Rosjanie zostawiają po sobie wybuchowe pułapki

Podczas wycofywania się rosyjscy żołnierze umieszczają miny i materiały wybuchowe w miejscach, w których mieszkali lub które plądrowali. Bomby można było znaleźć nawet w lodówkach, czy w pralkach.

Z wyzwolonych terenów spod rosyjskiej okupacji wyłania się przerażający krajobraz. Zdewastowane miasta, zniszczone budynki, ciała ukraińskich cywilów na ulicach, sale tortur, czy masowe groby. Do tych strasznych zbrodni wojennych należy dodać jeszcze wybuchowe pułapki, które są pozostawiane przez wycofujących się rosyjskich żołnierzy.

Zakładają oni miny i materiały wybuchowe w miejscach, w których spali lub które okradali. W mediach pojawiła się informacja, że ukraiński mężczyzna zginął otwierając bagażnik swojego zaminowanego samochodu. Ukraińska policja znalazła również materiały wybuchowe w lodówkach i w pralkach.

Reklama

W ziemi wokół domów mogą znajdować się także miny.

W wielu miejscach w Ukrainie znajduje się duża liczba rosyjskich niewybuchów, min i bomb. W Czernihowie na brzegu rzeki znaleziono sześć rosyjskich rakiet MLRS, a kolejną w miejskim parku.

Prezydent Ukrainy wezwał mieszkańców wyzwolonych terenów, aby poczekali z powrotem do normalnego życia, dopóki nie zostaną pewni, że miny zostały oczyszczone, a niebezpieczeństwo ostrzału minęło.

Mimo to, do miast powoli wraca życie, otwierają się sklepy, warsztaty samochodowe, salony fryzjerskie, a nawet kawiarnie. Jednakże mieszkańcy musza być niezwykle ostrożni, gdyż nie wiadomo gdzie może być schowana rosyjska pułapka.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojna Ukraina-Rosja | materiały wybuchowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy