchętniej widziano by ją na złomowisku. Tymczasem niewiele brakowało, aby tak podziwiany dziś symbol Paryża wcale nie stanął we francuskiej stolicy.

Nie pozwolimy zepsuć panoramy

Francuski architekt Gustaw Eiffel (1832-1923) początkowo zaproponował swoje stalowe dzieło hiszpańskiej Barcelonie. Tamtejszym radnym projekt jednak nie przypadł do gustu. - To zbyt kosztowne, stwierdził jeden z nich. - Szczyt niesmaku, dodał drugi. - To zupełnie zepsuje panoramę miasta, stwierdzili zgodnie pozostali, dlatego Eiffel został zmuszony zwinąć swoje rysunki z projektem i udać się z nimi dalej. Skoro nie odniósł sukcesu w Barcelonie, postanowił spróbować szczęścia gdzie indziej.

Reklama

W konkursie pokonał gilotynę

Pomysł został ostatecznie przyjęty w Paryżu. W konkursie na najlepszy projekt upamiętniający setną rocznicę rewolucji francuskiej wieża konkurowała między innymi z olbrzymią gilotyną czy wysokim filarem. Paryskim radnym po długich dyskusjach spodobał się jednak projekt Eiffela. Budowa wieży wymagała skomplikowanych przygotowań. Do prac nad rysunkami technicznymi poszczególnych elementów oraz nad montażem budowli włączyło się 50 inżynierów. Stopniowo dzięki nim powstało 5300 rysunków.

Kiedy inżynierowe odłożyli ołówki, do pracy przystąpili robotnicy, którzy na podstawie projektu wyprodukowali łącznie 15 000 stalowych elementów wieży. Na Polu Marsowym w międzyczasie stanęły cztery bloki będące fundamentami przyszłej budowli. Od 1 lipca 1887 r. na blokach tych zaczęło być bardzo ruchliwie. Monterzy biegali tu i tam, aby zestawić ze sobą pierwsze części konstrukcji. Do ich połączenia zużyto łącznie 2,5 miliona nitów. Cały montaż trwał niemal dwa lata i wcale nie przebiegał gładko. W trakcie pracy robotnicy niejednokrotnie domagali się zwiększenia płac.

Znienawidzony komin fabryczny

Przez bramę wejściową, którą była właśnie wzniesiona wieża, w maju 1889 roku ciągnęły tłumy ciekawskich turystów przybyłych na światową wystawę w Paryżu. Windy jeszcze nie działały (uruchomiono je dopiero dziesięć lat później), niemniej niezwykła konstrukcja przez kilka dni przyciągnęła aż 30 000 odwiedzających! W ciągu pierwszego roku istnienia wieży pieszo weszło na nią ponad dwa miliony ludzi.

Budowla nie miała jednak łatwych początków. Wielu Paryżan po prostu jej nienawidziło. W kawiarni na wieży regularnie przesiadywał francuski pisarz Guy de Maupassant (1850-1893). Bynajmniej nie dlatego, że tak mu się tam podobało. - Jest to jedyne miejsce w Paryżu, skąd nie muszę patrzeć na wieżę, odpowiadał na powtarzające się pytania, dlaczego tak upodobał sobie właśnie tę kawiarnię. Jego zdaniem był to "czarny, potworny komin fabryczny i diabelskie dzieło kotlarza opętanego manią wielkości". Jego krytyczny stosunek do stalowej konstrukcji nie był przy tym czymś wyjątkowym. Podobne zdanie wyrażali między innymi pisarz Émile Zola (1840-1902) i Alexander Dumas młodszy (1824-1895). Dość długo trwało zanim paryżanie polubili tego kolosa.

Nie oddamy go na złom

Koncesja na budowlę obejmowała okres 20 lat, czyli do 1909 roku. Potem liczono się ze zburzeniem wieży. Tymczasem konstrukcja zaczęła zyskiwać coraz większą popularność, która ostatecznie ją uratowała. Zaczęła pojawiać się na obrazach i fotografiach, a niektórzy pisarze zaczęli pisać na jej cześć ody. Co więcej, służyła jako stacja meteorologiczna. Z wysokością 300,65 metrów aż do roku 1930 dzierżyła palmę pierwszeństwa jako najwyższa budowla na świecie. W tymże roku pokonał ją nowojorski drapacz chmur Chrysler Building liczący 319 metrów.

Architekt trafił przed sąd

Gustaw Eiffel od 1880 roku brał udział w budowie Kanału Panamskiego, który połączył wody Oceanu Atlantyckiego z wodami Oceanu Spokojnego. Chcąc ukoronować swoją karierę inżynierską budową dziesięciu śluz kanału, doprowadził do wystąpienia problemów finansowych całego projektu. Ponadto robotnicy zaczęli masowo umierać na żółtą febrę, a prace utrudniały również obsunięcia ziemi. W 1888 roku inwestor budowy zbankrutował, a przy okazji jego upadku ujawniono wielką aferę korupcyjną. Przed sądem stanął wówczas również Eiffel, który został skazany na dwa lata więzienia. Chociaż w 1894 roku Sąd Najwyższy uchylił wyrok, inżynier nie chciał mieć już nic wspólnego z żelaznymi konstrukcjami. Ostatecznie zajął się nauką.

21 wiek - history
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy