Pierwszy reaktor fuzyjny bez magnesów. To wielki przełom

Firma Zap Energy zaprojektowała reaktor FuZE-Q, który do utrzymania plazmy nie potrzebuje magnesów. Naukowcy mówią tutaj o wielkim przełomie umożliwiającym rezygnację z bardzo drogich i problematycznych magnesów i cewek.

Firma Zap Energy zaprojektowała reaktor FuZE-Q, który do utrzymania plazmy nie potrzebuje magnesów. Naukowcy mówią tutaj o wielkim przełomie umożliwiającym rezygnację z bardzo drogich i problematycznych magnesów i cewek.
Reaktor Zap Energy nie potrzebuje magnesów /123RF/PICSEL

Największym problemem w budowie i osiągnięciu dodatniego bilansu energetycznego w reaktorach fuzyjnych są właśnie potężne magnesy i cewki magnetyczne. Im są one potężniejsze, tym można utrzymać plazmę w większej temperaturze i dłuższym czasie. Niestety, wciąż na świecie nie powstały tak potężne magnesy, by można było w łatwy sposób zwiększyć efektywność reaktorów.

To niebawem może się zmienić. Stanie się to za sprawą reaktora FuZE-Q od firmy Zap Energy. W swoim urządzeniu, inżynierowie zrezygnowali z magnesów i cewek, a zamiast nich do utrzymania zjonizowanego gazu wykorzystuje się impulsy prądu elektrycznego. Jak tłumaczą przedstawiciele amerykańskiej firmy, impulsy elektryczne przechodzą wzdłuż kolumny wysoce przewodzącej plazmy, ściskając plazmę wzdłuż trzeciej osi (zwanej osią Z), chroniąc przed nią ściany reaktora oraz jednocześnie podgrzewając ją i utrzymując w miejscu.

Reklama

Zap Energy pokazało w ten sposób, że można stworzyć tokamak o wiele prostszy w konstrukcji, tańszy w eksploatacji i mniejszy od tradycyjnych tego typu konstrukcji. Ale to nie wszystko. Kolejnym celem jest dalsze udoskonalanie systemu, by ten pochłaniał mniej energii i jednocześnie generował jej więcej. Celem jest dodatni bilans energetyczny. Wówczas będziemy mogli już mówić o powstaniu w pełni praktycznego sztucznego słońca, czyli technologii produkcji energii na miarę XXI wieku.

Naukowcy zapewniają tutaj, że ich reaktor fuzyjny, kosztujący zaledwie 4 miliony dolarów, będzie gotowy do komercyjnego użytku już za niespełna 2 lata. W przyszłości sprawność sztucznych słońc będzie tysiące razy większa od nawet największych działających dziś elektrowni jądrowych, przy czym produkowany przezeń prąd będzie dużo tańszy, a cały proces jego uzyskania bezpieczniejszy i, co najważniejsze, w pełni przyjazny środowisku naturalnemu.

Nad sztucznymi słońcami obecnie pracuje na świecie kilka krajów. Jeden z największych projektów realizowanych jest obecnie we Francji. Powstaje tam ITER, europejski reaktor termojądrowy, który ma być gotowy w 2025 roku. Wówczas rozpoczną się testy, które potrwają przez 10 lat. Eksperci uważają, że dodatni bilans energetyczny uda się uzyskać w ITER w pierwszej połowie lat 30. XXI wieku. Co ciekawe, w projekcie biorą udział naukowcy z Polskiej Akademii Nauk.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: reaktor fuzyjny | sztuczne słońce | energetyka | technologia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy