Czerwona orkiestra - szpiedzy, którzy zmienili losy wojny

Wywiad Związku Sowieckiego nie zdołał złamać Enigmy, dlatego musiał poprzestać na klasycznych metodach, organizując w Europie Zachodniej wiele siatek szpiegowskich. Niewątpliwie jedną z najsłynniejszych - i najbardziej skutecznych - była tzw. "Czerwona Orkiestra".

Tę obrazową nazwę - Die Rote Kapelle - nadał organizacji niemiecki kontrwywiad. W sowieckim żargonie szpiegowskim słowo "muzykant" oznaczało radiotelegrafistę, dlatego całą grupę zaczęto nazywać "orkiestrą" - "czerwoną", ponieważ pracowała na rzecz Sowietów. Siatką dowodził Żyd polskiego pochodzenia (urodził się w Nowym Targu w 1904 roku), Leopold Trepper, noszący pseudonim "Wielki Szef". Jego zastępcą - "Małym Szefem" - był Wiktor Sukułow, oficer Armii Czerwonej i zarazem świetny radiotelegrafista.

Trepper w latach 20. wyjechał z Polski do Palestyny, tam przyłączył się do miejscowych komunistów. W 1930 roku Brytyjczycy deportowali go za prowadzanie działalności wywrotowej, znalazł się we Francji, gdzie natychmiast zainteresował się nim sowiecki wywiad wojskowy GRU. Powierzono mu kilka zadań, wywiązał się z nich na tyle dobrze, że otrzymał polecenie zbudowania w Zachodniej Europie dużej siatki szpiegowskiej.

Reklama

Wiosną 1938 roku, udając kanadyjskiego przedsiębiorcę Adama Miklera, zjawił się w Belgii. Dysponował sporą gotówką, która umożliwiła mu założenie firmy, będącej przykrywką dla działalności agenturalnej. 2 lata później zainstalował się w Paryżu, gdzie także założył firmę - o nazwie Simex. Wojna już trwała, Francja właśnie poniosła spektakularną klęskę i szefowie Treppera polecili mu zbierać informacje na temat ewentualnych przygotowań Niemiec do ataku na Związek Sowiecki.

"Wielki Szef" błyskawicznie zabrał się do budowy swojej "orkiestry", werbując do współpracy setki osób. Co ważne, zdołał dotrzeć do niemieckich organizacji antyhitlerowskich - na czele jednej z nich stał urzędnik w Ministerstwie Lotnictwa, Harro Schulze-Boysen, oraz Arvid Harnack, pracujący w Ministerstwie Gospodarki. Agentką Treppera została także Anna Margaret Hoffmann-Schiltz, sekretarka niemieckiego ambasadora Otto Abetza (przy kolaboracyjnym rządzie Vichy). Dzięki tym ludziom "Czerwona Orkiestra" odniosła swoje największe sukcesy.

To właśnie Schulze-Boysen poinformował Treppera, że wermacht planuje atak na ZSRR 15 maja 1941 roku. Do inwazji nie doszło, gdyż w tym czasie Niemcy musiały zaangażować się na Bałkanach. Kolejne meldunki mówiły o 22 czerwca, lecz Stalin uznał je za niewiarygodne - co skończyło się kompletnym zaskoczeniem Armii Czerwonej przez nacierające oddziały niemieckie.

Po tym wydarzeniu GRU żądało coraz więcej informacji, siatka pracowała pełną parą, dostarczając bezcennych danych o niemieckiej infrastrukturze militarnej. I to stało się przyczyną zguby organizacji - radiotelegrafiści, aby przesłać ogrom meldunków, musieli nadawać przez wiele godzin, wbrew regułom konspiracji. Niechcący ułatwiono w ten sposób pracę niemieckiemu kontrwywiadowi, którego wozy radiopelengacyjne namierzyły w Brukseli trzy podejrzane mieszkania - w grudniu 1941 roku zrobiono obławę i w każdym lokalu znaleziono nadajniki i materiały szpiegowskie. A także współpracowników Treppera.

To był początek końca "Czerwonej Orkiestry". Co prawda jej przywódca umknął z pułapki, ale Niemcom udało się złamać jedną z jego agentek, Ritę Arnould. Kobieta zaczęła sypać, co zresztą nie uratowało jej życia. W ręce abwery wpadali kolejni szpiedzy i sowiecka siatka zaczęła się rwać. Niektórzy, jak Sukułow, poszli na współpracę. Los Treppera także został przesądzony, dowiedziano się bowiem, że firma Simex jest przykrywką dla działalności szpiegowskiej, a jej właściciel to sam "Wielki Szef". Aresztowano go, gdy zjawił się na umówioną wizytę u dentysty.

W ramach rozprawy z sowiecką siatką Niemcy osądzili i stracili 79 osób. Leopold Trepper jednak ocalał - poszedł na współpracę z abwerą, potem zdołał zbiec agentom gestapo i do końca wojny ukrywał się we Francji. W 1945 roku udał się do Moskwy, gdzie... uznano go za zdrajcę i posłano do łagru. Wyszedł z niego po 10 latach i wrócił do Polski, skąd wyjechał do Izraela. Zmarł w 1982 roku w Jerozolimie.

Andrzej Goworski

Śledztwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy