Autosan h6: Melonem prosto do paki

Muzealny autosan h6 /Krakowskie Muzeum Ratownictwa /INTERIA.PL
Reklama

Dynamiczny rozwój transportu podmiejskiego u schyłku PRL-u spowodował przyspieszenie prac koncepcyjnych nad nowym małym autobusikiem. Powstały za tą przyczyną mini autobus oznaczono symbolem h6, a jego wytwarzaniem zajęły się doświadczone zakłady w Sanoku.

Autosan h6 to efekt "romansu" z zakładami w Starachowicach, gdyż wiele jego podzespołów jest tożsamych z lekką ciężarówką Star 742. Dało to wiele oszczędności przy produkcji autobusu, ale było też minusem np. przez wysoką płytę podłogową. Sercem pojazdu umieszczonym z przodu były silniki Andorii z Andrychowa, ale zdarzały się też egzemplarze z motorami Perkins, Tam, Iveco, czy Deutz. Kanciaste autobusy były dość charakterystyczne, również przez umieszczenie dodatkowych drzwi dla kierowcy z lewej strony, z prawej były tylko te służące do transferu pasażerów.

Reklama

Z biegiem lat przód został zaokrąglony w ramach faceliftingu. Produkcję w Sanoku rozpoczęto w 1992 roku, a zakończono w roku 2000, przy tym powstało wiele jego wersji. Mogły przewozić do 32 pasażerów, ale i 17...więźniów wraz z towarzyszącymi im 3 konwojentami. Powstały też nadwozia specjalne takie jak pogotowie techniczne, furgonetka czy h6 towarowo-osobowy mający ładowność 1.7 t oraz zabierający na swój pokład 9 pasażerów. Produkcja tych mikro autobusów miała sens, szczególnie w latach coraz większego kryzysu gospodarczego i niedoboru praktycznie wszystkiego, w tym materiałów potrzebnych do produkcji "normalnych" modeli. Zastosowane silniki też były mniejsze, a przez to bardziej oszczędne.

Drewniane siedziska i toaleta

Dla Autosana czas transformacji z gospodarki centralnie planowanej na wolnorynkową był ciężki. Rynki zbytku na wschodzie się zamknęły, demoludy upadły, a o wymagającym kliencie na zachodzie nie można było raczej marzyć. Melon był strzałem w dziesiątkę, gdyż żaden inny krajowy producent nie oferował w tym czasie podobnego minibusa, mogącego obsłużyć rzadziej uczęszczane trasy. Klientami stały się zarówno duże miasta jak i mali gracze na rynku transportowym. Pasażerowie skarżyli się co prawda na kiepski komfort jazdy przez zastosowanie piórowych resorów, czy po prostu hałas, ale alternatywą mogły być w tym czasie tylko używane konstrukcje zachodnie. Pojazdem zainteresowało się również więziennictwo by zastąpić przestarzałe i paliwożerne auta z epoki słusznie minionej. Jak opowiada inżynier Edward Jaglarz z Muzeum Ratownictwa w Krakowie, h6 to wyjątkowo ciekawy pojazd.

- H6, albo inaczej "melon" zawsze kojarzył mi się z więźniarką. Widok takiego autka z dużym napisem SW utkwił mi bardziej niż rejsowe maszyny z MPK. Ale np. w Krakowie pojazdy tego typu zostały wycofane w 2009 roku, zachował się tylko jeden egzemplarz tego przewoźnika, jako zabytkowy. Na ulicach można jednak było nadal zobaczyć h6 w barwach właśnie Służby Więziennej. Służyły przez wiele lat do transportu więźniów lub osadzonych między zakładami karnymi w całej Polsce. Jakże miły okazał się telefon od Naczelnika Aresztu Śledczego w Zielonej Górze, czy jesteśmy zainteresowani takim wozem do naszego muzeum. Oczywiście, jak najbardziej byliśmy, i po załatwieniu niezbędnej papierologii nasza załoga udała się po odbiór. Przekroczyć bramę aresztu śledczego to niesamowita sprawa, jednak z lekką nutką grozy. "Melon" już czekał na nas przygotowany i co mnie zdumiało to przywiązanie funkcjonariuszy do maszyny i dbałość o jej stan techniczny. Ale nie ma się co dziwić, przecież takie auto musi być w 100 procentach sprawne i gotowe do drogi w każdy zakątek kraju. To co na pewno zaskakuje to surowe wnętrze i drewniane siedziska w części "turystycznej" oraz... toaleta! 

Prawdopodobnie w Służbie Więziennej nie ma już ani jednego Autosana h6-zk, ze względu na swój wiek i wieloletnią ciężką pracę. Ich następcą był kolejny model tej fabryki czyli h7, większy i dający lepszy komfort pracy i transportu.

Muzealny Melon

Pojazd Autosan h6-zk trafił do zbiorów Muzeum Ratownictwa w Krakowie w 2016 roku z Aresztu Śledczego w Zielonej Górze. Jest przystosowany do przewozu 17 zatrzymanych w dość spartańskich warunkach , oraz 3 konwojentów w standardzie nieco wyższym. Zabudowano w nim toaletę, uchwyty na broń i sprzęt podręczny. Na dachu lampy błyskowe Elektra lbo i oznakowanie SW po bokach i z tylu. Autosana można oglądać na wystawie pojazdów zabytkowych w Hangarze Czyżyny.

O autorze

Łukasz Pieniążek jest inicjatorem powstania i współzałożycielem Muzeum Ratownictwa w Krakowie. Absolwent Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Artykułem o historii reanimacyjnej Nysy rozpoczął serię swoich tekstów, które co tydzień pojawiać będą się w serwisie Menway.interia.pl.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama