Dyskretny urok burżuazji

Można pójść w stronę megadrogich cacek i szpanować kasą, ale zawsze jest szansa, że znajdzie się ktoś zamożniejszy albo bardziej zdeterminowany. A nie prościej zawrócić i pojechać w przeciwną stronę? Każdy przecież zauważy ruch pod prąd.

Nie ma nic piękniejszego nad wspomnienia i właśnie dlatego firmy rowerowe takie jak np. Felt czy Schwinn wprowadzają na rynek nieco zmodernizowane albo raczej lekko odświeżone modele niegdyś popularnych dwukołowców.

Co jest takiego ekscytującego w tych rowerach? Wystarczy spojrzeć na budowę ramy, jej geometrię, barwy... Kolejne części tych rowerów, których nie da się pominąć, to kierownice. Szerokie, zgięte do łuku, przypominająca trochę kierownice w dragsterach. Chwilę potem rzuca się w oko duża ilość chromu bądź ciekawych rysunków. Każdy detal w takim rowerze jest odpowiednio "dopieszczony", co daje po prostu piorunujący efekt wizualny całości. Przykładem może być choćby tarcza zębata w korbie. Wycięcia oraz wszelkie "udziwnienia" sprawiają, że rower wyglądem totalnie odbiega od standardu. Pełne, błyszczące błotniki to nieodłączny element takiej maszyny. Całe to zestawienie poszczególnych części i detali powoduje zupełne inne podejście do roweru, głównie od strony wizualnej i estetycznej. Ale nawet w tę nostalgię producenci próbują dyskretnie wtrącić odrobinę nowoczesnej technologii. Przykładem może być Schwinn Deuce z elektrycznym napędem wspomagającym.

Reklama

Silnik umieszczono w przedniej piaście, baterię w stylizowanym na bak pojemniku na górnej rurze, do tego gustowna manetka gazu i stacyjka umieszczona na dole baku-baterii. Odlot! Kto się za tym nie obejrzy?! Nawet dziewczyna kolegi w beemie. Chociaż może lepiej, żeby akurat ona się nie oglądała...

A w myśl zasady, że na świecie jest niewiele piękniejszych rzeczy niż kobiece pośladki na rowerowym siodełku, popatrzcie na...siodełka. Brytyjska manufaktura o nazwie Brooks produkuje siodła już od prawie 150 lat. Wszystkie, jak na manufakturę przystało, ręcznie, z najwyższej jakości naturalnych skór i w bardzo klasycznym stylu.

Zwróćcie uwagę na model Team Pro S. Jest to damska wersja klasycznego wyścigowego siodła Brooksa. Mało tego, może być ze skóry w dwóch kolorach: czarny lub miodowym (na zdjęciu), a pręty mogą być pokryte miedzią lub chromem. Na takich siodłach jeździli nasi dziadkowie i nasze babcie. I płacili za nie oczywiście wielokrotnie mniej. Do kompletnego wyczyszczenia portfela dorzucam jeszcze gripy zrobione ze skórzanych krążków.

Przy okazji może warto poinformować, że ta klasyczna marka ma już swojego polskiego przedstawiciela, jest nim krakowska firma Secesja. To jest właśnie dyskretny urok burżuazji...




Trendy 2007 dla zaawansowanych

Jeśli miałbym zabawić się we wróżkę, to powiem, że: przerzutki zewnętrzne w przeciągu pięciu lat przejdą do lamusa, nizinne kraje i trasy maratonów zaludnią się carbonowymi rowerami będącymi skrzyżowaniem trekinga i przełajówki, ważącymi 8 kg. Rowery terenowe będą miały skok amortyzatorów rzędu 20 cm i 10, może jedenaście przełożeń zamkniętych w szczelnej skrzynce biegów. Cholera wie, ile będą ważyć, ale jedno jest pewne: nadal będziemy łapać gumy, bo w tej dziedzinie rozwiązania proponowane od czasów pana Dunlopa to raczej ucieczka przed problemem niż jego rozwiązanie.

Widziałem już wszystko. Trochę nieskromnie to zabrzmiało, ale jeśli człowiek porusza się w wąskiej dziedzinie życia, jaką są rowery i cała przyjemność z nich wynikająca, to jest w stanie co nieco ogarnąć. Zwłaszcza, że owo wszystko, to kolekcje światowych producentów na rok 2007. Kilka największych na ziemi imprez wystawienniczo - targowych i człowiek naprawdę zaczyna się w tym rowerowym świecie nieźle orientować. A że dzieje się tak od ładnych kilku lat, to i o wnioski jakieś na przyszłość też się można pokusić, czego próbkę mieliście wyżej.

Zacznę może jeszcze raz: widziałem wszystko, na co rowerzyści całego świata wsiąść będą mogli w 2007 roku i nawet trochę więcej. I oczywiście to "więcej" jest najbardziej fascynujące. Dzieli się na futurystyczne projekty, których jeszcze do końca nie rozumiem i odrobinę wiecznie żywej klasyki. Tą zna i rozumie każdy. Ona jest jak "dyskretny urok burżuazji". Jak mała czarna w świecie mody...

Jeśli jesteś "tylko" rowerzystą, masz pełne prawo nie wiedzieć, co to takiego ta mała czarna. Z kawą kojarzy się wyłącznie tym, którzy wstają rano, żeby gonić co dnia do roboty. Bogatsza część ludzkości, która budzi się później a kładzie wcześnie (bliżej świtu), rozumie to jednoznacznie. Mała czarna to wiecznie elegancka prosta suknia w kolorze listopadowej nocy. Mała czarna to opoka, która przetrwała wszystkie zawirowania w świecie mody. Wariactwa, szajby i ekstrawagancje. I która zawsze przyciąga wzrok. Nawet na najbardziej pokręconym tle. Z rowerami jest tak samo.

Tekst pochodzi z magazynu

bikeBoard
Dowiedz się więcej na temat: rower
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy