Polska religią silna

Wywiad z prof. José Casanovą, wybitnym socjologiem religii z New School of Social Research w Nowym Jorku. Rozmawia Magdalena Tyrała.

Magdalena Tyrała: - Jak Pan widzi przyszłość polskiego Kościoła katolickiego. Czy będziemy mieć do czynienia z dechrystianizacją i masowym przechodzeniem do innych religii, czy może z ateizacją społeczeństwa?

Jose Casanova: - Ludzie prawdopodobnie zaczną odchodzić od Kościoła, tracąc swoją tożsamość wyznaniową. Nie uważam jednak, by stało się tak w najbliższym czasie.

Polski katolicyzm był w stanie utrzymywać względnie istotną rolę w społeczeństwie nawet po 1989 roku. Mimo, iż nastąpił wówczas upadek religijności, ona wciąż utrzymywała się na wysokim poziomie. Polska, pomimo trudności systemowych, jest, można śmiało powiedzieć, wciąż najbardziej religijnym krajem w Europie.

Reklama

MT: - Młodzi Polacy deklarują się jako katolicy. Jednak nie przestrzegają norm Kościoła katolickiego. Jest to doskonale widoczne na przykładzie ich zachowań seksualnych. Co jest dla nich charakterystyczne, to selektywne podejście do norm religijnych. Co polski Kościół powinien zrobić w takiej sytuacji?

JC: - Istnieje przepaść pomiędzy indywidualnymi zachowaniami, a normami katolickimi. Socjologicznie rzecz ujmując, jest to naturalna konsekwencja potwierdzenia powszechnej doktryny, nauczania społecznego, nauczania seksualnego i wolności sumienia. Kościół katolicki w encyklice Dignitatis Humanae potwierdza podstawowe ludzkie prawo do wolności religijnej i wolności sumienia. Dlatego też każdy katolik ma nie tylko prawo, ale też obowiązek analizować, w jaki sposób jego zachowanie odnosi się do zasad religijnych, jaka jest relacja między nimi. Czasem oczywiście można dojść do konkluzji innych niż by tego sobie życzyła hierarchia kościelna. Wtedy też dochodzi do konfliktu miedzy jednostką a autorytetem. Ale autorytety coraz częściej również zadają sobie pytania, zwłaszcza od momentu ukazania się encykliki Humanae Vitae, w której poruszona została, między innymi, kwestia antykoncepcji, ale także fundamentalny problem relacji między płciami. Istnieje zasadnicza różnica między trendami, które reprezentuje większość społeczeństwa, a stanowiskiem Kościoła katolickiego wobec nich. Kościół katolicki trwa przy swoich tradycyjnych normach traktując je jako ponadczasowe. Jednak ludzie ich za takie nie uważają. Dlatego pytanie brzmi, jak pogodzić te normy ze społecznie akceptowanymi trendami? Zadaniem dla Kościoła jest tutaj głęboka refleksja nad tą sprawą.

MT: - W którą stronę powinno to pójść?

JC: - Nie wiem. Potrzebna jest tutaj teologiczna refleksja. Wiemy przecież, że Kościół zmieniał już niejednokrotnie swoje stanowisko w wielu kwestiach.

Nikt dziś nie powie przecież, że Święta Inkwizycja była dobrą praktyką, ale przez długi czas była ona za taką uznawana. Tak samo nikt dziś nie powie, że próby wymuszenia przez państwo wyznawania określonej religii są czymś dobrym. Ale przez wiele wieków coś takiego miało miejsce. Kościół ziemski z pokorą powinien przyznawać się do popełniania błędów w przeszłości.

Dlaczego by więc nie powiedzieć, że ta konkretna sytuacja nie wymaga właśnie takiej zmiany postawy Kościoła? Nie mówię, że tak być musi. Ale być może powinna się tu pojawić jakaś refleksja, zwłaszcza dotycząca kwestii tak fundamentalnych, jak równość płci czy akceptacja ludzkiej seksualności. To wymaga zmiany wielu norm wykształconych w obrębie kultury patriarchalnej, a zmiany te, prędzej czy później, zmuszą Kościół do przeformułowania swojego stanowiska w tych zapalnych kwestiach.

MT: - Jakie są Pana przewidywania związane z zagadnieniami dotyczącymi przyszłych form sekularyzacji w Polsce? Czy Pana zdaniem Polska przejmie raczej hiszpański model religijności, gdzie ma miejsce szybko postępująca sekularyzacja tradycyjnie religijnego społeczeństwa, czy może amerykański, gdzie religia jest wciąż bardzo silna, pomimo zaawansowanej modernizacji?

JC: - Polska nie może powtórzyć amerykańskiego wzorca, bo tam panuje pluralizm religijny oraz, co jest jego konsekwencją, pełna dowolność wyborów religijnych. Zapewnia to religii amerykańskiej dodatkową dynamikę. Z drugiej strony w modelu hiszpańskim ludzie nawracają się z religii na sekularyzm. Uważają, że aby być nowoczesnym, należy być zsekularyzowanym i dlatego porzucają religię. Wolą być nowocześni... Podstawowym zadaniem Kościoła katolickiego w Polsce jest przekonanie ludzi, że nie trzeba porzucać wiary, aby stać się nowoczesnym, że nowoczesność nie wymaga odejścia od katolicyzmu. Dlatego też modernizacja Polski nie musi oznaczać sekularyzacji społeczeństwa polskiego.

MT: - Jak Pan prawdopodobnie wie, polski Kościół stara się w bardzo dużym stopniu wpływać na polską politykę i życie publiczne. Bardzo problematyczną i kontrowersyjną sprawą była ostatnio kwestia zapłodnienia in vitro. Może jest Pan w stanie odpowiedzieć, gdzie jest granica, gdzie powinna przebiegać granica wpływu Kościoła na sferę publiczną i prywatne wybory ludzi?

JC: - To oczywiście bardzo trudne zagadnienie o charakterze normatywnym, z którym demokracja musi sobie poradzić w sposób odpowiedzialny. Wchodzimy w taki moment, w którym w ludzkich rękach spoczywają bardzo poważne decyzje dotyczące zagadnień życia i śmierci oraz całą przyszłość ludzkości. Oczywiste jest, że tych decyzji nie mogą podejmować jedynie naukowcy. Niedopuszczalne jest, żeby wszystko, cokolwiek zrobią naukowcy, było demokratycznie akceptowane.

Tego typu poważne decyzje powinny być podejmowane przez społeczeństwo jako całość. Kościół katolicki jest odpowiedzialny za to, aby przedstawić swoje stanowisko w danej kwestii, tym samym powodując refleksję, w następstwie której podejmowane są demokratyczne decyzje. Ale Kościół katolicki nie może być wszechwładny. Kościół katolicki ma zarówno odpowiedzialność, jak i obowiązek publicznie prezentować i bronić swoich wartości i norm. Z kolei społeczeństwo polskie ma obowiązek w sposób otwarty i wolny podejmować decyzje, które są wynikiem poważnej refleksji. Zatem nie powinno być sprzeczności między tymi dwoma zasadami. Może się ona jednak pojawić, jak to miało miejsce w przypadku sprzeciwu Kościoła wobec prawnego usankcjonowania rozwodów, czy ustawy aborcyjnej. Są to decyzje , które podejmuje demokratyczne społeczeństwo. Kościół zaś powinien nauczyć się funkcjonowania w świecie tych demokratycznych wyborów, przy jednoczesnym akcentowaniu własnego stanowiska. Jednakże bez nadużywania środków instytucjonalnego przymusu, ponieważ wykracza to już poza ramy demokratycznej debaty.

MT: - Dziekuję za wywiad.

Magdalena Tyrała

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przyszłość | społeczeństwo | religie | Kościół
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama